*14*

723 98 43
                                    

Przez dwa tygodnie nie rozmawiałem z Andy'm. Żaden z nas nie odezwał się do drugiego choćby słowem. Traktowaliśmy się jak nieznajomi, a nawet jak powietrze. Jeden nie istniał dla drugiego.

Często czułem na sobie jego wzrok, jednak kiedy tylko na niego spoglądałem, on szybko odwracał głowę.

Sam zresztą na niego spoglądałem. Gdy tak mu się przyglądałem, modliłem się w duchu, żeby na mnie spojrzał. Chciałem spojrzeć w jego niebieskie tęczówki, które są najpiękniejsze na świecie. Chciałem wyczytać z nich jego uczucia, samopoczucie, cokolwiek. Tak niestety się nie stało.

Za każdym razem, kiedy na niego patrzyłem, a on odwracał głowę, żeby spojrzeć na mnie, spuszczałem wzrok.

Nie potrafiłem spojrzeć mu w oczy, mimo że strasznie tego chciałem. Chciałem znaleźć w nich ukojenie i pocieszenie. Chciałem wyczytać z nich jego uczucia do mnie, ale on nie żywi do mnie uczuć, a na pewno nie takich, jakich bym oczekiwał.

Od czasu przyjazdu do Australii żyłem z wielką nadzieją, że on dalej mnie kocha, a teraz? Nie zostało we mnie ani grama nadziei, którą miałem.

- Znowu o nim myślisz? - zapytał Dylan, podchodząc do mnie i opierając się o ścianę.

Przez ostatnie kilkanaście dni brunet był dla mnie dużym wsparciem. Powiedziałem mu o wszystkim. Tak naprawdę dzięki niemu byłem w stanie normalnie funkcjonować. Po pracy często zapraszał mnie na pizzę, bądź do siebie, żebym tylko mógł być jak najdłużej poza domem Andy'iego. Chociaż prawdę mówiąc sam blondyn wracał do domu dosyć późno. Najprawdopodobniej obrał podobną taktykę do mnie.

- Taaak - odparłem z rezygnacją - Po prostu...

- Nie umiesz się z tym pogodzić - Dokończył za mnie - Słuchaj, daj sobie z nim spokój.

- A co próbuję zrobić od pieprzonych dwóch tygodni? - zapytałem z irytacją.

- Ciężko jest zapomnieć o kimś kogo się kocha - Założył ręce na piersi - Tym bardziej, jeśli się z nim mieszka i widzi na co dzień.

- Czyli co? - Przetarłem twarz dłońmi, po czym spojrzałem na niego smutno - Mam się wyprowadzić?

- Zależy - Spojrzał mi w oczy.

- Od...? - Uniosłem brew, starając się ukryć smutek.

- Od tego, czy chcesz o niego walczyć - powiedział spokojnie, po czym zbliżył się do mnie i położył ręce na moich ramionach, ciągle patrząc mi w oczy - Jeżeli nie chcesz go stracić to o niego zawalcz.

- Już go straciłem - odparłem cicho, po czym odsunąłem się od niego.

- Nie straciłeś.

- On mnie nie kocha - Poczułem napływające do oczu łzy - Jak mam walczyć o kogoś, kto...

- Rye... - przerwał mi brunet, po czym podszedł do mnie i przytulił chcąc dodać otuchy - On cię kocha.

- Nie wiesz tego...

- Wiem - powiedział ostro.

- W takim razie, co mam zrobić? - zapytałem z rezygnacją, obejmując go mocno.

- Pogadać z nim - Poklepał mnie lekko po plecach, po czym odsunął się nieznacznie i spojrzał mi w oczy - O nim i o Kayli.

- Czemu?

- Bo w ich związku coś śmierdzi - powiedział z powagą - Andy twierdzi, że nie może z nią zerwać, prawda?

- No tak - Skinąłem lekko głową.

Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz