W pomieszczeniu nastała głucha cisza. Poczułem jak Daniel zaciska swoją dłoń na mojej, chcąc dodać mi otuchy.
Miałem wrażenie, że tych kilka sekund trwało w nieskończoność. W końcu, ku mojej uldze, mama postanowiła przerwać niezręczną ciszę, panującą między nami.
- Kochanie - spojrzała mi w oczy - jesteście szczęśliwi? - zapytała.
- Tak - wyszeptałem niemal niesłyszalnie.
Bałem sie tego co mogę zaraz usłyszeć.
- W takim razie my również jesteśmy szczęśliwi - uśmiechnęła się, a ja w chwili, gdy wypowiedziała te słowa, poczułem jak spada ze mnie ogromny ciężar.
Spojrzałem na Daniela, którego twarz, tak jak moja, wyrażała ulgę i wielką radość.
- Twoje szczęście jest dla nas najważniejsze - powiedział tata, a ja nie wytrzymałem i podszedłem do rodziców, żeby mocno ich przytulić.
- Jesteście najlepsi - poczułem jak moje oczy robią się wilgotne. Nie wiem jak mogłem zwątpić w moich rodziców i pomyśleć, że cokolwiek byłoby w stanie nas poróżnić.
- Daniel, chodź do nas - moja mama zaśmiała się i gestem ręki zachęciła go, aby do nas dołączył. Chłopak zrobił to bez wahania. W końcu odsunęliśmy się od siebie. Rodzice mieli do nas mnóstwo pytań, ale przerwał im lekarz.
W szpitalu spędziliśmy jeszcze kilka godzin. Okazało się, że moja ręka jest złamana i konieczne było założenie gipsu.
Do domu wróciliśmy dopiero po północy. Rodzice nalegali, aby Daniel został na noc. Trochę się stresowałem, ponieważ pierwszy raz miał zobaczyć gdzie mieszkam. Wiedziałem już, że nie wyśmieje mnie, nigdy nie dał mi w żaden sposób odczuć, że czuje się ode mnie lepszy, ale i tak denerwowałem się na samą myśl o jego wizycie w moim domu.
Przekroczyłem próg mieszkania, za mną do środka wszedł Daniel i rodzice.
- Zrobić wam może coś do jedzenia albo picia? - zapytała mama.
- Dziękujemy, ale byliśmy już na kolacji - Daniel uśmiechnął się do niej.
- Dobrze, w takim razie Johann myślę, że dobrze zajmiesz się naszym gościem - powiedziała, po czym zwróciła się do Daniela - a ty czuj się jak u siebie - dodała zadowolona.
Z pewnością go polubiła.
Wziąłem blondyna za rękę i szybko oprowadziłem go po mieszkaniu. Pokazałem mu salon i łazienkę.
- A tutaj jest pokój moich braci - wskazałem na drzwi na końcu korytarza.
- Gdzie oni właściwie są? - zapytał.
- Zostawiliśmy ich u cioci, żeby nie ciągnąć ich w nocy po szpitalach - wytłumaczył tata, który usłyszał pytanie, przechodząc do sypialni.
- Nie mogę się doczekać, aż ich poznam, ciekawy jestem czy są do ciebie podobni -
- To oni - powiedziałem, podchodząc do zdjęcia rodzinnego, które wisiało na ścianie, wskazując na dwóch chłopców, którzy wisieli na rękach taty - zrobiliśmy to zdjęcie, kiedy byliśmy na wakacjach nad morzem - uśmiechnąłem się na wspomnienie wyjazdu.
- Urocze - podszedł bliżej, żeby przyjrzeć się dokładniej fotografii - wyglądają jak młodsza wersja ciebie - zaśmiał się.
- To prawda - zgodziłem się z chłopakiem, moi bracia są do mnie bardzo podobni.
- Strasznie podoba mi się to zdjęcie, widać, że świetnie się bawiliście -
- Było świetnie - poczułem, jak oplata mnie rękoma w pasie i opiera głowę na moim ramieniu.
- Lubisz podróżować? - spytał.
- Tak naprawdę to nie wiem. Nigdy nie byłem nawet za granicą - zrobiło mi się głupio, bo wiedziałem, że Daniel zwiedził już dużą część świata.
- Musimy to nadrobić, następnym razem jak będę gdzieś jechał, zabiorę cię ze sobą - powiedział.
- Trzymam za słowo - uśmiechnąłem się na samą myśl o tym, że mógłbym gdzieś pojechać razem z Danielem - a to jest mój pokój - powiedziałem w końcu, prowadząc chłopaka do środka.
Blondyn zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, a ja w tym czasie usiadłem na łóżku i obserwowałem go. Przejrzał książki, które leżały na biurku, następnie podszedł do szafki na której stały zdjęcia i im również się przyjrzał.
W końcu usiadł obok, obejmując mnie i przyciągając do siebie.
- Ślicznie tu masz - powiedział.
- Serio tak uważasz, czy mówisz to, żeby nie było mi przykro? - zapytałem, niedowierzając, że naprawdę może mu się tutaj podobać.
- Serio - odparł stanowczo - jest przytulnie i tak bardzo po twojemu - uśmiechnął się.
W odpowiedzi władowałem się Danielowi na kolana. Zaśmiał się, widząc moje poczynania. Oparłem czoło o jego, a zdrową ręką oplotłem go w pasie. Przez chwilę droczyliśmy się ze sobą, aż w końcu nasze usta zetknęły się. Trwaliśmy w pocałunku do momentu, kiedy do mojego pokoju weszła mama. Odsunęliśmy się od siebie jak oparzeni. Zszedłem z kolan chłopaka i usiadłem obok. Poczułem jak robię się cały czerwony.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam - powiedziała równie zdenerwowana co ja - chciałam tylko zapytać, czy czegoś nie potrzebujecie, ale widzę, że wszystko gra - speszona wycofała się szybko i zamknęła drzwi. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem z Danielem, ale w końcu wybuchnęliśmy śmiechem.
- Chyba jednak nie zrobiłem dobrego pierwszego wrażenia -
- Chyba nie - potwierdziłem, na co chłopak teatralnie przewrócił oczami.
Położyłem się na plecach, wpatrując się w sufit. Po chwili Daniel ułożył się na mnie, opierając ręce po dwóch stronach mojej głowy.
- Jesteś w pułapce - uśmiechnął się złośliwie. Przez chwilę próbowałem wstać, ale nie dałem rady. Chłopak był ode mnie znacznie silniejszy.
- Masz przewagę, bo masz dwie sprawne ręce - powiedziałem na swoją obronę.
- Weź - Daniel zszedł ze mnie i pomógł mi usiąść - mam straszne wyrzuty sumienia. Gdyby nie te cholerne łyżwy, nic by ci się nie stało - podrapał się nerwowo po karku.
- Nie obwiniaj się o to - pogłaskałem go po policzku - to nie twoja wina, tylko faceta, który na mnie wpadł, poza tym ta randka była cudowna - musnąłem ustami jego policzek.
- Czyli mimo wszystko podobało ci się? - zapytał.
- Tak, to była bezwątpienia nasza najlepsza randka - zapewniłem.
Naprawdę tak uważałem, nawet pomimo mojej kontuzji.
- To dobrze - uśmiechnął się - a teraz musimy się ogarnąć i idziemy spać, bo za kilka godzin szkoła - poczułem jak w jednym momencie romantyczny nastrój ucieka.
- Serio? Nie możemy sobie zrobić wolnego? - zapytałem z nadzieją - mam złamany nadgarstek - zrobiłem smutną minę i wskazałem na zagipsowaną rękę.
- Nie ma takiej opcji - zaśmiał się.
Ostatecznie postawił na swoim i gdy oboje wzięliśmy już prysznic i przebraliśmy się, położyliśmy się do łóżka.
Chłopak objął mnie i mocno przytulił.
- Prawie jak pierwszy raz, gdy u mnie nocowałeś - wyszeptał Daniel, kiedy już prawie zasypiałem.
- To była miła noc - zarumieniłem się, wspominając owe wydarzenie.
- Miła? Przez pół nocy nie mogłem zasnąć, kiedy tak leżałeś obok - powiedział.
- Naprawdę? - zapytałem zdziwiony.
Daniel przytaknął w odpowiedzi.
- Ta burza to była świetna wymówka, żeby zaprosić cię do łóżka - zaśmiał się.
- A ja byłem przerażony - powiedziałem z pełną powagą, ale po chwili także się zaśmiałem.
- Zupełnie niepotrzebnie, przy mnie nic ci nie grozi - złożył pocałunek na moim policzku - a teraz idziemy spać - wtulił się we mnie jeszcze mocniej. Nie mogłem się ruszyć, ale nie przeszkadzało mi to, czułem w jego objęciach dziwny spokój i nie chciałem stracić tego poczucia wiercąc się.
Ułożyłem się wygodnie i zamknąłem oczy. Leżałem przez chwilę, myśląc o mnie i o Danielu, o naszym związku, ale nie miałem ku temu długiej sposobności, bo już po chwili zasnąłem twardo w objęciach mojego chłopaka.
CZYTASZ
No one said it would be easy | Tanfang
FanfictionJohann jest cichym i skrytym chłopakiem, pochodzącym z ubogiej rodziny. W szkole spotyka się z brakiem akceptacji, przez co czuję się bardzo osamotniony. Jak zmieni się jego życie, kiedy do klasy dołączy towarzyski, pełen energii Daniel? Zapraszam d...