rozdział osiemnasty - spacer

915 75 101
                                    


- 38,0 stopni Celsjusza. – powiedział Rosja, odczytując słupek rtęci. – Możesz się ubrać. – powiedział do kolegi, który leżał na brzuchu i co chwila fukał.

- To mały stan podgorączkowy. – ocenił jeszcze ZSRR. – Gratulacje! Zdrowiejesz! – uderzył Rzeszę w plecy.

- T...to chyba po czopku jest. – jęknął Niemiec, rozmasowując obolałe miejsce. – I nie wal mnie! Ja się nie krztuszę!

-Ok., ok. Zobaczymy za kilka godzin. – zgodził się z nim Rosja. – Słuchaj...- zaczął swoją propozycję.

- Och nie! – przerwał mu jego kumpel. – Nie zgodzę się na ni, co ty wymyślisz, bo wyczytałeś to w Internecie, albo co! Nie! Nie i już!

- Buuuu! Dlaczego?

- bo znowu wpakujesz mnie w tarapaty! Znam cię i twoje pomysły!

- Ale...

- Żadnych ale!

- No nie!

- Ech. No dobra. Czego chcesz?

- Słyszałem, że jak ktoś ma gorączkę, to powinien się wyszaleć na zewnątrz. Wtedy temperatura minie ( jeden kolega w podstawówce mi to mówił. I podawał dowód, że wcześniej miał 40 stopni, a po zabawie na polu tylko 38.).

- NIE! NIE BĘDĘ WYCHODZIŁ NA TEN MRÓZ, TYLKO DLATEGO, ŻE TY JESTEŚ SZALONY! – wykrzyczał swoim obolałym gardłem Rzesza.

ZSRR już mu wyjmował ubrania.

- E? Co ty robisz? Przecież mówiłem, że nigdzie nie idę! – zaoponował Niemiec, odwracając się do Rosjanina.

- Pójdziesz! – krzyknął tamten wydzierając najcieplejsze ubranie. – O rany! Ty nie masz żadnej ciepłej czapki! No masz, ale nie na takie mrozy, jak tu są.

- Przestań mi grzebać w szafceeee! – wrzasnął Rzesza, próbując się do niego dostać i zatrzymać. Efekt był taki, że turlikał się z łóżka i rąbnął twarzą w twardą podłogę.

- Auuuuu! – zawył.

ZSRR od razu dopadł do niego i go podniósł. Na ,księżniczkę".

- Aaaaa! – pisnął młodszy i zakrył sobie oczy. – Nie noś mnie tak!

- Nie wstydź się. – zamruczał do niego Rosja, łaskocząc oddechem ucho trzymanego chłopaka.

Ten aż się zatrząsł. – Prz...przestań! – westchnął, cały się czerwieniąc.

- A dlaczego? – zachichotał ZSRR, patrząc na niego. – Jesteś strasznie śmieszny!

- Przestań!- fuknął młodszy chłopak, odwracając się od noszącego go kumpla. Ten od razu rzucił go w kupkę ubrań. – Przebieraj się! Wychodzimy! Bo jak tego nie zrobisz, to ja to zrobię!

- Ro- rozumiem! Ju-już idę! – wymamrotał biedny Niemiec i pobiegł z ubraniami do łazienki. W końcu nie miał na sobie bielizny.

Gdy wyszedł wyglądał jak ziemniaczek. Brakowało mu tylko kurtki.

ZSRR zaśmiał się cichutko i wziąwszy go za rękę, pobiegł do drzwi.

Narzucił na niego kurtkę i szalik i sam też się ubrał. Potem otworzywszy wrota, wywalił młodszego na śnieg. – Patrz! Biały puch!- krzyknął jak do dziecka. Zamknął dom i sam rzucił się twarzą w zaspę. Chwilę potem zaczął robić aniołka ze śniegu.

- Co ty masz? Pięć lat? – zgromił go Rzesza. – Niedawno byłeś chory! Powinieneś bardziej o siebie dbać!

- A ty co? – zachichotał Rosja, chwytając go za szyję i wrzucając ze sobą w śnieg. – Musisz trochę się odprężyć! Baw się! Jest zima!

- Jestem przeziębiony! A psik! – chłopak kichnął prosto w biały puch.

- Hej! Jeszcze śnieg zarazisz! – zaśmiał się ZSRR i wyprowadził go z zaspy.

Szli zaśnieżonym chodnikiem i Rosja zachwycony , ściskał dłoń Rzeszy, owitą w rękawiczkę. Mijający ich ludzie, patrzyli za nimi. Nie biednego niskiego chłopaka z załzawionymi oczami i z cieknącym nosem i na wyższego, który wyglądał jakby miał ADHD.

Niemiec rzeczywiście czuł się odświeżony, gdy mroźny wiatr owionął mu twarz. Uśmiechnął się mimowolnie. Kiedy ostatni raz był na zewnątrz? Chyba wtedy, gdy wściekły na kumpla, wyszedł z domu i nawet nie zabrał odpowiedniego ubioru. Ech. Teraz myślał, że rzeczywiście, sam się prosił o przeziębienie. Ba! Nawet o zapalenie płuc. Zadrżał lekko, gdy wiatr przebił jego szalik i przytulił się do ZSRR. Ten spalił buraka, ale bardzo się ucieszył. Uśmiechnął się i szli dalej.

Nagle Niemiec poczuł się okropnie. Zrobił się cały czerwony, miał wrażenie, jakby został wsadzony do wrzątku i jeszcze skóra zaczęła go piec. I boleć.

- Z-ZSRR..- wyjąkał, patrząc na niego zamglonymi oczami.

- Co się stało?

- M...mam d-dreszcze...

- ...

- I mi gorąco.

- Temperatura ci rośnie. Musimy wracać.

- J...ja nie mogę! – jęknął Rzesza. Kolana nie chciały go słuchać. Trząsł się cały.

Rosja niewiele myśląc, wziął go na ,,księżniczkę" i poszedł do domu.






Hejka! Ile minęło od ostatniego rozdziału...

No, ale mamy nowy rozdział! Dajcie znać, czy się podoba!

PrzeziębienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz