rozdział dziewiętnasty - niebezpieczeństwo zażegnane

785 71 48
                                    


Rzesza obudził się już w łóżku. Nad nim stał ZSRR. – O super! Obudziłeś się! Musiałem wsadzić ci czopek, jak spałeś! – powiedział Rosja przepraszającym tonem. – Bo się trzęsłeś, a czoło miałeś strasznie gorące. Cały byłeś rozpalony, nie wiedziałem, co zrobić. No, usnąłeś, a ja nie miałem pojęcia, kiedy się obudzisz. Nie chciałem tak długo czekać! Skończylibyśmy w szpitalu. Zmierzyłem ci też temperaturę. Miałeś 39,7 stopnia! Rozumiesz mój niepokój wtedy?

Dosłownie przed chwilą wyjąłem termometr spod pachy i było już tylko 38,9. – mruknął, pokazując rzeczony obiekt.

- To dobrze. – odpowiedział Niemiec, lekko drgając na liczbę stopni, jaką miał przed zażyciem. Serio tyle, czy tylko ZSRR sobie z niego żartował i chciał przestraszyć?

- Masz! Zrobiłem ci herbatę z miodem! – Rosja podał mu szklankę, wręcz ociekającą lepką substancją.

- Powtórz jeszcze raz. Herbatę z miodem czy miód z herbatą? – skomentował zgryźliwie Rzesza, przyjmując napój i oglądając go ze wszystkich stron. Przechylił naczynie. – To jest tak gęste, że nawet nie chce płynąć. – mruknął.

- Nie gadaj tyle, tylko pij! – powiedział ZSRR. – Ciesz się, że ci w ogóle zrobiłem! Znaj moje chamskie serce!

- O, zbytek łaski! A kto wcześniej troszczył się o ciebie, co? – odparował Rzesza, uśmiechając się złośliwie. – No? Odpowiedz mi!

Rosja zaśmiał się i wskoczył Niemcowi do łóżka. Przytulił go mocno i szepnął do ucha – Jak miałeś tą wysoką gorączkę, to ja naprawdę się o ciebie bałem! Zaaplikowałem ci środek w samą porę. Godzinę później i skończyłbyś na ostrym dyżurze. Ja wiem, że nie jesteśmy tak słabi, jak zwykli ludzie, no ale...

Lepiej nie doprowadzać do takiej sytuacji.

- To ty wymyśliłeś, że pójdziemy na zewnątrz, na spacer! Nie pamiętasz? - zwrócił uwagę Rzesza, leżąc na brzuchu i podpierając się łokciami, patrzył poważnie na Rosję Radziecką.

- Ja wiem. – przytaknął Sowieta. – Ale nie chciałem, żeby ci temperatura tak urosła! Było napisane w moich notatkach, że to dobry sposób na zbicie gorączki!

- Chyba rosyjski. – mruknął Nazista i przytulił się do poduszki. Nie chciał, żeby kumpel zobaczył jego wyraz twarzy. A miał uśmiech od ucha do ucha. Był szalenie szczęśliwy, że ZSRR się o niego martwił. Po chwili już spał.

Rosja uśmiechnął się i przykrył porządniej niższego mężczyznę. Wtedy wyszedł z pokoju i usiadł na kanapie w salonie. Ciekawe czemu on ma to przeziębienie tak długo? Musi iść z nim do lekarza.

- Gdzie komórka? – rozejrzał się wokół siebie i ją dojrzał. Nieświadomy przedmiot leżał sobie spokojnie na stoliku i w ogóle nie spodziewał się ataku ZSRR. Ten skoczył i szybko złapał telefon, jakby miał mu zaraz uciec, prawie że się wywalając na szklany stół, który tam się znajdował. Spojrzał na swój pantofel, w których chodził po domu, bo Rzesza o mało go nie sprzątnął miotłą do kurzu, jak mu wlazł w buciorach, takich wojskowych, do mieszkania. Podeszwa się lekko odkleiła na przodzie i przez nią o mało nie wyrżnął jak długi.

- Ech, podklei się. – pomyślał i zaczął wykręcać numer do znajomego lekarza – Austrii.





Hejka! Akurat miałam dziś wenę na ten ff. Wybaczcie, chyba mi trochę nie wyszedł.

I wiecie co? Wpadłam na kolejny pomysł na książkę! Ratunku! Ile ja mam tych opowiadań na Watt, a teraz mam chętkę na jeszcze jedno! Nie no!

A teraz pytanko i proszę odpowiedzcie na nie! Czy styl mi się od początku wakacji poprawił, czy jeszcze nie? To dla mnie bardzo ważne. 

PrzeziębienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz