Patrzyłem jak łysol otwiera jedną z cel w areszcie i starałem się ignorować złośliwe komentarze na mój temat, które wypowiadane były przez osoby w innych izbach więziennych.
Dotyczyły one głównie mojego wieku – „Tym młodym to już się w dupach poprzewracało... Żeby w tym wieku pchać się do paki...". Ta, jakby wylądowanie w areszcie dziesięć lat później byłoby czymś lepszym...
Gdy tylko aspirat otworzył celę, dosłownie mnie do niej wepchnął. Następnie podszedł do mnie, spojrzał mi w oczy ze złośliwością i wyższością, po czym złapał brutalnie za moje nadgarstki i szarpnął nimi. Syknąłem cicho czując przeszywający ból, a on uśmiechnął się kpiąco. Po chwili odpiął kajdanki, patrząc na mnie tak, jakby wyświadczał mi wielką przysługę.
- Miłej nocy – powiedział z wrednym uśmieszkiem, chowając kajdanki do tylnej kieszeni spodni.
Spojrzałem mu zły w oczy, a on jedynie wyszczerzył się jeszcze bardziej. Dosłownie sekundę później wyszedł z celi, zamknął kraty z hukiem i je zakluczył. Zerknął na mnie po raz ostatni, pokazując mi przy okazji najbardziej chamski uśmieszek, na jaki było go stać, po czym zniknął z mojego pola widzenia.
- No, młody – odezwał się nagle mężczyzna, który znajdował się w celi naprzeciwko mojej – Coś narobił?
Westchnąłem cicho, spoglądając w jego kierunku. Miał mniej więcej czterdzieści lat, jednak jego czarne jak smoła włosy wskazywały na to, że mógł być młodszy. Miał brązowe oczy, a urodą bardzo przypominał Włocha.
- No, opowiadaj... - zaśmiał się cicho, opierając się o kraty i patrząc na mnie uważnie – Ten cały Giorgio De coś tam rzadko kiedy jest dla kogoś taki oschły. Hm... Tak właściwie to chyba pierwszy raz go takiego widziałem.
- Znasz De Luce? – zapytałem, unosząc lekko brew.
- Tak – odparł z lekkim uśmieszkiem – To mój dobry znajomy. Jest naprawdę w porządku.
Mimowolnie prychnąłem cicho. Co jak co, ale jakoś nie potrafiłem wyobrazić sobie tego łysola w wersji „w porządku".
- Musiałeś naprawdę nieźle przeskrobać...
- Ta... - odparłem cicho, rozglądając się po celi.
Przy jednej ścianie stało małe, na pewno niewygodne, łóżko, a naprzeciwko niego mała i od dawna nieczyszczona toaleta. Zacisnąłem usta i przetarłem twarz dłońmi bojąc się tego, jak długo będę musiał siedzieć w celi.
Zebrałem się w sobie, po czym podszedłem do łóżka i na nim usiadłem. Zerknąłem na faceta, który ciągle na mnie patrzył. Nie odrywałem wzroku od jego oczu, mając nadzieję, że ten się speszy i sam to zrobi, ale to nie nastąpiło.
- Czego, kurwa? – zapytałem ostrzej niż chciałem.
- Uhuhu – Pomachał ręką, robiąc gest, jakby się poparzył – Ostry charakterek widzę.
- Nie bez powodu Giorgio go tak potraktował – odezwał się nagle ktoś z celi obok mojej – Stawiam na narkotyki.
- Nie – Włoch pokręcił głową, patrząc na mnie z uśmieszkiem – Musiało pójść o coś mocniejszego.
- Skąd wiesz? – przemówił ponownie drugi głos, którego właściciela nie byłem w stanie zobaczyć.
- Bo go widzę – Spojrzał mi przenikliwie w oczy – Może kogoś zabił?
Wiedziałem, że mężczyźni chcą mnie sprowokować, jednak słysząc uwagę o zabiciu kogoś mimowolnie się spiąłem, co nie umknęło uwadze czarnowłosemu.
CZYTASZ
Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅
Romance! Druga część! Pierwsza część: "Uzależniony" Rye'owi w końcu udaje się odnaleźć Andy'iego. Andy jest zaskoczony jego widokiem, jednak nie ukrywa radości. Żaden z nich nie wypowiada słów, które paść powinny: Kocham cię. Rye szybko zauważa, że Andy ni...