Rozdział dwudziesty trzeci - wejście smoka

697 64 19
                                    


- Jakie to wszystko drogie! – fuknął sfrustrowany Sowiet, patrząc na swoje zakupy. – Ja nie mogę! Za to bym miał zapewniony obiad przynajmniej na kilka dni! Tyle kasy na głupie prochy! Jak Nazi mógł to znosić, gdy kupował narkotyki? To też prochy, więc pewnie kosztowały podobnie (logika nie do podważenia – zwłaszcza, że leki kupuje się w aptece, a narkotyki – u dilera). Skąd on wziął na to pieniążki? Przecież nie kradł. Chyba. W końcu to moja domena. Zapytam się go jak przyjdę, ciekawe co mi odpowie. Zaczął śpieszyć się do domu.

...

Niemiec pił własnoręcznie zrobioną herbatę z miodem, a na jego twarzy gościł uśmiech.

- I to jest normalny napitek! A nie to gęste, klejące coś, czym mnie raczył przez ostatnie parę dni. Tamto było niejadalne, to znaczy niepijane. Hehe, skorzystam z okazji, że go nie ma i jeszcze jedną sobie zrobię. Rosjanina poproszę o herbatę z malinami. Dobrze się po tym poci, bo bardzo rozgrzewa. Tego chyba nie sknoci. Chyba. W końcu mówimy o Rusku, z nim wszystko jest możliwe. A zresztą...

Nech tam jeszcze siedzi. Miło mu jest samemu, nikt nie wrzeszczy , nie rozbija się po domu...istna rozkosz dla ucha. Nawet nie zauważył, kiedy odpłynął w objęcia Morfeusza.

...

Sowiet otworzył drzwi, trzymając w zębach jedną z siatek.

- Pryyyyyywiet! – z buta wszedł do domu i jeszcze trzasnął wrotami. – Tęęęęęęskniłeś, chory Panie Kotku? – gruchnął lekarstwami o ławę. Zauważył śpiącego Rzeszę, który teraz aż się zjeżył.

- Ahahaha! Ale wyglądasz!

- Co się śmiejesz? – wrzasnął biedny pacjent i trzepnął go w głowę. – Ty miałeś pomóc mi się wyleczyć, a nie jeszcze bardziej dobijać! Aaaapsiik! – Nie zdążył wyjąć chusteczki i obsmarkał kolegę. – Ups, przepraszam! – od razu zatargał wyższego do łazienki i zaczął obmywać mu twarz. – Sorki!
Es tut mir sehr leid! Naprawdę, nie chciałem! Musisz mi uwierzyć, Bitte! – złożył ręce jak do modlitwy i sobie kapały na piżamę młodszego.

- Spokojnie! – mruknął Rosjanin pomiędzy kolejnymi chluśnięciami i nakładanymi porcjami mydła. A jak zobaczył, że Niemiec moczy sobie piżamkę, to aż pisnął i odebrał mu środek do mycia. – Niet, mój drogi! Nie będziesz ty tego robił, bo zobacz! Już masz mokre ubranie. Musisz się przebrać, bo jeszcze bardziej się pochorujesz. Jednak wtedy to będzie tylko wyłącznie twoja wina, chory Panie Kotku. – zaśmiał się i dotknął namydloną ręką policzka Rzeszy. Wytarł swoją twarz i wziął kolegę na ręce.

- Chodź Nazi do łóżeczka! – wpakował się razem z przyjacielem w pierzynę. Młodszy leżał pod starszym szczerze zdziwiony, że Rosjanin po prostu nie położył go, tylko wraz z nim wykopyrtnął do łóżka. Chwilka, co?

Zaraz zaczerwienił się i wyglądał jak dorodny buraczek, który się dodaje do barszczu.

ZSRR tymczasem śmiał się jak opętany.

- Jego to bawi! – jęknął w duchu Nazista, próbując skopać kumpla. Powodem był wstyd Niemca, ale i fakt, że jego święte łóżko zostało zabrudzone przez tą fleję.

- No co? – zachichotał jeszcze Rosjanin, umykając przed buciskami przyjaciela.

- Dlaczego wpakowałeś się ze mną do łóżka w tych syfiastych rzeczach? – warknął Niemiec, próbując się wydostać spod cielska ZSRR.

- Ty wiesz na co jest pora? – zaśmiał się złowieszczo wyższy mężczyzna, wyciągając niewiadomo skąd termometr.

- Och, nein! 





Hejka! Zgodnie z zaleceniami, przyśpieszam akcję. Niedługo kończę ten fanfik, bo ile można być chorym? Ja bym tak nie chciała xd

Po ostatnich zajęciach z prawa gospodarczego strasznie bolą mnie plecy, te krzesła były takie niewygodne...

To który ff zaktualizować teraz?

~MadokaAi

16.01.20

PrzeziębienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz