Kiedy się obudziłem, w pierwszej chwili nie pamiętałem, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Dopiero, gdy zorientowałem się, że ktoś mocno obejmuje mnie w pasie, wszystko mi się przypomniało.
Obróciłem się w ramionach Daniela tak, żeby móc na niego spojrzeć. Przyglądałem mu się przez dłuższą chwilę, nie mogąc napatrzeć się na chłopaka, za którym strasznie tęskniłem. Daniel spał w najlepsze z otwartą buzią i kosmykiem włosów, opadającym na twarz. Wyglądał naprawdę uroczo. Chwilę później poczułem, jak przez sen obejmuje mnie jeszcze mocniej. Uśmiechnąłem się na to i położyłem dłoń na jego policzku. W odpowiedzi chłopak mruknął coś przez sen.
Leżeliśmy tak przez kolejnych dwadzieścia minut. W końcu, kiedy spojrzałem na zegarek, dochodziła już godzina ósma. Stwierdziłem, że to najwyższa pora, by wstać.
Nie miałem serca budzić Daniela, więc ubrałem się i poszedłem do kuchni. Rodzice byli w pracy, a bracia w przedszkolu. My z kolei powinniśmy być teraz w szkole, ale i tak byliśmy już spóźnieni, więc uznałem, że nie ma sensu z niczym się spieszyć.
Powolnym krokiem zabrałem się do przygotowywanie śniadania. Uśmiechnąłem się na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Rodzice byli zdziwieni, kiedy w drzwiach zobaczyli Daniela, ale nie zadawali żadnych pytań. Od razu udaliśmy się do mnie i cały wieczór spędziliśmy na rozmowach i przytulaniu. Strasznie mi tego brakowało, więc miałem dziś świetny humor.
Gdy skończyłem robić kanapki i zaparzyłem herbatę, ułożyłem wszystko na tacy i skierowałem się do sypialni.
W pierwszej kolejności odłożyłem ją na stolik, a następnie usiadłem na skraju łóżka. Położyłem dłoń na ramieniu Daniela i lekko nim potrząsnąłem.
- Wstawaj kochanie - uśmiechnąłem się, kiedy chłopak otworzył zaspane oczy i spojrzał na mnie zdezorientowany - musimy iść do szkoły -
- Chyba żartujesz.. - mruknął pod nosem - która jest godzina? - zapytał i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Dochodzi dziewiąta - sprawdziłem na telefonie.
- No widzisz, to bezsensu. I tak ominęła nas już pierwsza lekcja. Lepiej chodź tu do mnie - złapał mnie w pasie i zanim zdążyłem zareagować, pociągnął mnie na siebie, a następnie obrócił nas tak, że znajdował się między moimi nogami.
- Głupi - zaśmiałem się - zrobiłem ci śniadanie. Zjedz i idziemy do szkoły -
- Nie ma nawet takiej opcji - złączył na chwilę nasze usta - z miłą chęcią zjem śniadanie, ale do żadnej szkoły się nie wybieram - ponownie mnie pocałował.
- Okej, więc co proponujesz? - zapytałem i przeczesałem dłonią włosy chłopaka.
- Możemy na przykład iść na randkę - wymruczał Daniel pomiędzy pocałunkami, które składał na mojej szyi - nie wiem czy wiesz, ale dzisiaj są walentynki -
- Naprawdę? - zdziwiłem się, ostatnio kompletnie straciłem poczucie czasu - w takim razie musimy to jakoś uczcić -
- No musimy - uśmiechnął się w odpowiedzi.
- I co teraz? Będziemy tak sobie leżeć? - zapytałem, gdy przez dłuższą chwilę wpatrywał się w moje oczy i nie odzywał się.
- Nie - Daniel podniósł się na rękach i oparł je po obu stronach mojej głowy - najpierw spędzimy miły poranek w łóżku - poruszył sugestywnie brwiami - a potem możemy pójść do kina albo do kawiarni. Coś wymyślimy - dokończył, ściągając ze mnie koszulkę.
- Brzmi kusząco - uśmiechnąłem się, wiedząc do czego zmierzamy - zaczekaj - przerwałem i odsunąłem się nieznacznie z poważną miną.
- Coś się stało? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Śniadanie nam wystygnie - zaśmiałem się z Daniela, który przewrócił oczami.
- To zjemy zimne - zkwitkował i ponownie złączył nasze usta.
Przylgnął do mnie i zaczął schodzić z pocałunkami coraz niżej, a ja uśmiechnąłem się pod nosem, czując, że czeka nas naprawdę przyjemny poranek. Nie myliłem się.
Gotowi do wyjścia byliśmy dopiero przed jedenastą, bo nie mogłem przekonać Daniela do wyjścia z łóżka. Chłopak nie chciał mnie z niego wypuścić, co rozbawiło mnie, ale bardzo tęskniłem za jego bliskością i niesamowicie cieszył mnie ten wspólnie spędzony poranek.
Podążając za Danielem, skierowałem się w dół klatki schodowej. Od razu po wyjściu z budynku uderzyło mnie wyjątkowo mroźne powietrze, ale też promienie słońca, które świeciło na bezchmurnym niebie.
- Taka ładna pogoda, może się przejdziemy? - zaproponowałem, w drodze do samochodu Daniela.
- To bardzo dobry pomysł - podszedł do mnie i wziął szalik, którego nie zdążyłem jeszcze zawiązać - ale musisz się cieplej ubrać, bo nie chcę, żebyś się przeziębił - zawinął go szczelnie wokół mojej szyi.
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi i pocałowałem go w ramach podziękowania. Splotłem nasze dłonie i pociągnąłem Daniela w kierunku centrum.
Wiedziałem, że rodzice będą źli, gdy dowiedzą się, że poszedłem na wagary, ale byłem pewien, że ucieszą się, kiedy powiem im, że cała sytuacja się wyjaśniła i znowu jesteśmy razem.
Miałem nadzieję, że kara będzie przez to łagodniejsza, chociaż byłem też przekonany, że jeżeli powiedziałbym im o tym, co naprawdę wydarzyło się na tamtej imprezie, to już nigdy nie wypuściliby mnie z domu.
Uznałem jednak, że to nie jest czas, żeby się nad tym głowić. Mieliśmy z Danielem cały dzień dla siebie i chcieliśmy go dobrze wykorzystać, tym bardziej, że były walentynki i mieliśmy sporo do nadrobienia. Postanowiliśmy na razie nie rozmawiać o sytuacji z Markusem i Ingrid.
Nie chcieliśmy psuć sobie dzisiaj humoru.
Zamiast tego udaliśmy się na nieco spontaniczną randkę. Nie mieliśmy żadnych planów, po prostu ruszyliśmy przed siebie. Przez kilka godzin spacerowaliśmy bez celu po mieście.
Kiedy dotarliśmy do parku, nie obeszło się bez próby ulepienia bałwana, rzucania się śnieżkami i robienia aniołków na śniegu. Bawiliśmy się w najlepsze jak małe dzieci.
Po wszystkim, trochę przemarznięci i przemoknięci, poszliśmy do kawiarni, żeby się ogrzać. Było to miejsce obowiązkowe do odwiedzenia; gdziekolwiek byśmy nie szli, zawsze musieliśmy wstąpić na ciepłą herbatę lub kawę. Do tego miejsca trafiliśmy po raz pierwszy, ale było ono naprawdę przytulne i miało swój urok, więc czułem, że jeszcze tutaj wrócimy.
Podczas rozmowy w kawiarni doszliśmy do wniosku, że ciekawym pomysłem byłoby wspólne gotowanie, dlatego po wypiciu ciepłego napoju, udaliśmy się do najbliższego supermarketu, po produtky potrzebne do zrobienia naszej własnej pizzy. Rodzice Daniela tradycyjnie byli w delegacji, wiec mieliśmy cały dom na wyłączność.
Gdy wyszliśmy z supermarketu, stała się rzecz nieoczekiwana. Pech chyba nadal nas prześladował, bo wpadliśmy na Markusa. Zdziwiony brunet podniósł brwi na nasz widok, a gdy pociągnąłem Daniela za rękę, żeby jak najszybciej stąd odejść, odezwał się.
- Możemy porozmawiać? - zapytał, a ja zatrzymałem się i odwróciłem w jego stronę.
- Po tym co zrobiłeś, chcesz z nami po prostu porozmawiać? - wycedziłem przez zęby. Poczułem jak Daniel obejmuje mnie wolną ręką, co chwilowo pomogło mi odzyskać spokój.
- Zdaję sobie sprawę, że źle zrobiłem, nie powinienem ulegać Ingrid i zgadzać się na jej durny plan. Chciałem was tylko przeprosić - powiedział, spoglądając ze smutkiem na dłoń Daniela, zaciśniętą wokół mojego pasa.
- Nie rozumiem - zawahałem się, słysząc jego słowa - o jaki plan Ingrid ci chodzi? -
- Podobno to ty wszystko wymyśliłeś - wtrącił Daniel.
- Mogę wiedzieć, ona dokładniej wam nagadała? - Markus wyglądał na tak samo zdziwionego jak my.
- Byłeś o mnie zazdrosny, wiec wymyśliłeś, że nas rozdzielisz. Na imprezie, gdy się upiłem, nadarzyła się okazja, więc upozorowałeś moją zdradę, a potem wciągnąłeś w to Ingrid - streściłem krótko.
- Ciekawa historia, nie powiem - rzucił beznamiętnie - ale było nieco inaczej -
- Więc może opowiesz nam wreszcie swoją wersję zdarzeń? - Daniel wyglądał na zniecierpliwionego.
Wiedziałem, że najchętniej w ogóle by z nim nie rozmawiał.
- Co taki nerwowy jesteś? Boisz się, że znowu odbiję ci chłopaka? - zakpił brunet.
- Grabisz sobie - poczułem jak uścisk Daniela rozluźnia się.
Blondyn odłożył torbę z zakupami na ziemię i podszedł do Markusa. Popchnął go, na co oczywiście chłopak musiał odpowiedzieć tym samym. Wiedząc do czego to prowadzi, szybko stanąłem między nimi.
- Uspokójcie się - powiedziałem podniesionym głosem.
- Nie będziemy z nim rozmawiać - Daniel złapał mnie za rękę i pociągnął, ale nie pozwoliłem mu odejść, zapierając się nogami w miejscu.
- Chcę usłyszeć jego wersję - spojrzałem błagalnie na Daniela. Nie chciałem się z nim znowu kłócić.
- Okej - wzruszył ramionami - więc mów -
- To co wam powiedziała Ingrid, to w większości bzdura. To wszystko było jej pomysłem. Dowiedziała się, że mi się podobasz, zobaczyła nas wtedy na imprezie halloweenowej i to ona zrobiła zdjęcie, które potem ci wysłała - wskazał na Daniela - później przyszła do mnie i zaproponowała mi, żebyśmy was razem spróbowali rozdzielić. Teraz tego żałuję, ale zgodziłem się. Wszystko działo się z jej inicjatywy. Na imprezie wcale tak dużo nie wypiłeś Johann, ona podała ci pigułkę gwałtu - zamilknął na chwilę, a ja miałem wrażenie, że się przesłyszałem. Nie sądziłem, że dziewczyna jest zdolna do czegoś takiego.
- Kpisz sobie? - Daniel był naprawdę zły - wiesz, że możemy iść z tym na policję? -
- Wiem, ale chce żebyście wiedzieli, a właściwie, żebyś ty wiedział - zwrócił się do mnie - że bardzo żałuję i gdybym tylko mógł cofnąć czas, nie zrobiłbym tego -
- Ja-a - zająknąłem się - jak mogłeś - głos mi się załamał - wiedziałeś o tym wszystkim, ale pozwoliłeś myśleć mi, że zdradziłem Daniela i cierpieć z tego powodu - podszedłem do niego i najzwyczajniej w świecie uderzyłem go w twarz. Kompletnie się tego po sobie nie spodziewałem, ale byłem wściekły, a oprócz tego miotało mną mnóstwo innych uczuć i nie udało mi się w porę nad sobą zapanować. Całe szczęście był przy mnie Daniel, który natychmiast podbiegł do mnie, wziął mnie za rękę i odciągnął od bruneta. Nie zdążyłem nawet na niego spojrzeć, bo Daniel złapał torbę z zakupami i od razu ruszył przez parking, ciągnąc mnie za sobą.
Byłem mu za to więcej niż wdzięczny, chciałem jak najszybciej stamtąd odejść i nigdy więcej nie musieć już patrzeć ani na Ingrid, ani na Markusa.
Kiedy dotarliśmy na przystanek, usiadłem na ławce. Uznaliśmy, że do domu pojedziemy autobusem, bo będzie to wygodniejsze i szybsze rozwiązanie niż spacer z ciężkimi zakupami na mrozie. Daniel najpierw sprawdził rozkład jazdy, a następnie zajął miejsce obok mnie. Przez chwilę przyglądał mi się w ciszy, w końcu jednak zdecydował się odezwać.
- Johann, jeżeli chcesz być teraz sam, to mogę cię odprowadzić do domu - powiedział niepewnie. Spojrzałem na niego i złapałem go za rękę. Wzialem głęboki oddech, chcąc się uspokoić.
- Nie ma nawet takiej opcji - uśmiechnąłem się lekko - nikt i nic nie zepsuje nam dzisiejszej randki. Jedziemy do ciebie i zrobimy najlepszą pizzę i ogromny bałagan przy okazji - zaśmiałem się, wyobrażając sobie nas razem w kuchni.
- Zapowiada się znakomicie - Daniel posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech w odpowiedzi, a widząc nadjeżdżający autobus, wstał i wyciągnął do mnie rękę. Następnie pomógł mi wstać i razem skierowaliśmy się w stronę pojazdu.
CZYTASZ
No one said it would be easy | Tanfang
FanfictionJohann jest cichym i skrytym chłopakiem, pochodzącym z ubogiej rodziny. W szkole spotyka się z brakiem akceptacji, przez co czuję się bardzo osamotniony. Jak zmieni się jego życie, kiedy do klasy dołączy towarzyski, pełen energii Daniel? Zapraszam d...