18. DANIEL

621 53 6
                                    

Zaparkowałem pod domem Johanna. Wysłałem mu wiadomość, że czekam i może już wyjść.
Po krótkiej chwili pojawił się w drzwiach z walizką. Wysiadłem i podbiegłem do niego, składając na jego policzku pocałunek na powitanie. Wziąłem od niego torbę i spakowałem ją do bagażnika.
Chłopak w tym czasie wsiadł już do samochodu. Dołączyłem do niego, zajmując miejsce za kierownicą i odpaliłem auto. Skierowaliśmy się na lotnisko, na którym mieliśmy spotkać się z moimi rodzicami. Do odlotu pozostało jeszcze kilka godzin, więc nie musieliśmy się spieszyć. Po drodze wstąpiliśmy więc do restauracji na śniadanie i do sklepu na małe zakupy.
- Podekscytowany? - zapytałem, spoglądając kątem oka na Johanna.
- I to nawet bardzo - uśmiechnął się, a ja odpowiedziałem mu tym samym.
Wiedziałem, że bardzo cieszy się na ten wyjazd. Ja też nie mogłem się już doczekać.
Miałem nadzieję, że spędzimy tam naprawdę dobre chwile i że może nawet dojdzie między nami do czegoś więcej. Spotykaliśmy się już kilka miesięcy i chciałem posunąć się dalej, ale wiedziałem, że to pierwszy związek Johanna i nie chciałem w żaden sposób na niego naciskać, dlatego na razie nawet o tym nie wspominałem. Chciałem jednak spróbować podjąć ten temat na wyjeździe.
Na lotnisku spotkaliśmy się z moimi rodzicami. Po odprawie udaliśmy się do samolotu. Przeciskaliśmy się wąskim korytarzem w poszukiwaniu naszego miejsca. Johann szedł przede mną, więc w pewnym momencie musiałem go zatrzymać, bo ten je ominął.
- Żartujesz? - wytrzeszczył oczy.
- Nie, dlaczego? - zapytałem zdziwiony.
- To jest jakaś biznes klasa czy coś - zauważył.
- No tak - zaśmiałem się.
- Przecież to musiało kosztować fortunę - zdenerwował się, a ja pokręciłem głową z niedowierzaniem.
- Nie wspominamy o cenie - pociągnąłem go na jego miejsce, żeby zwolnić przejście i zasłoniłem mu usta dłonią - usiądź wygodnie i ciesz się pierwszą poważną podróżą - oznajmiłem spokojnie.
- Mogę siedzieć przy oknie? - zerknął na mnie z nadzieją.
- Myślałem, że to oczywiste. To twój pierwszy lot, więc musisz mieć najlepsze miejsce - uśmiechnąłem się i pocałowałem chłopaka.
Cała podróż trwała około trzech godzin.
Na pokładzie samolotu zjedliśmy posiłek, udało mi się nawet zdrzemnąć. Johann był zbyt podekscytowany i przez cały lot wpatrywał się w okno. Był totalnie zauroczony widokami i strasznie cieszyło mnie to, że aż tak mu się podobało.
W prawdziwy zachwyt wpadł jednak dopiero, gdy po wyjściu z samolotu przenieśliśmy się do taksówki, która miała zawieść nas do hotelu. Jechaliśmy do niego przez kilka niewielkich miejscowości, położonych na większych wysokościach. Architektura, wąskie uliczki i widoki urzekły nawet mnie, a widziałem już do tej pory wiele pięknych miejsc.
W hotelu zameldowaliśmy się po kilku godzinach od przylotu.
Pożegnaliśmy się tymczasowo z moimi rodzicami. Nasze pokoje były na różnych pietrach, więc mieliśmy się spotkać dopiero na kolacji w restauracji, znajdującej się na parterze. Weszliśmy do ogromnego apartamentu.
Gdy lokaj odłożył już nasze walizki, zamknąłem drzwi na klucz i odwróciłem się w stronę Johanna, który stał z otwartą buzią i wpatrywał się w nasz pokój. Podszedłem do niego od tyłu i objąłem go w pasie, opierając podbródek o jego ramię.
- Co sądzisz? - wyszeptałem mu do ucha, na co wzdrygnął się.
- Niesamowite - wydukał.
- Dobrze, że ci się tak podoba - splotłem nasze dłonie i poprowadziłem chłopaka w głąb apartamentu, który był urządzony w tradycyjnym stylu. Wnętrze było pełne drewna. Z przytulnego salonu z kominkiem, przy którym zdecydowanie będziemy musieli spędzić trochę czasu, przechodziło się do kuchni.
Tam z kolei znajdowały się schody, po których wchodziło się na piętro, na którym urządzona była sypialnia. Na przeciwko łóżka widniało duże okno oraz drzwi wyjściowe na balkon.
Johann powolnym krokiem wyszedł na zewnątrz. Oparł dłonie o barierkę, rozejrzał się dookoła i zaciągnął świeżym powietrzem.
- Pięknie tu jest - wyszeptał.
- Trudno się nie zgodzić - zaśmiałem się - czeka nas bardzo udany weekend - stwierdziłem i miałem rację.
Pierwsze dwa dni zleciały naprawdę szybko. Większość czasu spędzaliśmy na stoku.
Johann miał zajęcia z instruktorem, a ja w tym czasie szalałem na różnych trasach. Mając narty na nogach, czułem się jak ryba w wodzie. Byłem w swoim żywiole. Kiedy Johann kończył lekcje, jeździłem z nim po prostych szlakach.
Wieczory spędzaliśmy w restauracjach, jedząc przepyszną włoszczyznę. Chodziliśmy też na basen, który znajdował się w hotelu, a nawet udaliśmy się do spa na kilka masaży.
W ten sposób ostatni wieczór przed wyjazdem spędzaliśmy totalnie zrelaksowani w hotelowym apartamencie, otuleni ciepłym kocem, na przeciwko kominka, popijając pyszne wino.
Następnego dnia mieliśmy wrócić do Norwegii. Samolot mieliśmy dopiero o czternastej, więc mogliśmy się wyspać i nie musieliśmy się spieszyć. Dobrze się składało, bo miałem już plan jak powinien potoczyć się dzisiejszy wieczór. Oczywiście nie zamierzałem naciskać na Johanna i jeżeli odmówiłby mi, miałem przygotowany plan awaryjny na wspólne spędzanie czasu. Nie zamierzałem go do niczego zmuszać.
Chłopak leżał z głową opartą na moich nogach. Zacząłem delikatnie gładzić jego włosy.
- Johann - przerwałem ciszę, która towarzyszyła nam od dłuższego czasu, ale nie była w żaden sposób uciążliwa - mogę cię o coś zapytać? -
- Pytaj o wszystko - uśmiechnął się.
- Jesteś ze mną szczęśliwy? - chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Co to w ogóle za pytanie? - zmarszczył brwi - jeszcze nigdy, w całym swoim życiu, nie byłem tak szczęśliwy jak z tobą - powiedział zdecydowanym głosem.
- To dobrze - zaśmiałem się i pochyliłem w kierunku szatyna, łącząc nasze usta w długim, namiętnym pocałunku.
Nie odrywaliśmy się od siebie przez kolejne minuty. Brakowało mi tchu, ale nie chciałem tego przerywać. Wdrapałem się Johannowi na kolana i przycisnąłem go do oparcia sofy.
W pewnym momencie moje ręce wdarły się pod jego koszulkę i zaczęły badać jego ciało. Muskałem palcami jego brzuch i klatkę piersiową. Johann w odpowiedzi pojękiwał nieśmiało, co bardzo mi się podobało.
W końcu podciągnąłem jego bluzkę i powolny ruchem ją z niego zdjąłem. Odsunąłem się minimalnie i spojrzałem Johannowi w oczy.
- Chcesz tego? - zapytałem.
- Chcę - powiedział pewnie, ale w jego oczach dojrzałem zawahanie.
- Posłuchaj, jeżeli nie jesteś pewien na sto procent, to możemy zaczekać - pogłaskałem go po policzku.
- Naprawdę tego chcę, ale... - przerwał na moment - wiesz, że nigdy z nikim nie byłem i nie mam żadnego doświadczenia -
- Nie ma w tym nic złego - wtrąciłem.
- Niby tak, ale nie chcę cię zawieść - spuścił wzrok, więc podniosłem jego podbródek, zmuszając go, aby na mnie spojrzał.
- Nie żartuj nawet - powiedziałem z pełną powagą - wiem, że nigdy wcześniej tego nie robiłeś i nie oczekuję, że od razu będziesz wszystko wiedział. Wręcz bardzo się cieszę, że mogę być twoim pierwszym - zagryzłem wargę - kocham cię i jeżeli nie jesteś gotowy, to możemy zaczekać tyle, ile będzie trzeba - pocałowałem go w czoło i zszedłem z jego kolan, siadając obok.
- Ale ja jestem gotowy - zwrócił się do mnie - jestem pewien, że jesteś właściwą osobą - uśmiechnął się i wstał, wyciągając do mnie rękę. Przyjąłem ją zaskoczony i wstałem.
Chłopak pociągnął mnie do sypialni.
