*16*

802 103 77
                                    

Obudziłem się w chwili, w której poczułem, że Andy leżący na mnie poruszył się niespokojnie. Otworzyłem powoli oczy i spojrzałem na niego. Blondyn spał. Odwróciłem głowę i spojrzałem na zegarek, na którym widniała godzina 9:34.

Westchnąłem cicho, po czym rozejrzałem się po jego pokoju, w którym było dosyć czysto. Mówiąc „dosyć" mam na myśli kilka koszulek leżących na podłodze, które zakłócały porządek.

Pokręciłem lekko głową i ponownie zacząłem się rozglądać.

I nagle to zobaczyłem.

Wielki, czarny, włochaty pająk idący w kierunku łóżka.

Poczułem, jak oblewa mnie zimny pot. Mimowolnie wydałem z siebie głośny dźwięk będący mieszanką krzyku i pisku, siadając na łóżku i zrzucając z siebie chłopaka na mnie śpiącego.

- Co jest? – zapytał zaspany, siadając koło mnie i patrząc na mnie niezrozumiale – Co się stało?

- Pa-patrz – Ledwo z siebie wykrztusiłem, pokazując na bestię zmierzającą w naszym kierunku.

Chłopak podążył wzrokiem w kierunku przeze mnie wskazywanym, po czym roześmiał się głośno. Spojrzałem na niego zszokowany.

Co, jak co, ale myślałem, że Andy także się przerazi widząc ogromne, kilkunożne paskudztwo człapiące w naszym kierunku.

- To Harold – powiedział, wstając z łóżka.

- C-co, kurwa? – Tylko tyle byłem w stanie powiedzieć.

- Harlodzik – Uśmiechnął się, po czym, o zgrozo, wziął pająka do rąk.

- Boże, fuj! – Zakryłem szybko twarz dłońmi, żeby nie musieć na to patrzeć. Pająk był tak duży, że ledwo mieścił się w jego dłoniach.

- Jesteśmy w Australii – Zaśmiał się – Takie pająki tutaj to norma.

- Ale dawanie im imion i trzymanie w pokoju już nie jest normalne! – Wyrzuciłem z siebie – Zabierz go!

- Kto by pomyślał, że Ryan Mięśniak Beaumont boi się pająków – powiedział blondyn z nutką rozbawienia w głosie.

- Weź. To. Paskudztwo.

- Już. Już – Zaśmiał się, po czym poszedł na drugi koniec pokoju. Stał tam chwilę i mówił cicho do pająka, po czym wrócił z powrotem na łóżko, kładąc się na nim – Już możesz otworzyć oczy.

- Na pewno? – zapytałem dla pewności.

- Tak – odparł ze śmiechem – Harold ujarzmiony.

Westchnąłem cicho z ulgą, po czym otworzyłem oczy. Spojrzałem na Andy'iego, który patrzył na mnie z uśmieszkiem. Zmarszczyłem zdziwiony brwi, po czym kątem oka zauważyłem jakiś ruch z boku. Poczułem jak moje ciało spina się ze strachu. Odwróciłem powoli głowę i spojrzałem w kierunku ruchu, co było błędem. Moje usta opuścił głośny krzyk, a ja szybko wstałem z łóżka, chcąc być jak najdalej obleśnego pająka, który był kilka centymetrów ode mnie.

- Miałeś zabrać to cholerstwo! – Spojrzałem na niego z wyrzutem, pokazując pająka znajdującego się na łóżku.

- Ups – Zaśmiał się, po czym pogłaskał bestię.

- Kurwa, fuj! – Zakryłem szybko twarz dłonią, po czym błyskawicznie opuściłem pokój Andy'iego.

Przez widok pająka miałem wrażenie, że coś po mnie chodzi. Przekląłem go w myślach, po czym wparowałem do swojego pokoju, zabrałem czyste ubranie i jak najszybciej udałem się do łazienki w celu umycia się.

Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz