*17*

733 104 60
                                    

Zapiąłem spodnie, patrząc na Andy'iego, który był w trakcie zakładania koszulki. Gdy to zrobił, spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- Czemu? – zapytałem cicho, opierając się o blat.

- Co czemu? – Spojrzał na mnie zdziwiony, jednak jego oczy zdradziły, że doskonale wiedział, co mam na myśli.

- Nie kochasz jej... - Zacząłem powoli – Więc czemu z nią jesteś?

- Czemu o to pytasz? – W jego głosie było słychać rozdrażnienie, ale też niepewność.

- Obiecałeś, że powiesz prawdę odnoście ciebie i Kayli – Spojrzałem na niego lekko zdenerwowany – Więc gadaj.

- To... - Spuścił wzrok i zaczął bawić się swoimi palcami – Teraz?

- Tak, TERAZ – Położyłem nacisk na ostatnie słowo.

- Bo... - powiedział niepewnie, po czym chrząknął i spojrzał na mnie – Nie chcę o tym gadać...

- Obiecałeś – powiedziałem z wyrzutem, zakładając ręce na piersi.

- Samego słowa „obiecuję" nie wypowiedziałem, więc teoretycznie... - Zaczął, a ja niewiele myśląc podszedłem do niego i uderzyłem go z otwartej dłoni w policzek.

Nigdy nie pomyślałbym, że będę w stanie go uderzyć, ale w tamtym momencie emocje wzięły nade mną górę. Czułem się jak gówno – chłopak miał mi powiedzieć prawdę, a tego nie zrobił. Potraktował mnie jak zabawkę, jak pierdoloną męską dziwkę.

Andy złapał szybko za czerwony od uderzenia policzek i spojrzał na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. W jego oczach zebrały się łzy, a one same wyrażały ogromny ból, tyle że nie fizyczny, ale psychiczny. Nie spodziewał się tego, tak samo jak ja.

- Nie wierzę... - powiedział łamiącym głosem – Nie wierzę, że to zrobiłeś...

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Żadne słowo nie wydawało mi się odpowiednie, dlatego też stałem bez ruchu patrząc na niego.

Po chwili po twarzy blondyna zaczęły spływać łzy, a ja mimowolnie podszedłem do niego.

- Nawet się do mnie nie zbliżaj! – krzyknął przez łzy, odpychając mnie od siebie, po czym wybiegł z kuchni.

***

Wszedłem do szatni i otworzyłem swoją szafkę. Wyciągnąłem koszulkę i dresy, w których pracuję, po czym powoli zacząłem się przebierać.

Nie potrafiłem przestać myśleć o tym, co się stało.

Uderzyłem Andy'iego.

Nie potrafiłem w to uwierzyć. Nie wiedziałem, że jestem do tego zdolny.

A jednak.

Uderzyłem osobę, na której cholernie mi zależy. Kogoś, kogo kocham. Uderzyłem Andy'iego.

Zacisnąłem usta, chcąc przestać o tym myśleć. Wrzuciłem do szafki ubrania, w których przyszedłem i zamknąłem ją z hukiem.

- Zły dzień? – Koło mnie pojawił się nagle Dylan.

- Daj spokój... - rzuciłem zły, po czym ruszyłem w kierunku sali ćwiczeń.

- Co się stało? – zapytał zmartwiony, idąc za mną.

- A co mogło się stać? – Spojrzałem na niego zrezygnowany – To co zawsze. Andy się stał.

- Co zrobił? – Przechylił lekko głowę w bok, a ja w tym czasie otworzyłem drzwi.

Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz