Dość sprawnie udało mi się dotrzeć z pijanym Mariusem do jego domu. Rodzice chłopaka byli w tym czasie u znajomych, więc postanowiłem wejść z nim do środka i położyć go spać, żeby mieć pewność, że niczego głupiego nie zrobi.
Nie mogłem wyciągnąć od chłopaka, gdzie znajdują się klucze, całe szczęście znalazłem je pod wycieraczką. Pomyślałem, że jak wytrzeźwieje, muszę koniecznie powiedzieć mu, żeby zmienili kryjówkę, bo ta była zbyt oczywista.
Weszliśmy do środka, a dokładniej wszedłem, niosąc Mariusa, któremu nogi odmawiały posłuszeństwa. Położyłem go na kanapie, zdjąłem mu buty i kurtkę, a na koniec przykryłem go ciepłym kocem.
Przez cały czas mruczał pod nosem, że jest za wcześnie, żeby iść spać i że musimy się bawić.
W pewnym momencie wstąpiła w niego wielka energia i próbował wstać, a nawet wejść na stół, ale już po kilku minutach zasnął jak kamień.
Na stole, obok śpiącego chłopaka, postawiłem szklankę wody i leki przeciwbólowe, wiedząc, że za dzisiejszą zabawę chłopak zapłaci z rana silnym kacem. Chciałem mu trochę w tym ulżyć.
Zostawiłem też krótką wiadomość na kartce, w której wyjaśniłem, jak wrócił do domu i co w ogóle działo się poprzedniego wieczoru. Zakluczyłem dom i wsunąłem klucz pod drzwi. Wsiadłem do taksówki, która czekała na mnie i udałem się w drogę powrotną na moją imprezę urodzinową.
W taksówce dzwoniłem kilka razy do Johanna, ale ten nie odbierał. Stwierdziłem, że pewnie nie słyszy dzwonka przez głośną muzykę, więc nie przejąłem się tym szczególnie. Nie mogłem się już doczekać aż wrócę.
Chciałem wreszcie trochę poszaleć z Johannem, dla którego nie miałem zbyt wiele czasu w trakcie trwania całej zabawy.
Niestety, kiedy wróciłem do domu, nigdzie nie mogłem go znaleźć. Obszedłem cały dom dwukrotnie i powoli zaczynałem się martwić. Pytałem wszystkich, ale nie potrafili powiedzieć mi niczego konkretnego. Każdy go widział, ale nikt nie pamiętał gdzie i kiedy dokładnie.
Jeżeli wcześniej byłem zmartwiony, to teraz poważnie zacząłem się już denerwować. Wyszedłem przed dom, próbując dodzwonić się do Johanna.
- Gdzie jesteś? Martwię się o ciebie, oddzwoń jak najszybciej - zostawiłem kolejną wiadomość głosową z nadzieją, że chłopak za chwilę się odezwie. Zagryzłem wargę i nerwowo spoglądałem w ekran urządzenia, czekając na jakiś znak od szatyna. Podniosłem wzrok z nad telefonu dopiero, kiedy poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię.
- Hej Daniel, tutaj jesteś - usłyszałem głos Ingrid - dlaczego stoisz na tarasie, zamiast bawić się ze swoimi gośćmi? - zapytała.
- Szukam Johanna - odpowiedziałem niepewnie, nie wiedząc, czy powinienem jej o tym mówić.
- Jest coś o czym chyba powinnam ci powiedzieć - zawahała się.
- Co? - spojrzałem na nią zdziwiony.
- Jakby ci to... - zagryzła wargę i spuściła wzrok na ziemię - widziałam Johanna, jak obściskiwał się z Markusem w twoim pokoju, a potem wsiedli do jego auta i odjechali gdzieś - powiedziała.
- Przecież to niemożliwe - poczułem jak robi mi się słabo.
Oparłem się o parapet. Dziewczyna spojrzała na mnie z niepokojem. Nic nie rozumiałem. Dlaczego Johann miałby gdziekolwiek iść z Markusem i co on w ogóle robił na mojej imprezie. To nie miało najmniejszego sensu.
- Dobrze się czujesz? - położyła dłoń na moim ramieniu.
- Sam nie wiem - zdenerowałem się, nie wiedząc co powinien teraz zrobić - nie mam pojęcia, gdzie jest mój chłopak i co się z nim dzieje, więc jak mam się czuć dobrze? - podniosłem głos.
- Nie wiem, jak mogę Ci pomóc - odparła zmieszana Ingrid.
- Przepraszam, ale muszę to załatwić. Wracaj do środka, bo zmarzniesz i się rozchorujesz - uśmiechnąłem się do niej, czując wyrzuty sumienia. Dziewczyna chciała dobrze, a ja uniosłem się na nią niepotrzebnie.
- Dobrze, ale ty też możesz się rozchorować, więc dołącz do mnie zaraz albo chociaż załóż kurtkę - odwróciła się i zniknęła za drzwiami.
Oparłem się o ścianę budynku, myśląc, co powinienem teraz zrobić. W mojej głowie pojawiał się myśl, że chłopak wbrew mojej prośbie, mógł wypić jeszcze więcej i po pijaku wyszedł gdzieś z Markusem.
To było bardzo prawdopodobne, bo byłem wręcz pewien, że nie zrobiłby tego na trzeźwo, a z tego co mówiła Ingrid, nie wyglądał jakby go ktoś do tego zmuszał. Miałem jednak nadzieję, że istnieje jakieś inne, logiczne wyjaśnienie tego całego zajścia i że dziewczyna się pomyliła i wcale nie widziała jak mój chłopak całuje się z Markusem. Johann wiedział jaki mam stosunek do zdrady. Dla mnie oznaczała ona kategoryczny koniec związku, również jeżeli doszłoby do niej po alkoholu.
Wzdrygnąłem się, kiedy usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości.
Szybko wyciągnąłem telefon i z nadzieją spojrzałem w ekran, na którym pojawił się numer Johanna. Niestety mina szybko mi zrzedła, gdy otworzyłem jej zawartość.
Stałem przez chwilę z otwartą buzią i tępo wpatrywałem się w telefon. Czułem się, jakby ktoś zdzielił mnie w twarz.
Na nadesłanym zdjęciu widać było śpiącego Johanna, wtulonego w tors Markusa. Szatyn nie miał na sobie koszulki, a na szyi od razu zauważyłem kilka malinek.
Miałem wrażenie, że słyszę, jak moje serce pęka i rozpada się na kawałki. Nie rozumiałem jak do tego doszło, ale natychmiast rzuciłem się biegiem do domu bruneta. Wiedziałem gdzie mieszka, bo byłem u niego kilka razy, kiedy jeszcze się kolegowaliśmy.
Pomimo mrozu i zmęczenia szybko dotarłem na miejsce. Cały zdyszany stanąłem pod domem i zacząłem walić w drzwi. Nie obchodziło mnie czy ktoś z rodziny Markusa jest w środku. Chwilę później drzwi otworzyły się i stanął w nich brunet. Nie wytrzymałem i wymierzylem cios prosto w jego nos. Chłopak zatoczył się do tyłu i poleciał na ścianę. Podniósł głowę i spojrzał na mnie zdenerwowany.
Z jego nosa sączyła się krew.
- Zwariowałeś? - krzyknął i zrobił krok w moją stronę - chyba złamałeś mi nos - posłał mi wściekłe spojrzenie.
- Naprawdę? Uważasz, że to jest teraz mój największy problem? - czułem jak w moich oczach zbierają się łzy. Nie mogłem znieść myśli, że Johann najprawdopodobniej mnie zdradził - gdzie on jest? - zapytałem.
- Jednak nie jest taki idealny jak myślałeś?- zaśmiał się pod nosem.
- Chcesz, żebym złamał ci coś jeszcze oprócz nosa? - powiedziałem z pełną powagą.
Byłem w stanie zróbic to tu i teraz. Nic mnie już w tym momencie nie obchodziło.
- Jest na górze - prychnął - już nie jest tak różowo? - zakpił.
- Wal się Markus - zignorowałem jego zaczepki i szybko wbiegłem po schodach.
Będąc już na piętrze, otworzyłem drzwi od jego sypialni i czując narastające we mnie przerażenie, wszedłem do środka.
Spojrzałem na łóżko, na którym spał spokojnie wtulony w pościel Johann. Wziąłem głęboki wdech, próbując się uspokoić. Podszedłem do łóżka i trzęsącymi się rąkoma ubrałem chłopaka, który kompletnie nie kontaktował. Podniosłem go i skierowałem się do wyjścia, chcąc jak najszybciej opuścić ten dom. Na dole minąłem się z Markusem, który próbował zatamować krwotok z nosa.
Wyszedłem na zewnątrz i ruszyłem przed siebie. Gdy zauważyłem ławkę, położyłem na niej Johanna i zadzwoniłem po taksówkę, która przyjechała po kilku minutach. Wsiadłem do niej i podałem taksówkarzowi adres szatyna. Byłem na niego wściekły, miałem złamane serce, ale nie chciałem go zostawić samego w środku nocy na ulicy czy u Markusa.
Musiałem mieć pewność, że dotrze bezpiecznie do domu.
- Chyba nieźle zabalowaliście - zagadnął kierowca, który wyglądał na dość młodego.
- Jak widać - odburknąłem tylko.
Chyba zrozumiał, że nie mam ochoty na rozmowy, bo przez resztę drogi milczał.
Po dotarciu na miejsce, zapłaciłem mu i zabrałem Johanna do domu.
Otworzyła nam jego zaspana mama, która była zdziwiona tym, że wraca do domu w takim stanie. W dodatku miał u mnie zostać na noc. Nie chciałem mówić kobiecie, którą naprawdę lubiłem, o tym co zrobił jej syn i o tym, że nasz zwiazek chyba właśnie się rozpadł, więc wytłumaczyłem jej, że nie dopilnowałem go i upił się pod moją nieobecność, a że w domu było mnóstwo ludzi i straszny hałas, uznałem, że najlepiej będzie, jeżeli zawiozę go do domu. Kobieta podziękowała mi, że tak o niego dbam i dodała, że jesteśmy cudowną parą.
Kiedy wypowiedziała te słowa, miałem ochotę rozpłakać jej się prosto w twarz.
Udało mi się jednak jakoś powstrzymać, ale kiedy już wyszedłem z ich mieszkania, pozwoliłem łzom płynąć do woli.
Nie chciałem wracać na imprezę, nie takiego zakończenia moich urodzin się spodziewałem. Ruszyłem przed siebie, czując, że muszę to wszystko przemyśleć.
![](https://img.wattpad.com/cover/190178363-288-k638897.jpg)
CZYTASZ
No one said it would be easy | Tanfang
FanfictionJohann jest cichym i skrytym chłopakiem, pochodzącym z ubogiej rodziny. W szkole spotyka się z brakiem akceptacji, przez co czuję się bardzo osamotniony. Jak zmieni się jego życie, kiedy do klasy dołączy towarzyski, pełen energii Daniel? Zapraszam d...