Rozdział XV- „Ogladąmy!"

415 8 0
                                    




Pov. normlane (Monika)

Obudziłam się wcześnie. Na podłodze siedzieli Aro i Zielu, rozmawiali. Na łóżku obok spał Szumi.

   - Cześć- przywitałam się z chłopakami, przeciągając się.- Wojtek wrócił?

   - Skąd mamy wiedzieć?- zapytał Piotrek.- Spaliśmy przecież.

   - No w sumie...- powiedziałam.

   - Ciszej...- mruknął Damian, kładąc sobie poduszkę na głowie.- Wczoraj do trzeciej oglądałem...- ziewnął.

   - Co oglądałeś?- spytał Arek.

   - Filmik... Wiśni...- mówił Szumi.

   - Oglądamy!- zawołał Zielu, zrywając się z podłogi.

Usiedliśmy koło siebie. Wzięłam selfie sticka do którego włożyliśmy telefon Piotrka abyśmy wszyscy dobrze widzieli. Trzymał Aro, bo był najstarszy.

Filmik był zatytułowany: „Wczesna pobudka, dramat Wojtka, winowajca Lewy i wieczorne rozmowy".

   - Jaki delikatny tytuł- zaśmiałam się.

Na początku odcinka była krótka rozmowa z Grosikiem, który był widocznie niewyspany. Później akcja przeniosła się na boisko. Nasze rozmowy i... tak, TO. Na ponowny widok tego niezbyt miłego widoku wzdrygnęłam się. Po wszystkim Wiśnia pokazał rozmowę z Robertem (bardzo krótką), której nie byliśmy świadkami.

   - Ej, Lewy, jak się czujesz?- pytał Wiśnia.

   - Weź daj mi spokój...- odpowiedział mu nasz kapitan i przyspieszył; Łukasz go nie gonił.

Na sam koniec scenki z pokoju, w którym siedzieliśmy ja, Aro, Zielu, Szumi i oczywiście Wiśnia. Po obejrzeniu filmiku zachciało nam się poczytać komentarze. „Ale Wojtuś oberwał, biedny 💔", „Lewy to totalny idiota, jak mógł zrobić taką głupotę? Przed chłopakiem cała kariera, a on mógł mu ją skończyć, jeśli tego nie zrobił, idiota! 😤", „Wojtek, żyjesz? 😨", „Jak się czuje nasz bramkarz numer jeden, Wojciech Szczęsny?", „Ej, zobaczcie 5:31, twarz Fabiańskiego". Do tego ostatniego komentarza było mnóstwo odpowiedzi: „On się śmieje!", „Idiota", „A taki Łukasz podobno grzeczny, miły", „Zły, że mu Szczęsny zabrał miejsce w składzie, to się cieszy jak ma szansę je odzyskać".

   - Fabian naprawdę się śmiał?- spytałam chłopaków.

   - Nie patrzyłem na niego- powiedział Aro.- Czekajcie, wrócimy do tamtego momentu.

Przewinął i... tak, Łukasz się śmiał! Wiśnia pokazał na chwilę na niego. Był uśmiechnięty od ucha do ucha. Gdy tylko zauważył kamerkę swojego imiennika, odwrócił się. Było to straszne odkrycie.

   - Łukasz przesadza- powiedział Zielu.- Zamiast wspierać Wojtka w trudnym momencie to zachowuje się tak jak się zachowuje...

   - Właśnie, Wojtuś wrócił?- spytałam.

   - Nie wiem, czy Wojtuś wrócił- odpowiedział Aro.- Pytasz drugi raz. Zobaczymy na śniadaniu.

Na śniadaniu Wojtka nie było. Był za to Kapi, wyglądał na bardzo zmęczonego. Zdziwił mnie brak Krzyśka. Gdy tylko skończyliśmy jeść, obsypaliśmy Bartka pytaniami:

   - I co?

   - Co z Wojtkiem?

   - Gdzie on?

   - I gdzie Piona?

   - Chodźcie za mną- powiedział pomocnik i wstał od stołu.

Zaprowadził nas do pokoju Krzyśka i Wojtka. Weszliśmy. Na łóżku leżał nasz bramkarz, na drugim Piątek. Gdy weszliśmy, Krzysiek się podniósł u spojrzał na nas nieprzytomnym wzrokiem. Po kilku sekundach usiadł Wojtek. Głowę miał opatrzoną. W jednym miejscu biel bandażu brudziła czerwona, rozległa plama krwi. Oprócz tego widać było rozcięcie na jego policzku. W ogóle nie wyglądał zaciekawie. Po chwili siedzieliśmy na podłodze pokoju i rozmawialiśmy. Widać było, że Wojtek jest bardzo osłabiony.

   - Kiedy wróciliście?- spytał Milik.

   - Około 5 nad ranem- powiedział Kapi, ziewając.

   - Było strasznie!- zawołał Krzysiek, rzucając się na łóżko.- Siedzieliśmy an korytarzu grube godziny, w przepoconych ubraniach i korkach!

   - Jak się czujesz?- spytał Piotrek Szczenę.

   - A jak mam się czuć?- odpowiedział pytaniem na pytanie Wojtek.- Jeszcze dzisiaj idę na trening.

- Nie pozwolą ci iść- zaśmiał się Szumi.

- Ale ja pójdę- stał przy swoim Wojtuś.- Nie obchodzi mnie ich zdanie.

- Ale zbiegowisko!- usłyszeliśmy głos... Łukasza?

Odwróciliśmy się. W drzwiach do pokoju stał Wiśnia z kamerką... znowu on...

- Szczena, fani pytają co z tobą, martwią się, pokaż się i powiedz- mówił Wiśniowski, podchodząc do Wojtka.

- Nic ze mną- powiedział Szczęsny.- Głowa mi się rozwaliła i tyle. Pokaż im tu całe o- mówił, wskazując na czerwoną plamę na bandażu.- Ale na Euro wystąpię, spokojna głowa.

- Ej, Wiśnia nagrywasz?- spytał nagle Kapi.

- Tak, cały czas- odpowiedział Łukasz.- Głupie pytanie. Przecież przed chwilą Wojtek mówił do kamery.

   - Kapi to chyba jeszcze śpi- zaczął się śmiać Zielu.

- To nagraj to- Bartek wskazał na włosy Wojtka.- Nawet nie przemył głowy, włosy ma zafarobione na czerwono od krwi! Nagraj dokładnie, niech ludzie zobaczą.

Zaśmialiśmy się. Krzysiek już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwało mu wkroczenie kogoś do pokoju.

- Co tu się dzieje!?- w drzwiach stanął lekarz kadry.

- My... tylko odwiedzamy Wojtka- zaczął się tłumaczyć Aro.

Lekarz zmierzył nas wzrokiem.

- Mi nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie- bronił nas Szczena.- A mogę iść dzisiaj na trening?- zmienił temat.

Medyk pokręcił głową.

- Temu tylko treningi w głowie. Wyobraźcie sobie, wracamy ze szpitala a on: a na trening mogę pójść? Normalnie z takim żyć się nie da!

- Eee, on kiedyś na trening ze skreconym nadgarstkiem przyszedł- powiedziałam.- Jakieś dwa lata temu, w klubie.

- Taki ty wytrzymały?- zdziwił się lekarz.- W sumie... jeżeli dzisiaj będziesz się dobrze czuł, jutro możesz przyjść na zajęcia.

- Jest- powiedział cicho Wojtek, jednak to usłyszałam.

Kolejnego dnia Wojtek stawił się na boisku. Teraz, zamawiasz białego bandaża na głowie miał niebieski, taki sportowy, samoprzylepny. Jego pojawienie się wywołało uśmiechy na wszystkich twarzach. No, prawie wszystkich... Fabian wyglądał jakby chciał zabić mojego przyjaciela.

- Czyli znowu jesteśmy w komplecie- mówił selekcjoner, nie kryjąc zadowolenia.

Dzisiaj mieliśmy cztery treningi. Przedostatni był otwarty, przyszli kibice i dziennikarze... po zajęciach poszliśmy rozdawać autografy. Dobrze słyszałam jak jacyś chłopcy mówili do Wojtka:

- Szczęsny! Szczęsny! Jak się czujesz? Boli cię głowa?

I odpowiedź Szczeny:

- Nie mówicie nikomu, to tak między nami: czuje się dobrze a boli jak nie wiem.

Chłopacy, z którymi rozmawiał mój przyjaciel, mogli mieć z 14, 15 lat, więc byli niewiele starsi od samego Wojtka.

W drodze do hotelu zatrzymali nas dziennikarze. Istna obława. Najgorzej miał nie kto inny, tylko Wojtek. Pytano o jego stan zdrowia, wszystko!

   - Biorę udział w zajęciach, jednak lekarze nie pozwalają mi na razie trenować z pełnym obciążeniem. Czuje się... no dobrze, bo lepiej nie mówić przed mediami prawdy. Mogę już iść?

Słyszałam również jak pytają Roberta.

   - Jak się czujesz po znokautowaniu Wojtka Szczęsnego?- nawijali dziennikarze.- Na nagraniu z kanału Łączy Nas Piłka widać, że uderzasz go wręcz z premedytacją.

   - Przepraszam, nie mam czasu- odpowiedział napastnik i odszedł; widać było, że nie czuje się dobrze po tym zdarzeniu.

Szansa na sukcesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz