6. DANIEL

747 67 2
                                    

Powoli otworzyłem oczy. Pierwszą rzeczą, którą zobaczyłem, był śpiący, wtulony we mnie Johann. Najlepszy widok jaki mogłem sobie wyobrazić.
Spojrzałem na zegar, zbliżała się ósma.
Zawsze byłem typem rannego ptaszka, nigdy nie lubiłem długo spać. Wolałem iść pobiegać albo jechać na siłownię, ale dzisiaj musiałem zmienić plany.
Nie miałem zamiaru budzić Johanna. Wyglądał tak uroczo, że nie miałem serca tego robić, poza tym podobało mi się to, jak mocno się we mnie wtulił. Wpatrywałem się w chłopaka, który po około dwudziestu minutach zaczął się budzić.
- Hej śpiąca królewno - przywitałem się.
- Hej - odparł lekko speszony Johann - mogłeś mnie obudzić - zarumienił się i odsunął ode mnie.
- To nie było konieczne - zaśmiałem się.
Chłopak wyglądał teraz cudownie. Zaspany wzrok, czerwone policzki, roztrzepane w każdym kierunku włosy i do tego był w mojej bluzie. Pomyślałem, że chciałbym go widzieć częściej w ten sposób.
- Chyba powinienem się już zbierać -
- Zawiozę cię do domu, ale po śniadaniu - oświadczyłem stanowczo.
Chciałem spędzić jeszcze trochę czasu z Johannem i tak też się stało.
Po śniadaniu wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy na drugi koniec Oslo. Pogoda nadal pozostawiała wiele do życzenia, ale zaczęła się jesień i musiałem pogodzić się z tym, że tak teraz będzie. Nienawidziłem deszczu, co zabawne przez tyle lat mieszkałem w Lodnynie, gdzie przez większą część roku padało. W takie dni jak ten miałem ochotę nie wychodzić z domu, ale w tej chwili obok mnie siedział Johann, który sprawiał, że uśmiech z twarzy nie schodził mi przez cały czas i nawet ta pogoda stawała się znośna. Szatyn nie musiał się odzywać, wystarczyła mi sama jego obecność, żeby dzień stał się lepszym.
- Nad czym tak intensywnie myślisz? - Johann wyrwał mnie z zamyślenia.
- Myślę, że fajnie wczoraj było i moglibyśmy kiedyś to powtórzyć - spojrzałem na niego - oczywiście pod warunkiem, że tobie też się podobało - dodałem.
- Było bardzo fajnie - uśmiechnął się do mnie - ale strasznie się wiercisz przez sen i teraz jestem niewyspany -
- Następnym razem możesz spać na balkonie - oboje zaśmialismy się.
Lubiłem takie momenty jak ten, gdy Johann otwierał się w mojej obecności. Zapominał o swojej nieśmiałości i widziałem, że czuje się przy mnie dobrze.
- Sam nie wiem, nocleg na balkonie nie brzmi zbyt ciekawie -
- Zawsze możesz mnie zaprosić do siebie i to ja będę spał na twoim balkonie -
Zauważyłem, że w tym momencie chłopak posmutniał. Nie miałem tylko pojęcia dlaczego.
- Zobaczymy - powiedział i na tym nasza rozmowa się skończyła. Dojechaliśmy pod blok, w którym mieszka Johann. Podziękował mi i już chciał wysiąść, ale zatrzymałem go, łapiąc za rękę.
- Johann powiedziałem coś źle? Dlaczego tak nagle posmutniałeś? -
- Nic się nie stało, a już na pewno ty nic źle nie zrobiłeś. Po prostu... - przerwał na chwilę - nie ważne, muszę już iść. Jeszcze raz dziękuję za wczoraj - nie zdążyłem nic powiedzieć, bo chłopak zniknął mi z pola widzenia.
Zastanawiałem się przez chwilę nad tym, co się właśnie wydarzyło. Czułem, że Johann poczuł się urażony czymś co powiedziałem, ale nie wiedziałem czym dokładnie.
Z tysiącem myśli w głowie wróciłem do domu. Na podjeździe zauważyłem auto rodziców. Zdziwiło mnie to, bo mieli wrócić dopiero wieczorem.
- Hej synku, dobrze cię widzieć - mama czekała na mnie w drzwiach.
- Mieliście być później -
- A co to za chłodne powitanie? - zapytał tata - masz może przed nami coś do ukrycia? - uśmiechnął się.
- Skąd ten pomysł? Po prostu jestem ciekawy, dlaczego już wróciliście -
- Wróciliśmy, bo klient odwołał spotkanie w ostatniej chwili - powiedziała mama.
Przeszliśmy do kuchni. Rodzice zajęli się rozpakowywaniem zakupów, które zrobili, a ja obserwowałem ich, siedząc przy stole.
- Synu, a może opowiesz nam wreszcie kto u ciebie dzisiaj nocował? - spojrzałem zdziwiony na tatę.
- Skąd wiesz, że ktoś dzisiaj u mnie spał? -
- Nasza urocza sąsiadka pani Larsen zaczepiła nas, gdy wysiadaliśmy z auta i powiedziała, że widziała, jak nasz synek wychodził z domu z jakimś przystojnym chłopakiem - krótko wyjaśniła mama.
- Jak ja jej nie znoszę - zdenerwowałem się. Starsza pani, mieszkająca w domu obok, zdecydowanie za bardzo interesowała się naszym życiem.
- Nie mów tak o niej, może jest odrobinę wścibska, ale gdyby nie ona, nie wiedzielibyśmy, że nasz Daniel kogoś sobie znalazł -
- Za dużo sobie dopowiadacie, był u mnie kolega, z którym robię projekt. Wieczorem rozpętała się burza, więc został na noc i tyle - broniłem się.
Moi rodzice strasznie chcieli, żeby kogoś sobie znalazł i zaczynało mnie to już męczyć. Owszem, chciałem, żeby między mną, a Johannem doszło do czegoś więcej, ale gdybym im to powiedział, już na pewno nie daliby mi spokoju.
- Dobrze, już się nie denerwuj kochanie, jesteś głodny? - zapytała mama - może przygotuję ci coś do jedzenia? -
- Dzięki, już jadłem - wstałem od stołu - chyba pójdę pobiegać - ruszyłem do swojej sypialni, żeby się przebrać.
- Ale pada! Zostań bo się przeziębisz- usłyszałem wołanie mamy.
- Nic mi nie będzie - powiedziałem, zamykając za sobą drzwi.

No one said it would be easy | TanfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz