*18*

758 109 61
                                    

Andy spojrzał na mnie z wielkim smutkiem wymalowanym na twarzy. To, co powiedziałem zabolało go mocniej, niż bym się spodziewał.

- Tak - powiedział szeptem, patrząc na breloczek w swojej dłoni - Masz rację.

Patrzyłem na niego w ciszy. Chłopak ścisnął dłoń w pięść, tym samym zaciskając w niej połówkę serca.

- Zrobię, jak kazałeś. Dam to komuś, kogo kocham - Spojrzał na mnie krótko, po czym wstał i wyszedł z pokoju.

***

Przez następny tydzień nie zamieniłem z Andy'm ani słowa. Blondyn unikał mnie jak mógł, a mi jakoś nieszczególnie zależało na rozmowie z nim.

Ostatnia nasza rozmowa boleśnie uświadomiła mi, że serce Andy'iego nie należy już do mnie i nigdy należeć nie będzie.

Kupiłem bilet lotniczy, aby wrócić do rodziny, do Anglii. Chciałem w końcu otaczać się ludźmi, którym naprawdę na mnie zależy, a Andy do nich nie należy.

Bolało mnie to cholernie.

Mimo wszystko nadal go kocham, ale nie mogę siedzieć w Australii i patrzeć jak układa sobie życie beze mnie.

Muszę wziąść się w garść i w końcu ułożyć swoje życie, jak należy. Mam cholerne 24 lata i niczego nie osiągnąłem.

Wszedłem do siłowni z wypowiedzeniem w ręku i skierowałem się w kierunku lady, za którą, jak zwykle, stała Lily. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się przyjaźnie i spojrzała na kartkę w mojej dłoni.

- Co to? - zapytała, patrząc na nią z ciekawością.

- Wypowiedzenie - odparłem, kładąc kartkę na blacie - Jest szef?

- C-co? - Spojrzała na mnie zszokowana - Wypowiedzenie?

- Tak - Rozejrzałem się - To jest szef czy go nie ma?

- Sze-szefa nie ma - Blondynka nadal była w szoku - Czemu? Czemu składasz wypowiedzenie?

- Wyprowadzam się - powiedziałem krótko.

- JAK TO?! - Usłyszałem nagle za sobą.

Odwróciłem się i spojrzałem na Dylana, który wyglądał, jakby miał zawał serca.

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Brunet doskonale wiedział o całej sytuacji z Andy'm i sam proponował, żebym się wyprowadził, tyle że chciał żebym zamieszkał z nim. Nie wiedział nic o tym, że chcę wyjechać z Australii na dobre.

- Wracam do Anglii - powiedziałem niepewnie, utrzymując z nim kontakt wzrokowy.

- A-ale czemu? - zapytał cicho, podchodząc do mnie - Co się stało?

- Dylan... - Spojrzałem ukradkiem na Lily, która ze smutkiem się nam przyglądała - Nie tutaj, błagam.

Chłopak patrzył na mnie chwilę, po czym złapał mnie za rękę i poprowadził do najbliżej łazienki. Wciągnął mnie do środka i zamknął drzwi.

- Rye, naprawdę? - zapytał smutno - Wyjeżdżasz?

- J-ja... Tak - odparłem, po czym przetarłem twarz dłonią - Chcę zacząć żyć od nowa. Chcę zapomnieć o Andy'm, a zostając w Australii i to tak blisko niego, nie będę w stanie tego zrobić.

- Okej... Szanuję twoją decyzję... - Dylan spuścił na chwilę wzrok, jednak szybko ponownie go na mnie podniósł - Nie zapomnij mnie. W końcu, irytujący kolega z pracy jest tylko jeden.

Mimowolnie zaśmiałem się cicho na jego słowa.

- Nie jesteś moim kolegą - powiedziałem, patrząc na niego z lekkim uśmiechem - Jesteś moim najlepszym przyjacielem, więc nie ma szans, żebym o tobie zapomniał.

Kiedy jesteśmy sami | Randy 2 ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz