Rozdział XXXIII- Bój o półfinał

350 13 1
                                    




   - Pszczółka Maja, sobie lata!- poleciało z głośnika Lewego.

Jechaliśmy na mecz z Portugalczykami. Atmosfera nie była za dobra, wszyscy mieli w głowach mecz sprzed czterech. Robert za wszelką cene chciał ją rozładować, jednak jakoś słabo mu szło.

   - Polacy mają w drużynie dobre jednostki, a my całą jedenastkę. Wiemy, że przystępujemy do tego meczu jako faworyt i zamierzamy pokazać, kto jest lepszym zespołem.- przeczytał na głos Bartek.

  - Kto to powiedział?- zapytałam.

   - No kto? Gwiazdeczka Ronaldo- odpowiedział ze wściekłością Kapi.- Jak ja go nienawidzę...

- To ich zgubi, zobaczysz- uśmiechnęłam się.

Mimo to gdzieś z tyłu głowy było to, że jest to nasz ostatni mecz na tej imprezie. Pamiętałam to, co stało się cztery lata temu. Wszyscy pamiętali. Portugalczycy zapewne też.

Już miałam włączyć sobie muzykę na słuchawki, ale przyszło mi powiadomienie.

Trener: Powodzenia @Monika, @Wojtek, @Krzysztof

Szczena: Dzięki trenerze

Piona: Dziękujemy

Wypadało odpisać.

Kopik: Bardzo dziękuje

Ale teraz już się wyciszcie. Nie piszcie. Błagam, nie piszcie.

Kownaś: Pokażcie im kto tu jest najlepszy!!!

Bieliś: Polska!!!

Guma: Jaki jest skład?

Szczena: A co ty taki ciekawy? 😂

Guma: Bo wmawiam kuzynowi, że jestem jasnowidzem

Guma: Jak mu powiem skład przed jego oficjalnym ogłoszeniem, uwierzy mi

Szczena: Ile on ma lat?

Guma: Chyba 11

Guma: To podasz? 😇

   - Monikaaaa!!!- usłyszałam krzyk mojego rówieśnika.

   - Czego chcesz?- zapytałam.

   - Napisać mu czy nie?

   - Napisz, jako akt wdzięczności za to co było dwa lata lata temu.

Wojtek pokazał mi kciuk w górę.

Szczena: Szczęsny- Piszczek, Glik, Bednarek, Bereszyński- Błaszczykowski, Krychowiak, Zieliński, Kopczyk- Lewandowski, Piątek

Guma: Dzięki, odwdzięczę się na zgrupowaniu przed Tokio

- O rany!!!- krzyknęłam po przeczytaniu tych słów.

Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Ja jednak ich zignorowałam i wstawszy podeszłam do Wojtka i Krzyśka.

- Co ci się włączyło?- zapytał Piątek.

- Chłopaki, igrzyska...- szepnęłam.

Oni spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Obejrzałam się do tyłu aby sprawdzić, czy nadal się na mnie gapią, ale na szczęście wszyscy wrócili do dawnych zajęć.

- Nasze są od 22 lipca- powiedział cicho Szczena, patrząc na ekran telefonu.

- Nawet jeżeli dzisiaj rozegramy ostatni mecz, to będzie mało czasu na regenerację po mistrzostwach, do tego trener na pewno zarządzi jakieś zgrupko- zaczęłam.- Tokio jest w Japonii, więc pojedziemy wcześniej, żeby się zaaklimatyzować.

- Nie będzie lekko- westchnął Krzysiek.- Ale damy radę, co nie?

Pokiwałam głową i wróciłam na swoje dawne miejsce.

- O czym rozmawialiście?- zapytał Kapi, uważnie się mi przyglądając.

- O takiej jednej sprawie związanej z młodzieżówką, więc nie zajarzysz.

- Igrzyska- powiedział, patrząc na mnie z szyderczym uśmiechem.

- Skąd wiedziałeś?- zapytałam pretensjonalnie.

- To największa impreza dla młodych w tym sezonie, łatwo było się domyślić- zaśmiał się Bartek.- Dacie radę to pogodzić?- dodał już poważnie.

- Krzysiek mówi, że tak, ale on jest optymistą, nie dopuszcza do siebie myśli, że coś mogłoby pójść źle.

   - Ciekawe, kogo wezmą z seniorskiej.

   - Trener nie chce stad nikogo brać- wymsknęło mi się; momentalnie przycisnęłam dłoń do ust.- Ups...

   - Widzę, że Moniczka wyjawiła jakąś tajemnice- zaśmiał się Kapi.- Ale w sumie to dobry ruch. Niech walczą tam ci, którzy tam awansowali. Z resztą, po mistrzostwach mało kto by chciał i mało kogo klub by puścił.

Uśmiechnęłam się lekko i włożyłam słuchawki do uszu.

- Słuchajcie, nie myślcie o tym co było cztery lata temu- mówił Brzęczek w szatni.- Nie liczy się nic, żadne wczoraj czy jutro, tylko dziś. Gramy nasz najważniejszy mecz i dobrze zdajecie sobie z tego sprawę. Pokażcie więc w tym meczu jaja, kto wygra mecz!?

- POLSKA!!!- krzyknęliśmy i zaczęliśmy opuszczać pomieszczenie.

Pov. Krzysiek

Stałem na samym końcu. Wpatrywałem się w podłogę, starając wyrzucić z głowy wszystkie myśli. Nagle poczułem dłoń na ramieniu. Podniosłem głowę i momentalnie cofnąłem się o krok.

- Boisz się mnie?- zapytał po angielsku sam Cristiano Ronaldo, śmiejąc się.

Przełknąłem ślinę.

- Nie- odpowiedziałem dość oschle, na co on zareagował kolejnym wybuchem śmiechu.

- To radzę zacząć ci się bać- powiedział z szyderczym uśmieszkiem na twarzy, lekko mnie odpychając.

Miałem ochotę pójść za nim i powiedzieć mu kilka słów, jednak zatrzymała mnie czyjaś silna ręka. Odwróciłem się.

- Nie warto, Krzysiek- powiedział Lewandowski.

Westchnąłem i pokiwałam głową.

- Pokażesz mu w meczu- dodał, klepiąc mnie po plecach.

- Pokaże...- szepnąłem, sam do siebie, zaciskając pieści.

Pov. Monika (normalne)

Wychodzimy. A raczej wchodzimy do całkiem innego świata. Czuje na sobie wzrok tysięcy kibiców i kamer telewizyjnych. Jednak jestem do tego przyzwyczajona. Presja znika momentalnie, a pojawia się duma, kiedy grany jest nasz hymn. Najwspanialszy.

Zajmujemy pozycje. Patrzę na sędziego. Gwizdek. Zaczynamy bój o półfinał.

Szansa na sukcesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz