Rozdział XXXII- „Co wy znowu odwaliliście!?"

311 9 2
                                    



- Szybciej Monia, szybciej, nie holuj piłki!- krzyczał selekcjoner.- Zielu pokazuj się, nie chowaj się za Mączką!

Podałam do Roberta i otarłam pot z czoła. Było ponad 30 stopni a my już od 2 godzin harowaliśmy. Miałam serdecznie dosyć, zresztą nie tylko ja. Widziałam jak Wojtek się ze mnie śmieje. On razem z Łukaszami od kilkunastu minut wylegiwali się na słońcu.

- Koniec, za pół godziny obiad i o 17.00 mamy drugi trening- powiedział Brzęczek.

- Wreszcie!- zawołał Piszczek i rzucił się na murawę.

   - Dlaczego jest tak gorąco...?- jęknął Bartek.

   - Nie wiem, może spróbujemy zgasić słońce?- zapytał Wojtek, podchodząc do nas.

   - Szczena, pobronisz?- usłyszałam pytanie Arka.

   - Jasne!- zawołał Szczęsny i pobiegł w stronę bramki.

Spojrzałam na niego błagalnie.

   - Nie wiem jak im się chce jeszcze wolne bić...- westchnął Kapi, idąc w kierunku ławek.

   - Ja też- powiedziałam i podążyłam za nim.

Gdy zaczęłam zmieniać buty, zobaczyłam coś śmiesznego. Ktoś włączył spryskiwacze na boisku i Wojtek razem z Arkiem, Piotrkiem i Szumim stali cali mokrzy, zanosząc się przy tym śmiechem.

   - No, to wy nie będziecie musieli się już kąpać!- zawołał Lewy.- Tylko jest jeszcze jeden problem, nie wpuszczą was do hotelu.

Zaczęliśmy się śmiać. Po chwili chłopaki dołączyli do nas i chcieli usiąść ma ławce abyś zmienić swoje obuwie.

   - Idź gdzie indziej, nie chce być cały mokry!- zawołał Bartek i odepchnął Zielińskiego.

Piotrek stracił równowagę i upadł na murawę. Gdy wstał, był cały oblepiony trawą.

   - To twoje?- zapytałam, biorąc do ręki worek z jego nazwiskiem.- Masz, możesz przebrać się tam, i tak jesteś już cały brudny- rzuciłam go w jego kierunku.

   - Bardzo śmieszne...- burknął Zielu, co sprawiło, że po raz kolejny parsknęliśmy śmiechem.

   - Co tu się...- zaczął trener.- Co wy znowu odwaliliście!?

Zaczęliśmy śmiać się jeszcze bardziej.

   - Bozia pokarała za kopanie piłki po treningu- powiedział Grzesiek.

   - Doprawdy?- spytał Brzęczek.- Bo mi się wydaje, że spryskiwacze. Piotrek, dziecko drogie, jak ty wyglądasz...

   - Znam na to sposób!- zawołał Wojtek.

Nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, Szczęsny złapał za butelkę wody i wylał jej zawartość na Zielińskiego, który krzyknął:

   - Wojtek idioto, co ty robisz!?

   - Jak to co, pomagam ci!- powiedział z oburzeniem bramkarz.

   - Macie szczęście, że jest ciepło, poczekajcie sobie przed hotelem aż nie wyschnięcie- stwierdził selekcjoner.

   - Ale trenerze...- zaczął Arek.

   - Zostawimy wam piłkę- powiedział Brzęczek.- Dzieciaczki sobie pokopią...

Śmiejąc się ruszyliśmy do budynku, zostawiając chłopaków samych. Gdy byliśmy z Bartkiem w pokoju, od razu podbiegłam do okna, żeby zobaczyć, co robią. Wojtek z Szumim kopali piłkę a Piotrek i Arek dyskutowali o czymś zaciekle, gestykulując rękami.

- Lada chwila będą suszy. Jaki gorąc...- mruknął Kapi.

- Wytrzymać się nie da- powiedziałam.- Teraz cię jednak przeproszę, idę pod prysznic.

- Oho, robi się ciekawie.

- Zamknij swój brzydki ryj- rzuciłam.

- Z całym szacunkiem, ale że brzydki?- oburzył się piłkarz.

- Bartek...- mruknąłem.- Daj mi spokój człowieku, zmęczona jestem... jeszcze jedno słowo i wylecisz przez okno...

Powlokłam się do łazienki. Trudno opisać to, co czuje człowiek gdy po dwóch godzinach zapieprzania może wziąć zimny prysznic.

Szansa na sukcesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz