rozdział piętnasty - pomysł

958 64 73
                                    


- Uuuugh! Gardło mnie boli! – jęknął Rzesza, leżąc na łóżku na wznak i zwisając głową w dół. – Po co żeś mi dawał te lody? Wiesz jaki ze mnie łasuch! Nawet gdybym był umierający i tak bym je zjadł!

- Hi! Hi! – zaśmiał się ZSRR machając do niego blaszką z lekarstwami. – Tu masz pastylki do ssania na gardło! – rzucił mu rzeczony przedmiot.

- Dzięks. – 3 Rzesza złapał te nieszczęsne tabletki i od razu wsadził sobie do buzi jedną z nich.

- Ciekawie kiedy wyzdrowiejesz? – stwierdził Rosja kładąc się koło niego. Niemiec go wykopał. – Gdzie z buciorami? I z tymi brudnymi ubraniami?

- E? – zdziwił się bardzo ZSRR leżąc teraz na ziemi. – Czemu mnie zrzuciłeś?

- Bo wpakowałeś mi się w tym syfie do pościeli! – warknął Rzesza. Wcześniej wsadził sobie językiem pastylkę do policzka, żeby móc mówić.

- Rozumiem. – burknął Rosja wstając. – Zaraz przebiorę się w piżamę i wtedy nic cię nie uchroni przede mną! Huehue! – zaśmiał się jeszcze. – Strzeż się Łaskotkowego Potwora.

- A co ja mam, 5 lat? – fuknął Niemiec.

Nie! Ale śmiech pomaga na choroby! – powiedział przekonany co do tego Rosja.

- No to się śmiej! Ale beze mnie!

- Na pewno? – ZSRR rozbłysły figlarnie oczy.

- Tak! Na pewno!- Rzesza odwrócił się tyłem do kumpla, więc nie widział tego co on robi. A powinien patrzeć. Rosja momentalnie rzucił się na Niemca i razem potoczyli się po łóżku. O mało nie spadli. ZSRR zaśmiał się i podniósłszy kolegę pod pachy, usadowił na środku. Chwilę później była powtórka z rozrywki – czyli rzut Sowieta na swojego biednego kolegę, tylko tym razem bez turlania się. I wtedy w ruch poszły jego ręce. Zaczął łaskotać młodszego kumpla i sam się świetnie przy tym bawił. W końcu mógł pobyć z Niemcem na tyle blisko, bez wrzasków, że ten się zarazi. Bo ZSRR przeszedł już to przeziębienie, a Rzesza jest chory, więc nikomu nic nie grozi. Chłopak ma założony czopek, to temperatura mu na pewno nie wzrośnie.

Jego koledze tymczasem nie było wcale do śmiechu. Myślał, że zaraz zabije kumpla. Próbował uchylać się od ataków Rosji, ale nie dawał rady. Chwilę się kotłowali. W końcu, po chwili ZSRR stwierdził, że wystarczy już tej zabawy i puścił kumpla. Rzesza leżał cały spocony na wznak i ciężko oddychał. Koszulkę od piżamy miał lekko rozpiętą i zaczerwienione – na szczęście nie od gorączki – policzki.

- Czy ciebie do reszty pokręciło? – wrzasnął do ucha ZSRR, który aż się odsunął. – Jestem chory, a ty takie rzeczy odwalasz? Sam sobie rób coś podobnego, a mnie zostaw w spokoju! Jasne?

- Oj, Ciii, ciii! Przecież nic złego nie robię! – Rosja zrobił buzię w ciup i przytulił Niemca.

- Ej, puść mnie! – krzyknął mniejszy chłopak próbując odsunąć kumpla, ale nie mógł, bo jeszcze był za słaby. – No szlag! – jęknął, poddając się.

- Puci! Puci! – pisnął ZSRR pykając policzki przyjaciela. – Jakie masz pysie! – zaśmiał się i dostał z liścia od Rzeszy.

- Znowu coś ci odwala? Chłopie, ty masz jakieś fazy? Jak tak, to idź do psychiatry, bo na psychologa już za późno!

- Oj, spokojnie! Przecież już zostawiłem! – uśmiechnął się Rosja, patrząc się na wściekłego kumpla. – Ty, słodziutko wyglądasz gdy się złościsz! Awww! – chciał bardzo zrobić mu zdjęcie, ale wiedział, że dolałby tym oliwy do ognia.

- Wiesz co? Zmierzę ci temperaturę. – powiedział zamiast tego.

- To daj termometr. – mruknął Rzesza patrząc się na kolegę. – Jest koło ciebie tępolu komunistyczny! – pokazał palcem na rzeczony obiekt znajdujący się przy biodrze ZSRR. Sowiecki kraj wziął przedmiot materialny ( za dużo kodeksu cywilnego xd - ,,rzeczami w rozumieniu kodeksu są tylko przedmioty materialne". Nie chciałam powtarzać ,,rzeczy") w ręce. – Już, już! – Miał zamiar podać go Niemcowi, gdy nagle zadzwonił jego staromodny, komunistyczny telefon stacjonarny.

- Chłopie! Kto normalny ma jeszcze coś takiego w domu? Weź usuń ten staroć stąd! – skomentował to Rzesza lekko się uśmiechając.

- Uwaaaa! Ktoś dzwoni! – syknął Rosja biegnąc (z termometrem!) do brzęczącego i podskakującego obiektu. Odebrał lekko zdyszany.

- Halo? Good morning! – usłyszał w słuchawce. Próbował nie dyszeć tak bardzo.

- O to ty Anglio! – wysapał. – Cześć!

- Everything alright? Wezwać pogotowie? – spytał się zaniepokojony kraj po drugiej stronie telefonu.

- Tak, tak. Ufff...Po prostu biegłem. Co tam? Dzwonisz w konkretnej sprawie?

- Nieeee. Tak po prostu dzwonię. A jak u ciebie? Coś cię ostatnio nie widzę.

- Aaaa...Rzesza mi się przeziębił. Martwię się, bo cały czas ma gorączkę. Złapał je ode mnie, ale ja szybko wyzdrowiałem.

- O, to kiepsko. Przekaż mu pozdrowienia. Pociesz się, zwykle druga osoba przechodzi gorzej. A mam takie pytanie....

- Da?

- Jak mierzy temperaturę?

- Eeee....normalnie. Termometrem. – ZSRR nie za bardzo rozumiał do czego zmierza Anglia.

Niemal było słychać face palma po drugiej stronie słuchawki.

- Mi chodzi o to, gdzie mierzy. Znaczy pod pachą?

- Eeee, tak. Czasami jeszcze w ustach, a co?

- To niedobrze. Te sposoby nie są za bardzo dokładnie. Najlepiej mierzyć trzecim sposobem.

- Znaczy...

- No, w odbycie, no. – wydusił z siebie Wielka Brytania. – Nie zmuszaj mnie, żebym to powtórzył, please!

- O...ok. Ale boję się, że Rzesza nie będzie chciał mierzyć w ten sposób...

- Ja tylko ci zasugerowałem. Nie musisz go do tego zmuszać. – odparł Anglia.

- Nie, dobra! Dzięki! Też chciałem, żeby to zrobił, ale zapomniało mi się później. Spasiba Wielka Brytanio! – pożegnał się jeszcze i odłożył słuchawkę. Zatarł ręce. – No, Rzesza, czas zmierzyć temperaturę. I mam nadzieję, że już ci spadnie. – ruszył w stronę pokoju. (telefon był w przedpokoju – zapomniałam o tym powiedzieć, sorki! – Autorka. Muszę kiedyś porządnie opisać ich dom!)

Mam nadzieję, że podobał się ten rozdział. Przepraszam za wszystkie błędy, jeśli się pojawią w tym rozdziale. Mam teraz ciężko z powodu egzaminów ( rozłożone zostały na 3 tygodnie, niestety..). Co do kolejnego rozdziału ,,ZSRR i Mały 3 Rzesza", to będzie on jutro. Pamiętajcie, że zawsze możecie do mnie pisać z propozycjami nowych książek

PrzeziębienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz