7. JOHANN

729 66 3
                                    

Wszedłem do mieszkania i od razu skierowałem się do swojego pokoju. Rzuciłem plecak na biurko, a sam położyłem się do łóżka i przykryłem kocem aż po czubek nosa.
Chciałem być teraz sam, ale nie było mi to dane, bo w tym momencie do pokoju weszła mama.
- Hej skarbie, jak było u kolegi? - zapytała, a ja odniosłem wrażenie, że czymś się martwi, miała dziwnie smutny głos.
- Było okej. Coś się stało? -
- Nie, skąd ten pomysł? - mimo jej zapewnień, byłem wręcz pewien, że coś się jednak stało - jesteś może głodny? -
- Nie, dziękuję. Jestem zmęczony i chciałbym na razie zostać sam - mama pokiwała głową. Chyba chciała coś jeszcze dodać, ale po chwili namysłu wyszła z sypialni.
Leżałem przez dłuższą chwilę i myślałem o mojej rozmowie z Danielem.
Kiedy wspomniał o tym, że mógłbym go tutaj zaprosić, zrobiło mi się głupio. Przecież on mieszka w cudownej willi z basenem i ogrodem, a ja w małym, niezbyt ładnym mieszkaniu.
Po raz pierwszy w życiu czułem, że ktoś mnie naprawdę lubi, chociaż kompletnie nie rozumiałem dlaczego. Nie chciałem go stracić z byle powodu, a skoro sam był bardzo bogaty, nie wiedziałem, jak zachowa się, gdy zobaczy, gdzie mieszkam. Z drugiej strony, do tej pory nie śmiał się ze mnie, chociaż wielokrotnie miał ku temu okazję w szkole. Miałem nadzieję, że teraz też mnie nie odtrąci.
Wpatrywałem się w ścianę przez dłuższy czas i zastanawiałem się, czy powinienem zaprosić tutaj Daniela.
W końcu stwierdziłem, że to nie jest czas na użalanie się nad sobą. Powoli wstałem z łóżka i otworzyłem drzwi z zamiarem pójścia do mamy. Chciałem dowiedzieć się, czym była tak zmartwiona.
Gdy wyszedłem na korytarz, zamarłem w bezruchu, słysząc rozmowę rodziców.
- Co teraz zrobimy? - zapytała mama.
Brzmiała, jakby miała się zaraz rozpłakać.
- Nie martw się kochanie, poradzimy sobie. To nie koniec świata, znajdę nową pracę - słysząc to, nie wytrzymałem i wszedłem do salonu.
- Tato, zwolnili cię z pracy? - zapytałem z niepokojem.
- Tak, ale nie przejmuj się tym. Poradzimy sobie jakoś - czułem, że tacie jest naprawdę przykro, mimo że starał się udawać silnego.
- Ale właściwie czemu cię zwolnili? Przecież pracowałeś tam tyle lat i zawsze cię chwalili - nie rozumiałem, dlaczego w ogóle do tego doszło, mój tata był wzorowym pracownikiem.
- Nowy właściciel zwolnił połowę pracowników - powiedziała mama.
Tata w tym czasie wyszedł na balkon, żeby zapalić. Robił to tylko, kiedy był naprawdę zdenerwowany, dlatego wiedziałem, że bardzo przejął się tym zwolnieniem.
- Nie martw się mamo, damy sobie radę - powiedziałem, chociaż wiedziałem, że będzie ciężko.
Do końca dnia przeglądałem w internecie różne oferty zatrudnienia. Wiedziałem, że zanim tata znajdzie jakąś dobrą pracę, na pewno minie trochę czasu. Chciałem pomóc rodzicom i pomyślałem, że mógłbym znaleźć jakąś dorywczą pracę, do której chodziłbym po lekcjach. Ciężko byłoby połączyć naukę z pracą, ale nie widziałem innego wyjścia.
Niestety, w przeciągu kilku godzin nie udało mi się znaleźć żadnej oferty. Większość osób szukała pracowników na pełen etat, ale też pełnoletnich. Nie mogłem przecież rzucić szkoły, a do osiemnastki brakowało mi jeszcze ponad pół roku.
Nie spałem prawie całą noc, myśląc o tym jak mógłbym pomóc rodzicom. W drodze do szkoły prawie zasnąłem w autobusie. Byłem bardzo zmęczony i nie wiedziałem jak przetrwam ten dzień.
Na pierwszych dwóch lekcjach było naprawdę ciężko. Nie mogłem się skupić, przez co o mały włos nie dostałbym jedynki z matematyki.
Całe szczęście profesor miał dziś dobry humor i po prostu kazał mi się obudzić.
Daniel posłał mi wtedy pytające spojrzenie. Kilka razy próbował do mnie zagadać, ale go zbywałem. Nie chciałem, żeby źle to odebrał, ale przy nim już na pewno nie mógłbym się na niczym skoncentrować. W końcu jednak odpuścił, chyba zrozumiał, że potrzebowałem teraz samotności.
Po fizyce udałem się do mojej szafki. Było już po dzwonku, więc musiałem się spieszyć, żeby nie spóźnić się na następną lekcje. Gdy zamknąłem drzwiczki, odwróciłem się i chciałem udać się do klasy, ale zostałem popchnięty na szafki. Otrząsnąłem się z pierwszego szoku i zobaczyłem Markusa i Roberta.
- Gdzie się tak spieszysz? - Markus posłał mi szydercze spojrzenie - jesteś żałosny Johann - prychnął.
- Wyglądasz jakbyś spał dziś na dworcu, chociaż pewnie tak było. Też wolałbym spać na dworcu niż w tej ruderze, w której mieszkasz - Robert zaśmiał się, a Markus mu zawtórował.
- Macie tam w ogóle prąd? Albo wodę? -
- Wyobraźcie sobie, że tak - zdenerwowałem się. Nie miałem już siły na ich zaczepki.
- Proszę, jaki ty się ostatnio odważny zrobiłeś. Chyba poczułeś się zbyt pewnie, odkąd Daniel został twoim ochroniarzem, ale przecież nie ma go przy tobie cały czas, więc lepiej tak nie podskakuj - spojrzałem się na Markusa, czując, że moje oczy robią się wilgotne - a może on ci się podoba? - brunet parsknął śmiechem, gdy nie odpowiedziałem - pogrążasz się coraz bardziej -
- Skoro on ci się podoba, to pewnie o nas też nie raz miałeś mokre sny - Robert zrobił się czerwony ze śmiechu - któremu z nas wolałbyś obciągnąć? - odsunął się minimalnie, a ja wykorzystałem ten moment i odepchnąłem chłopaka tak, że ten zatoczył się do tyłu i pobiegłem do szatni.
Całe szczęście nie przyszli za mną.
Miałem już dosyć tego, że wiecznie byłem ich obiektem kpin. Chciało mi się płakać.
Postanowiłem, że pierwszy raz w życiu ucieknę z lekcji. Wziąłem swoje rzeczy i opuściłem budynek szkoły. Skierowałem się w moje ulubione miejsce w Oslo, do którego chodziłem zawsze, gdy miałem gorszy dzień.
Usiadłem nad brzegiem jeziora w parku i wpatrywałem się w kaczki, które pływały po powierzchni wody. Siedziałem tak w bezruchu przez dłuższy czas.
W końcu wyciągnąłem telefon z kieszeni. Zobaczyłem, że dostałem kilka wiadomości od Daniela z zapytaniem, gdzie jestem.
Chciałem go teraz zobaczyć, czułem, że potrzebuję jego bliskości, ale nie miałem odwagi mu tego napisać. Zignorowałem więc sms-y i dalej siedziałem, zastanawiając się co powinienem teraz zrobić.
Nawet nie zauważyłem, kiedy zaczęło się ściemniać. Dopiero wtedy poczułem jak bardzo zmarzłem. Prawie nie czułem dłoni i stóp.
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, nie chciałem jeszcze wracać do domu.
- Tutaj jesteś - prawie podskoczyłem, gdy usłyszałem głos Daniela i poczułem jego dotyk na moim ramieniu.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałem, czując jak łzy, po raz kolejny tego dnia, zbierają się w moich oczach.
- Musimy poważnie porozmawiać Johann -

No one said it would be easy | TanfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz