Rozdział V- „Co Krzysiu się tak patrzysz?"

525 12 0
                                    



Chłopcy spędzili noc u nas. Może nie było za wiele miejsca jednak się pomieścili. Wojtek- jak to Wojtek, zawsze ma szalone pomysły- spał w naszej wannie, a Krzysiek na dywaniku w łazience. Aro z Zielem zmieścili się pod naszymi łóżkami, Karolek z Kapim a reszta po prostu na podłodze. Szczena proponował, że ktoś może iść spac na balkon, jednak nikt nie skorzystał. W sumie nie spaliśmy długo- położyliśmy się o 2 rano a wstaliśmy o 7.00. Jednak, jak zapewniał Bartek, na 100 procent będziemy bardziej wypoczęci niż nasi starsi koledzy, co potwierdziło się na treningu. Z nas tryskała energia, oni za to wyglądali jakby wrócili z sali tortur. Gdy wróciliśmy do pokoi od razu mój telefon zaczął wibrować.

- Czy ci ludzie nie umieją żyć bez komórek!?- zdenerwowałam się.

- A podobno pokolenie 2000 uważają za uzależnione od fonów- zaśmiał się Bartek.

Weszłam na grupę Brzęczki Brzęczka:

Lewy: Jak mnie bania boli... do tego Brzęczyszczykiewicz ciągle się mnie czepiał na treningu...

Fabian: Mogłeś tyle nie chlać

Grosik: A ty niby lepszy? Musieliśmy cię wynosić, a ciężki i wielki jesteś jak nie wiem!

Glikson: Skąd ty tyle wódy miałeś?

Grosik: Ciii, tu są dzieci!

Szczena: Masz coś do jedynych normlanych osób w tej reprezentacji?

Lewy: Młody ciśnie!

Jędza: Niezły jest

Skorup: I talent ma

Fabian: Jest tylko trójką, gościu

Fabian: Żółtodziub uczyć się przyjechał, bronić to on będzie jak ja karierę skończę

Szczena: Jeszcze zobaczysz

Szczena: Ja, Piona i Monia wskoczymy do skaldy zanim się obejrzysz

Glikson: Dzieciak, niemowlak i dziewczyneczka?

Krycha: 😂😂😂

Szczena: A wy? Pijacy i amatorscy kopacze piłki?

Lewy: Nie przeginaj, bo to nie skończy się dobrze

Szczena: Tylko dla kogo.

- Od jakiegoś czasu wydaje mi się, że ta grupa jest od naśmiewania się z was- powiedział Kapi, uważnie patrząc w telefon.- Ja bym to pokazał Brzęczkowi.

- Bez przesady- uśmiechnęłam się.

- Elo, elo, elo ziomy!- krzyknął Wojtek wchodząc do naszego pokoju razem z Krzyśkiem.

- Szczena, skąd ty takie teksty wytrzaskujesz!- zawołał Bartek.- Przecież ty gasisz chłopaków jak świeczki.

- Z głowy- uśmiechnął się szeroko Szczęsny.

- On zawsze taki był- powiedziałam.- Nic się nie zmienił od czasu, gdy go poznałam!

- Idziemy na boisko?- spytał z nadzieją Krzysiek.- Za 10 minut trening...

- Niech ci będzie- powiedziałam, wstając z łóżka.

Ach ten Krzysiek! Mógłby cały dzień spędzić na boisku. Wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się na płytę. Byli na niej już asystenci trenera, wnoszący rzeczy na murawę. Zmieniliśmy buty, Wojtek założył rękawice i poszliśmy strzelać na bramkę. Po kilku minutach przyszła reszta i zaczął się trening.

   - Co wy robicie!?- darł się selekcjoner.- Robert! Bramka jest tam!- pokazywał palcem na bramkę, w której stał Wojtek.

   - Musisz trafić w ten prostokąt- powiedział Szczęsny.- Tylko trafić, bo piłki do siatki nigdy nie wkopiesz.

I mój przyjaciel miał rację.

O 18.30 mieliśmy spotkanie w sali konferencyjnej. Wszyscy usiedliśmy na krzesełkach a selekcjoner odpalił rzutnik.

   - Skład na mecz został już ustalony przeze mnie i asystentów- powiedział.- Zacznijmy.

Na ścianie pojawiła się... podobizna Wojtka! W tym samym momencie z ust Łukasza krótkie „Co...!?". Spojrzałam na Szczenę, siedzącego obok mnie. Na twarzy miał uśmiech od ucha.

   - Ze Szkocją w bramce stanie Wojtek Szczęsny- zaczął trener.

   - Trenerze...- zaczął Fabiański.

Selekcjoner jednak go zignorował i na ścianie pojawili się obrońcy. Później przyszedł czas na pomocników. Zobaczywszy podobizny pomyślałam, że zaraz dostanę zawału.

   - Kamil Grosicki, Kuba Błaszczykowski, Piotrek Zieliński, Bartek Kapustka i Monia Kopczyk.

Spojrzałam na Wojtka, który puścił mi oko.

Selekcjoner przełączył na napastników i rzekł:

   - W ataku zagra duet Lewandowski- Piątek.

Zerknęłam na Krzyśka. Patrzył na ścianę z szeroko otwartymi oczami i ustami.

   - Co Krzysiu się tak patrzysz?- zaśmiał się trener.

Piona nie odpowiedział, tylko spojrzał najpierw na mnie, potem na Wojtka...

Po ostatnim tego dnia treningu poszliśmy do mojego pokoju. Bartek poleciał coś załatwić do jedzenia z Zielem, więc miałam chwilę, żeby porozmawiać z Wojtkiem i Krzyśkiem.

   - To niesamowite- powiedziałam siadając na łóżku.- Nadal nie mogę uwierzyć, że zadebiutujemy w reprezentacji Polski... głównej reprezentacji Polski- poprawiłam się.

   - Marzenia się spełniają- uśmiechnął się Wojtek.- Piona, co ty taki nieobecny?

   - Nic- powiedział Krzysiek; na dalszą rozmowę nie było czasu, do pokoju wbili nam chłopacy.

Szansa na sukcesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz