8. DANIEL

775 71 8
                                    

- Jak mnie tutaj znalazłeś? - zapytał Johann.
Miał spuchnięte oczy, więc byłem pewien, że stało się coś złego. Chłopak przez cały dzień był przygnębiony i nie reagował, kiedy próbowałem z nim porozmawiać, a potem po prostu zniknął ze szkoły i naprawdę się o niego martwiłem.
Postanowiłem, że to jest ten moment, że musi mi wreszcie powiedzieć o wszystkich dręczących go problemach, z którymi sam wyraźnie sobie nie radził.
- Nie odpisałeś mi, więc wszedłem na snapchata i sprawdziłem twoją lokalizację - zająłem miejsce obok chłopaka.
- Jakie to banalne - zaśmiał się, ale w jego oczach dostrzegłem smutek.
- Dlaczego uciekłeś z lekcji? Martwiłem się o ciebie - przysunąłem się bliżej szatyna tak, że nasze ramiona stykały się ze sobą.
Johann myślał nad czymś intensywnie, więc nie chciałem mu przerywać. Czekałem aż sam zacznie mówić.
Siedzieliśmy tak przez kilka minut.
- Mam już dosyć - powiedział w końcu, przerywając ciszę, która panowała między nami. W jego oczach błysnęły łzy.
- Johann - wziąłem jego czerwoną od zimna rękę - możesz mi powiedzieć o wszystkim - uśmiechnąłem się, żeby dodać mu otuchy
- Wszystko jest nie tak - wyszeptał - moja rodzina jest w trudnej sytuacji finansowej. Nigdy nam się nie przelewało, ale teraz tata stracił pracę i nie mam pojęcia co zrobimy. Szukam pracy, ale nikt nie chce mnie zatrudnić, a musimy za coś żyć. Jakby tego było mało, Markus i jego ekipa ciągle się ze mnie nabijają, traktują mnie jakbym był totalnym zerem, bo mojej rodzinie nie powiodło się tak dobrze jak im - przerwał, ale nie odezwałem się, bo czułem, że chce jeszcze coś dodać - dzisiaj na przerwie Markus i Robert zaczepili mnie przy szafkach. Wygadywali okropne rzeczy, ale najgorsze jest to, że... - spojrzał na mnie, nerwowo zagryzając wargę - oni dowiedzieli się, że ja jestem gejem - powiedział na jednym wdechu.
Po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
Chłopak kompletnie się rozkleił. Chciał wyrwać rękę z uścisku, ale nie pozwoliłem mu na to. Położyłem dłoń na jego policzku, zmuszając go, aby na mnie spojrzał.
- Dlatego uciekłeś z lekcji? - zapytałem.
Johann w odpowiedzi pokiwał głową. Zrobiło mi się go naprawdę żal. W końcu nie wytrzymałem i mocno przytuliłem chłopaka.
- Daniel, dlaczego to robisz? - wykrztusił przez łzy.
- Bo nie zasłużyłeś na to wszystko Johann - poczułem, że muszę się nim zaopiekować - nie pozwolę więcej chłopakom na to, żeby cię dręczyli, a jak trzeba będzie to zgłoszę to do dyrekcji, na pewno tak tego nie zostawię. Oni się nad tobą znęcają psychicznie - przerwałem na moment. Odsunąłem się nieznacznie od Johanna i spojrzałem mu w oczy.
- Nie będę miał życia w szkole, jeżeli to się wyda - powiedział roztrzęsionym głosem. Opuszkami palców starałem łzy, spływające po jego twarzy.
- Nie zostawię cię z tym samego. Pomogę ci z wszystkimi problemami -
- Nie rozumiem Daniel, nie brzydzi cię to, że... - nie zdążył dokończyć, ponieważ w tym momencie powoli przysunąłem się do niego i musnąłem jego usta. Były takie zimne i opuchnięte. Czułem, że może to być jego pierwszy pocałunek, ale nie przeszkadzało mi to. Był taki delikatny i niepewny.
Poczułem też, że to jest ta osoba, na którą czekałem całe życie.
- Ani trochę - powiedziałem, kiedy oderwałem się od ust Johanna
Chłopak wpatrywał się we mnie wielkimi oczami. Chyba nie spodziewał się tego, że go pocałuję.
- Daniel, a-ale nic nie rozumiem - wyjąkał.
- Podobasz mi się Johann. Odkąd pierwszy raz zobaczyłem cię na szkolnym korytarzu, zwróciłem na ciebie uwagę, a potem poznałem cię lepiej i tylko upewniłem się w tym, że totalnie się w tobie zauroczyłem - szatyn zarumienił się i odwrócił wzrok. Rozbrajało mnie to jak bardzo jest nieśmiały.
- Spójrz na mnie - poprosiłem.
Johann powoli podniósł wzrok i spojrzał na mnie niepewnie. Zbliżyłem się do chłopaka jeszcze bardziej i objąłem go.
- Chodźmy do auta - zaproponowałem - jest strasznie zimno, a ty siedzisz tutaj pół dnia - wstałem i wyciągnąłem do niego rękę.
Pomogłem Johannowi wstać i razem udaliśmy się do mojego samochodu. Przez całą drogę trzymaliśmy się za ręce. Czułem, że chłopak nie jest jeszcze gotowy na rozmowę o swoich uczuciach, więc chciałem póki co po prostu pokazać mu, że może na mnie liczyć i że jestem z nim. Najważniejsze było dla mnie to, że wiedziałem już o jego problemach i mogłem mu pomóc.
Doszliśmy do auta. Otworzyłem Johannowi drzwi, a następnie skierowałem się do bagażnika, skąd wyciągnąłem koc, którym go otuliłem. Chłopak był przemarznięty, a nie chciałem, żeby się rozchorował.
Zająłem swoje miejsce za kierownicą i odpaliłem samochód. Ruszyliśmy w kierunku osiedla, na którym mieszka Johann.
- Odprowadzę cię - zaproponowałem, kiedy dotarliśmy na miejsce.
- Nie musisz, dam sobie radę - Johann oddał mi koc i wysiadł z auta.
- Przyjadę po ciebie przed lekcjami - powiedziałem, wychodząc z samochodu. Podszedłem do chłopaka i objąłem go w pasie - odmowy nie przyjmuję - dodałem.
- Dobrze - Johann niepewnie wtulił się we mnie.
Przytuliłem go mocno. Staliśmy w ten sposób przez kilka minut. W końcu nieznacznie odsunąłem się od niego i spojrzałem mu w oczy.
- Obiecaj mi, że już nie będziesz płakać -
- Spróbuję - posłałem mu karcące spojrzenie - okej, obiecuję, że nie będę już płakać - wymruczał.
Uśmiechnąłem się na te słowa.
- Nie martw się, teraz będzie już tylko lepiej - szatyn odsunął się nieznacznie - zadzwonię wieczorem - powiedziałem, po czym pocałowałem Johanna na pożegnanie.
Obserwowałem, jak chłopak wchodzi na klatkę schodową i znika z pola widzenia.
Wiedziałem, że muszę mu pomóc odzyskać poczucie własnej wartości i rozwiązać jakoś jego sytuację w szkole oraz w domu, ale nie wiedziałem, jak się za to zabrać.
Z tą myślą udałem się w drogę do domu.

No one said it would be easy | TanfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz