Rozdział dwudziesty szósty - początek normalności

608 54 67
                                    


- Jak ja go nienawidzę! – warknął Niemcy leżąc na łóżku z termometrem w odbycie.

- Bo dbam o twoje zdrowie? – zdzwiwł się sztucznie ZSRR i pstryknął kumpla w nos. – Leż cicho i mierz temperaturę.

- Jak się tylko tego dziadostwa pozbędę, to uwierz mi, ostatnią rzecza jaką zobaczysz w swoim życiu, to będzie moja pięść zbliżająca się do twojej twarzy! – wrzasnął Rzesza, lekko się podnosząc na rękach.

- Ty lepiej uważaj, bo jak ci termometr wpadnie do środka, to będę musiał ci go z odbytu wyciągać, a nie wydaje mi się, żeby to było szczytem przyjemności.

Niemiec zasyczał. – Nie pozwolę ci się zbliżyć w okolice mojego tyłka, ty chory człowieku! – ostrzegł przerażony Rzesza, prawieże wyciągając krzyż.

- Hihi! Jak nie wciągniesz, to nic ci nie zrobię! –zaśmiał się ZSRR.

- No, ja myślę! – warknął Niemiec. – Zetrzyj natychmiast ten zaciesz z twarzy! Bo sam się tym zajmę!

- Ok.,ok.! Ale ty wyglądasz tak słodko jak się złościsz! – zachichotał Rosja, patrząc w międzyczasie na zegarek. – O! Minęło 10 minut, mogę ci już wyciągnąc termometr. – podszedł do niego. – Tylko się nie ruszaj. – ostrzegł kumpla. Ten przewrócił oczami. - W porządku proszę pana.

Ten zrobił co miał zrobić. – Hmm...37,2 stopnia. Temperatura w porządku, a czopek już nie działa od dłuższego czasu. Brawo, jesteś zdrowy! - krzyknął i z całej siły trzasnał przyjaciela w tyłek.

- AUA! Co ty robisz debilu?!- aż sapnął Niemiec, od razu się zbierając z łóżka i stojąc w pozycji bojowej.

- Nie moja wina, że masz taki seksowny tyłek! – próbował usprawiedliwić się ZSRR

- Jasne! To nigdy nie będzie twoja wina! Teraz mnie dupa boli!

- Nie mów tak brzydko! – syknął ZSRR. – Dzieciom nie wolno!

- Ja nie jestem dzieckiem! – krzyknął Rzesza.

- Dla mnie jesteś. – skwintował Rosjanin, biorąc się pod boki. – A jak z twoim kaszlem?

- Trochę lepiej. Pomógł mi syrop. – przyznał młodszy, dotykając swojej klatki piersiowej.

- To super! Niedługo i to ci zniknie! Będziemy mogli razem gdzieś wyjść! – zachwycił się Sowiet, robiąc piruet.

- Uważaj z tą girą, bo mnie kopniesz. – ostrzegł Niemiec, wkładając pantofle.

- A ty gdzie?

- Pochodzić sobie. Już kilka dni leżę w łóżku i zaraz mnie szlag trafi.

- Ok. Ale nie tak. – zapatulił go w kołdrę i wziął na ręce. – Teraz możemy iść.

- Pogięło?!- wrzasnął Rzesza, robiąc się już niewiadomo który raz dzisiaj, czerwony, oraz zaczął wierzgać nogami. – Puść mnie, chcę pochodzić sam! Nie chcę być noszony! Znajdź sobie kogoś innego do tego, niekoniecznie mnie!

ZSRR pomiział jego nos swoim. – Ale właśnie to ty najzabawniejszy jesteś! – zachichotał i odsunął się zanim dostał w twarz pięścią. Zakręcił się w kumplem na rękach.

- Z...zwariowałeś? – pisnął chłopak.

- Boisz się, że cię puszczę?

- N...nie. –Niemiec wydął policzki i odwrócił się od niego.

Ten udał, że go puszcza.

- AAAAAA! – ryknął przerażony Rzesza, wczepiając się boleśnie w Rosjanina. – N...nie rób tak debilu!

- Buhahahaha! Szkoda, że nie widziałeś swojej miny! Będę ją jeszcze wnukom opisywać! Mało brakowało, a byś się zlał ze strachu jak małe dziecko!

- Hej! – wrzasnął Niemiec, kopiąc kumpla w brzuch, a dokładniej w splot słoneczny.

- Ugh! – sapnął ZSRR, zginając się w pół. – Nie rób tak, bo naprawdę cię puszczę. – ostrzegł chłopaka.

- Ok.! Ale ty nie mów takich głupich rzeczy!

- Dobra. Już i tak późno, idź spać. – położył Niemca do łóżka. Zgasił mu światło. – Dobranoc, pchły na noc.

- Jasne. Bo u ciebie pchły to oznaka luksusu. – mruknął Rzesza, ale zamknął oczy i momentalnie usnął.

Rano obudził go atak kaszlu, lecz łagodniejszy niż wczoraj. Od razu nalał sobie syropu na łyżeczkę i wypił. – Uh. – jęknął. Od kaszlu rozbolała go głowa. Spojrzał na zegarek. – Jeszcze wcześnie. – pomyślał, znowu zakopując się w pościeli. – Mogę jeszcze spać. Na wszelki wypadek przyłożył dłoń do czoła. Chłodniutkie. Nie ma gorączki. Ucieszył się, bo to oznaczało, że nie będzie już musiał korzystać z ,,usług pielęgniarskich" ZSRR. Usnął chwilę potem.

Za dwie godziny obudził go radosny krzyk Rosjanina. – Wstajemy, wstajemy! Czas zmierzyć temperaturę!

- O NIE! – jęknął Niemiec, ale pozwolił to zrobić kumplowi. – Poczekaj tylko jak ty zachorujesz, zrobię ci to samo! – ostrzegł ZSRR.

- Proszę bardzo. – wzruszył ramionami jego przyjaciel. – Ja się nie boję. To tylko jeden ze sposobów mierzenia temperatury. Poza tym o czymś zapomniałeś! – zachichotał, pykając Rzeszę w nos. – To JA pierwszy zachorowałem, ty się dopiero ode mnie zaraziłeś. Więc na razie nie złapię nic od ciebie. O! Chyba minęło! – wyciągnął jednym ruchem sprzęt z odbytu chłopaka i popatrzył na słupek rtęci. – 37,0. Dobra wysokość! Możesz już dzisiaj wyjść! Gratulacje!

- Nie mów do mnie jak do dziecka! – burknął Niemiec. – Ale chętnie wygramolę się spod tej pierzyny. I w końcu przebiorę. Cały czas od kilku dni noszę piżamę.

- Dobra, to dam ci jakieś ciuchy. W końcu niedawno się kąpałeś i już tych poprzednich nie masz...

- Jak niedawno?! Chyba właśnie na odwrót! Lecę się kąpać!! – krzyknął i zabrawszy ubrania, pobiegł do łazienki.

- Te syrenka, powiedz gdy skończysz się kąpać. – mruknął przez drzwi ZSRR. – A ja idę zrobić zupkę. Na zdrowie i złapanie odporności by nie łapać kolejnych infekcji najlepsze są warzywa.

Rzesza szorował się gąbką i lekko trząsł się z zimna. W końcu wyszedł z ciepłego łóżka, a tu stoi rozebrany. W dodatku woda dopiero się nalewała do wanny, więc pomieszczenie nie było jeszcze nagrzane. – Ugh! Szybciej, bo zaraz się znowu przeziębię! – syknął do siebie, próbując się pośpieszyć. W końcu usiadł w gorącej pianie. – Aaaaahh...- poczuł jak rozlewa się po nim przyjemne ciepło, dodatkowo nim wstrząsając. Nagle usłyszał pukanie w drzwi.

- Ile jeszcze Arielka ma zamiar marnować czasu na pluskanie? Bo zupka gotowa.

- A idże! – usłyszał tylko i uderzenie w drzwi.




Hejka! Jak dawno nie pisałam tego ff! Mam nadzieję, że Wam się podoba. Udało mi się na moment wyrwać z objęć pracy licencjackiej, więc cieszę się, że napisałam nowy rozdział. Piszcie czy się podobał. Teraz będę próbować aktualizować kolejne ff.

~MadokaAi

25.05.20

PrzeziębienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz