Mistrzostwa Europy zbliżały się. Przed nimi czekały nas jeszcze trzy mecze towarzyskie. Najpierw potyczka z reprezentacją Biołursi, następnie wszystkim dobrze znanym Polskim klubem, Wisłą Kraków (początkowo mieliśmy grać z Legią, ale w niej gra za dużo reprezentantów Polski i skład byłby bardzo okrojony, za to w Wiśle tylko Błaszczu) a nas koniec oczywiście z reprezentacją Litwy. Pierwsze spotkanie wygraliśmy wysoko, 6:0. Krzysiek nieźle się rozstrzelał, aż trzy gole udało mu się zdobyć. Jednego dołożył Lewy, jednego Aro... a zwycięstwo przypieczętował, pięknym strzałem z woleja, Kuba. Wojtek stał na bramce przez drugą polowe meczu, w pierwszej bronił Fabian. Szczena świetnie się spisał.Drugi mecz, z Wisłą, okazał się cięższy niż przypuszczaliśmy. Zdeterminowani zawodnicy Białej Gwiazdy dzielnie walczyli przeciwko rezerwowemu składowi naszej reprezentantacji. Fabian, stojący na bramce, wpuścił aż dwa gole i wygraliśmy tylko 3:2. Bramki dla nas zdobywali: dwie Milik i jedną ja. Niestety, grałam w meczu, w którym grali rezerwowi.
Ostatni mecz. Ostatni sprawdzian. Z Litwą, na Stadionie Narodowym. Zaskoczeniem dla nas wszystkich był brak Lewandowskiego w podstawowej jedenastce, jednak okazało się, że nasz kapitan potrzebuje odpoczynku. Gdy weszliśmy do szatni czekało nas zaskoczenie. Na spodenkach Wojtka leżała... opaska kapitana!
- Em... trenerze, pomyłka, kto miał dzisiaj być kapitanem?- zapytał Szczena.
- Jak to kto? Wojciech Szczęsny- odparł selekcjoner.
Widziałam jak Wojtek się ucieszył. 19-latek, do tego bramkarz, kapitanem seniorskiej reprezentacji. To dopiero coś! Gdy Szczena był już gotowy, podszedł do niego Lewy, podniósł opaskę leżącą nadal na szafce i powiedział:
- Wojtuś, przepraszam cię bardzo. To moja wina, że teraz cierpisz. Uderzyłem cię specjalnie, tak, zezłościłem się... że zabrałeś mi piłkę. Nie miałem odwagi przyjść do ciebie, bałem się. A teraz, kapitanie, pozwól, żebym pomógł ci założyć opaskę.
- Nic się nie stało- powiedział Wojtek i wyciągnął rękę, na którą Lewy wsunął kapitańską opaskę.
Widziałam dokładnie jaką radość sprawia Wojtkowi ten zaszczyt.
- No, to teraz tylko bandaż na głowę i do bramy- uśmiechnął się golkiper.
Nasz bramkarz miła na głowie zwyczajny, biały bandaż. Do szatni wszedł lekarz kadry z tymi sportowymi, samoprzylepnymi.
- Zrobimy Wojtusia na różowo?- spytał, śmiejąc się i pokazując różowy odcień opatrunku.
- Bez żartów!- zawołał Szczena; nienawidził różowego.
- Dobrze, dobrze, mamy też zielony i niebieski.
Po chwili głowa mojego przyjaciela była obwinięta niebieskim bandażem. Po mówię motywacyjnej i okrzyku wyszliśmy z szatni i stanęliśmy w tunelu. Wojtek był pierwszy. Wyszliśmy. Hymny. Chwila, moment i już zaczynamy.
Litwini nie naciskali zbytnio. Musieliśmy tylko uważać na ich kontry, były naprawdę bardzo niebezpieczne.
Na przerwę schodziliśmy z wynikiem 3:0 dla nas. Na drugą połowę wyszliśmy jeszcze bardziej zmotywowani. Strzeliliśmy pięć bramek, nie tracąc ani jednej.
- 8:0, piękny wynik- mówił Wojtek, gdy schodziliśmy do szatni; był szczęśliwy.
CZYTASZ
Szansa na sukces
FanfictionMonika Kopczyk- 19-letnia dziewczyna, która kocha piłkę nożną. Razem ze swoimi przyjaciółmi-Wojciechem Szczęsnym i Krzysztofem Piątkiem- gra w angielskim klubie Leicester City. Jej życie wywraca się do góry nogami gdy dostaje powołanie do reprezenta...