- Teraz albo nigdy - zaśmiał się i pchnął mnie na łóżko.
Byłem zdziwiony skąd u niego tyle siły i pewności siebie. Szybko obróciłem nas tak, że znowu znalazłem się na górze. Przejąłem inicjatywę, a Johann oddał mi się całkowicie.
Nie wiedziałem jak będzie, jak wpłynie to na naszą relację, czy spełnie wszystkie oczekiwania szatyna, ale jednego byłem pewien. Czekała nas długa i przyjemna noc.
Następnego ranka obudziły mnie promienie słońca, wpadające przez okno, które z tego wszystkiego zapomnieliśmy zasłonić.
Na zewnątrz śpiewały ptaki, a przez uchylone drzwi do środka wdzierał się przyjemny chłód. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę dziewiątą, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu i nie musieliśmy zrywać się na lotnisko. Zwróciłem wzrok na Johanna, który spał smacznie wtulony w mój bok.
Poprawiłem kołdrę, naciągając ją na jego nagie ramiona. Przyciagnąłem go do siebie jeszcze bardziej i zanurzyłem twarz w jego włosach. Dzisiejsza noc była idealna. Johann był taki niepewny i nieśmiały w tym co robił, co dodatkowo mnie rozczulało. Miałem nadzieję, że będzie wspominał to tak samo dobrze jak ja. Nie był to co prawda mój pierwszy raz, ale z nikim wcześniej nie było mi tak dobrze jak z nim. Pewnie dlatego, że po raz pierwszy robiłem to z osobą, którą naprawdę kochałem i na której naprawdę mi zależało.
Moje rozmyślania przerwał Johann, który zaczął się budzić. Mruknął coś pod nosem i powoli otworzył zmęczone oczy.
- Jak się spało kochanie? - zapytałem, całując go delikatnie. Chłopak w odpowiedzi westchnął i wtulił się we mnie jeszcze mocniej.
- Było idealnie - wiedziałem, że się uśmiecha, chociaż nie widziałem jego twarzy.
- Co powiesz na to, żebyśmy zamówili śniadanie do łóżka? - zaproponowałem.
- Myślę, że to świetny pomysł, ale ty ostatnio masz same świetne pomysły - oboje zaśmialiśmy się na te słowa.
- W takim razie muszę wstać - w odpowiedzi usłyszałem jęk niezadowolonego chłopaka.
- No to nie będzie śniadania -
- Chcesz wrócić do Oslo głodny? -
- Trudno - obrócił się tak, że patrzył mi prosto w oczy - jakoś sobie poradzimy -
- Ale na pewno? - brzuch Johanna wydał z siebie głośny dźwięk, po którym mogłem wnioskować, że chyba jednak jest głodny.
- No dobra, ale wracaj do mnie szybko - wziął rękę, pozwalając mi wstać i wtulił się w pościel. Ja w tym czasie udałem się po telefon, aby złożyć zamówienie.
Wróciłem do niego po chwili. Podszedłem do łóżka, a Johann bacznie mnie w tym czasie obserwował.
- Rozumiem, że nie możesz wyjść z zachwytu nad moim ciałem? - zaśmiałem się, a chłopak mi zawtórował.
- Siłownia, siatkówka, biegi. Domyślałem się, że masz ciało sportowca, ale nie sądziłem, że jest aż tak dobrze -
- Nie podlizuj się - położyłem się obok Johanna - twoje ciało w niczym nie odbiega od mojego - zostawiłem kolejny ślad na jego karku.
- Chciałbym - wzruszył ramionami i odsunął się, spoglądając mi w oczy - za ile będzie to  śniadanie? -
- Zepsułeś cały romantyczny nastrój. Tylko jedzenie ci w głowie - parsknąłem śmiechem - powinno być najpóźniej za pół godziny, więc możemy jeszcze jakoś fajnie spożytkować ten czas - zagryzłem wargę i spojrzałem wyczekująco na chłopaka.
- Myślę, że to dobry pomysł - zaśmiał się, po czym nagle obrócił nas tak, że znajdował się na górze, między moimi nogami.
Zbliżył się do mnie powoli i po raz kolejny złączył nasze usta. Uśmiechnąłem się szeroko, wiedząc, że po udanej nocy czeka nas naprawdę miły poranek.

***

Dziękuję bardzo wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że pod moim opowiadaniem pojawiło się pierwszych tysiąc odsłon 💓

No one said it would be easy | TanfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz