Rozdział X- „Samotne Święta"

449 14 2
                                    




Czas mija szybko. Trener pozwolił naszej trójce pojechać do Polski na święta. Razem z Krzyśkiem byliśmy bardzo zadowoleni, ale Wojtek... no właśnie. Gdy po zakończeniu zgrupowania pojechaliśmy pożegnać się z rodzinami, on został przed blokiem. Znowu to muszę powiedzieć: Wojtek nie utrzymuje kontaktu z rodziną. Zachowuje się tak, jakby nie miał rodziców, nie miał brata... to nas traktuje jak rodzinę. Jednak to nie on zerwał kontakt. Zrobili to jego bliscy, po tym jak wyjechał do Anglii. To on trafił tutaj pierwszy, przez cały rok był sam, jedynym jego wsparciem był klub. Dzwonił do nas na Skype'ie i dużo rozmawiał. Jednak tylko z nami. Z pozwolenia wyjazdu do Polski nie skorzystał. Został tutaj.

Pov. Wojtek

24 grudnia, siedzę sam w swoim pokoju, w naszym mieszkaniu. Dookoła mnie jest ciemno, panuje cisza. Ile bym dał, żeby ktoś tutaj teraz był! Tak bardzo chciałbym z kimś porozmawiać... Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Jeden, drugi, trzeci... wstaję i idę, aby otworzyć.

   - Jonny? Jamie?- pytam zdzwiowiony; przede mną stoją dwaj piłkarze Leicesteru, moi koledzy z drużyny.

   - No i co? Siedzisz tu sam?- spytał Vardy.

   - Teraz stoję, ale wcześniej siedziałem- odpowiedziałem.

   - Dobra, ubieraj się, jedziemy do klubu na Wigilię- powiedział Jonny Evans.- Nie będzie dzieciak sam w domu siedział, bo małe dzieci nie powinny zostawać bez opieki- zaśmiał się.

Po chwili stałem przed nimi, ubrany w dres i kurtkę Leicesteru.

   - Ty z tyłu- rzekł Jamie Vardy, siadając za kierownicą samochodu.- Niestety, nie mamy fotelika.

Przed centrum treningowym Leicesteru byliśmy kilkadziesiąt minut później. Weszliśmy do środka i chłopacy zaprowadzili mnie do jadalni. Ile tam było piłkarzy! I to nie tylko z pierwszej drużyny, bo także z rezerw. Piłkarze z młodszych kategorii wiekowych rozjechali się do domów na święta.

   - Przywieźliście zgubę- zaśmiał się trener.- Tek, czemu ty do Polski nie pojechałeś?

   - Wie trener, rodzina zerwała ze mną kontakt- odpowiedziałem.

   - Dobra, idź, rób co chcesz, może znajdziesz sobie towarzystwo w swoim wieku...

Zdjąłem kurtkę i powiesiłem ją na jednym z krzesełek, po czym podszedłem do chłopaków z drużyny rezerw.

   - O, przyjechał mistrzuniu!- zawołał ze śmiechem jeden z piłkarzy.- Coś ty wyprawiał w meczu z Manchesterem!

   - Nudziłem się, trzeba było sobie jakoś czas zagospodarować- odpowiedziałem, wzruszając ramionami.

   - Ej, z którego ty rocznika jesteś?- spytał inny.

   - Z 2000.

   - Ja nie mogę!- wybuchnął śmiechem.- U nas najmłodszy jest z 98!

   - Coś ci nie pasuje?- spytałem.

   - Nie denerwuj się, gościu- zaśmiał się kolejny.

   - Młody gniewny- dodał następny.

   - Szkoda, że chłopacy z U19 rozjechali się do domów- powiedział inny.- Towarzystwo byś miał!

   - Wiecie, niepotrzebnie tutaj przychodziłem. Nie będę zniżać się do waszego poziomu, jeśli już jestem na wyższym. Rezerwy i pierwsza drużyna? Wybieram drugą opcję z numerem jeden na koszulce, o której wy możecie pomarzyć. Ja ją mam.

Odszedłem. Wokół ozwało się głośne „uuuu!", typowe dla moich świetnych i miażdżących innych wypowiedzi.

Ten wieczór spędziłem dość fajnie. Na stole był alkohol, jednak ja nie korzystałem. Tak spędzałem święta rok w rok. Do Anglii przyjechałem gdy miałem niecałe 13 lat. Od tego czasu ani razu nie pojechałem do Polski na święta. Zawsze Wigilię spędzałem w klubie. Jeszcze nie zdażyło się, żeby był na niej ktoś młodszy ode mnie.

Pov. normalne (Monika)

Te święta były wspaniałe. Naprawdę! Zjechała się chyba cała rodzina, oglądaliśmy mecz Polska- Szkocja, w którym zadebiutowałam. Takich świąt jeszcze nie miałam. Tak naprawdę to prawie cały czas się uśmiechałam. Tylko czasami, gdy przypominałam sobie o Wojtku, który został w Anglii, uśmiech schodził z mej twarzy.

28 grudnia wróciliśmy z Krzyśkiem do Anglii. W naszym mieszkaniu byliśmy po 20.

- Wróciliśmy!- zawołałam, wchodząc.

Dookoła było ciemno i cicho.

- Wojtek!- krzyknęłam.- Gdzie jesteś?

Poszłam do jego pokoju. Był tam. Siedział na łóżku i patrzył się w ścianę. Zachciało mi się płakać, jednak zahamowałam łzy. Czy w taki sposób spędził święta?

- Cześć Monia- powiedział, wstając.- Fajnie, że jesteście.

- Co tu tak ciemno?- spytałam.

- Bo noc jest- rzekł mój przyjaciel i uśmiechnął się.- Jak wam minęły święta?

Przeszliśmy do salonu, gdzie czekał Krzysiek.

- U mnie było superowo!- zawołałam.- Zjechała się cała rodzina, było bardzo miło i...- zawiesiłam głos, patrząc na twarz swojego rówieśnika.- Fajnie było...

- U mnie też- powiedział Krzysiek, siadając na kanapie.- Gramy?- wskazał na konsolę.

- Jasne!- krzyknął Szczena i wziął pada, podając drugiego Krzyśkowi.

Pokręciłam głową.

- A ty jak spędziłeś święta?- spytał Piona Wojtka.

- Typowo- odpowiedział tamten.- Wigilia w klubie a tak to sam w domu.

Poszłam do swojego pokoju. Nie rozumiałam tego. Jak można nie pojechać do rodziny na święta? Jak? Szczena od 6 lat spędza święta identycznie. Dla mnie to nie do pomyślenia. Włączyłam mój telefon i zobaczyłam masę powiadomień z różnych grup. Przez pięć dni byłam nieaktywna. Nie miałam ochoty tego czytać. Byłam wykończona. Poszłam się umyć a potem- najpierw sprawdziwszy, czy chłopacy nadal grają w Fife, co robili- położyłam się spać.

Szansa na sukcesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz