9. JOHANN

724 65 12
                                    

- Będzie dobrze, zobaczysz - powiedział Daniel, chcąc dodać mi otuchy.
Wyciągnął do mnie rękę, którą pomimo wielu wątpliwości złapałem.
Ruszyliśmy przez dziedziniec szkolny w kierunku wejścia. Nie czułem się gotowy na to, by komukolwiek mówić o tym, że zostaliśmy parą. Bardzo obawiałem się rekacji osób z naszego otoczenia, ale Daniel namawiał mnie do tego od kilku dni. Odniosłem wrażenie, że najchętniej wykrzyczałby to od razu całemu światu.
Trochę zazdrościłem mu takiego podejścia, sam nie potrafiłem z taką łatwością podchodzić do moich uczuć. Byłem jednak pewien, że mając Daniela obok, jakoś dam sobie radę.
Przez ostatnich kilka dni nie odstępował mnie w szkole na krok, a gdy Markus albo Robert próbowali mnie zaczepiać, od razu stawał w mojej obronie. Cały czas powtarzał mi też, że bardzo mu na mnie zależy. Nie wiem czy zdawał sobie z tego sprawę, ale naprawdę podnosił mnie tym na duchu w ciągu ostatnich dni, które były dla mnie bardzo trudne.
Weszliśmy do budynku. Po odwieszeniu kurtek w szatni, udaliśmy się do klasy.
Czułem na sobie wzrok wielu osób. Było mi z tym strasznie źle, nie znosiłem być w centrum uwagi, a wszystko wskazywało na to, że przez następne dni będziemy głównym obiektem plotek.
Poczułem jak Daniel oplata mnie ręką w pasie. Spojrzałem na niego.
- Jest okej? - zapytał.
- Chyba tak - wyszeptałem.
Przy wejściu do klasy wpadliśmy na Markusa, Roberta i Andersa.
- Co my tutaj mamy - Markus spojrzał na nas z pogardą w oczach - nowa para w klasie - zaśmiał się, a reszta grupy mu zawtórowała.
- To chyba nie twój interes - Daniel puścił mnie i zbliżył się do niego - znajdź sobie jakieś ciekawsze zajęcie, a od nas lepiej się odwal - chyba pierwszy raz widziałem go tak zdenerwowanego.
Bałem się, że może dojść do bójki, więc złapałem blondyna za rękę i pociągnęłem go do tyłu.
Z klasy wyszło kilka osób, które zaczęły przysłuchiwać się naszej kłótni.
- No Daniel, słuchaj się chłopaka - zakpił Robert.
- Lepiej trzymajcie się od nas z daleka, bo jeszcze zarazicie nas tym gejostwem - odezwał się Markus.
W tym momencie Daniel wyrwał mi się i pchnął bruneta na ścianę. Od wielkiej bójki uratował nas profesor, który szybko podbiegł do przepychających się chłopaków i rozdzielił ich.
- Tak wam się nudzi?! Co to za zbiegowisko!?- krzyknął zdenerwowany - wszyscy marsz do klasy, a jak jeszcze raz zobaczę jakiekolwiek bójki na korytarzu, to poniesiecie poważne konsekwencje swojego zachowania -
Nikt nie chciał zadzierać z surowym nauczycielem. Nikomu nie uśmiechało się wykonywanie prac społecznych, karnych projektów czy zostawanie po lekcjach, więc wszyscy potulnie udali się do klasy.
Atmosfera była bardzo gęsta, a Markus i Daniel wyglądali, jakby mieli ochotę się pozabijać.
Zająłem swoje miejsce na końcu klasy, skąd mogłem przyglądać się mojemu chłopakowi. Obawiałem się, że zrobi coś głupiego, nie chciałem, żeby wpakował się w kłopoty.
To była najdłuższa lekcja w moim życiu. Wszyscy ciągle spoglądali to na mnie, to na Daniela, słychać było szmery rozmów i byłem prawie pewien, że wszystkie dyskusje toczyły się na nasz temat.
Po lekcji zaczekałem, aż wszyscy opuszczą klasę i podszedłem do Daniela.
- Nie przejmuj się nimi, sam mówiłeś, że nie warto - chciałem poprawić mu humor.
- Niby wiedziałem, że może być ciężko, ale i tak wyprowadzili mnie z równowagi - powiedział i spojrzał na mnie - wyjdziemy gdzieś po lekcjach? - szybko zmienił temat.
- Chętnie - uśmiechnąłem się.
Chłopak złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie, ale szybko odsunąłem się, kiedy usłyszałem, że ktoś wchodzi do klasy.
- Hej, nie będę wam długo przeszkadzać - Anne uśmiechnęła się i podeszła bliżej - chcę tylko żebyście wiedzieli, że ja oraz większość klasy, oprócz tych czubków, z którymi prawie się pobiliście, akceptujemy to, że jesteście razem - przerwała na chwilę - oczywiście to wielka strata dla nas dziewczyn, ale... po prostu pamiętajcie, że możecie na nas liczyć - dodała.
- Dzięki, to naprawdę miłe - Daniel posłał jej jeden ze swoich nieziemskich uśmiechów.
Reszta dnia w szkole zleciała bardzo szybko. Kilkakrotnie Markus próbował nas sprowokować i cały dzień rzucał w naszą stronę różnymi wyzwiskami, ale staraliśmy się to ignorować.
Reszta klasy, ku mojemu zdziwieniu, okazała nam wsparcie. Zaczęliśmy cieszyć się w szkole dużym zainteresowaniem. Może dla Daniela to było normalne, w końcu od początku nie mógł narzekać na brak zainteresowania swoją osobą, ale ja czułem się z tym bardzo dziwnie i miałem nadzieję, że niedługo znowu stanę się niewidzialny.
Wsiedliśmy do samochodu Daniela i pojechaliśmy do kawiarni, która stała się naszym ulubionym miejscem spotkań.
Po wejściu do środka, złożyliśmy zamówienia i usiedliśmy przy wolnym stoliku.
Miejsce było dziś wyjątkowo oblegane, zapewne przez okropną pogodę na zewnątrz.
- Myślałeś o mojej propozycji? - zapytał Daniel. Nadal nie mogłem znaleźć pracy, więc zaoferował, że pożyczy mi pieniądze, ale nie mogłem się na to zgodzić.
- Tak, myślałem, ale nie wezmę od ciebie tych pieniędzy. I tak nie miałbym jak ci oddać - chłopak splótł nasze dłonie.
- Nie musisz mi ich oddawać. Potrzebujesz ich, więc po prostu je weź Johann - poprosił.
- Nie ma nawet takiej opcji, na pewno znajdę zaraz jakąś pracę - powiedziałem, chociaż szczerze w to wątpiłem.
- Posłuchaj, nawet jeżeli ci się to uda, to masz jeszcze szkołę, a szansa, że ktoś przyjmie cię na kilka godzin dziennie jest mała -
- Właściciel kawiarni szuka pracownika na popołudniowe zmiany - powiedziała kelnerka, która przyniosła nasze zamówienia - przepraszam, że się wtrąciłam, ale usłyszałam waszą rozmowę -
- Nie szkodzi - Daniel uśmiechnął się na jej słowa - powiesz nam jak możemy skontaktować się z właścicielem? - zapytał.
- Przy barze są wizytówki, na których jest numer telefonu, dzwoncie śmiało, to naprawdę fajny facet - oznajmiła, po czym odeszła.
- Widzisz? Łatwo poszło - wziąłem łyka kawy.
- Ale jeżeli cię nie przyjmie, to weźmiesz ode mnie te pieniądze - powiedział stanowczo Daniel - oczywiście wierzę w twoje możliwości i na pewno dostaniesz tę pracę - dodał, widząc moją minę.
- Oby - odpowiedziałem krótko.
Zajęliśmy się naszymi zamówieniami.
Przed wyjściem udałem się do baru po wizytówkę. Musiałem koniecznie jeszcze dziś zadzwonić do tego mężczyzny.

No one said it would be easy | TanfangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz