#15 Ben

875 26 0
                                    

   Całą drogę do szpitala trzymam July za rękę i proszę by się obudziła. Mike przed samym odlotem wrzucił nasze plecaki do helikoptera więc mam buty i suchą koszulkę. Przed chwilą zbadali też mnie, mimo że upierałem się, że nic mi nie jest. Na miejscu zabierają małą na dalsze badania a ja zostaje przed drzwiami czekając. Cholera muszę powiadomić rodzinę July. Siadam na plastikowym krześle i przeszukuje jej plecak. Znajduje jej telefon i modlę się by nie miała blokady ekranu. Udało się, przeszukuje kontakty i klikam „mama”, cholera zajęte. Teraz jej brat.

– Cześć siostrzyczko, jak tam u Ciebie? - słyszę wesoły głos Tomasa.

Przełykam ślinę. Nie będzie łatwo.

– Cześć Tom, z tej strony Ben dzwonie... - nie daje mi skończyć zdania.

– Jaki Ben do cholery gdzie jest July? - pyta podniesionym głosem.

– Poznaliśmy się na torze. July jest w szpitalu John Radcliffe.

– Co się jej stało? Już jadę — mówi i słyszę szmery i przytłumiony głos, gdy woła swoją mamę.

Przełykam gule, która utworzyła się w moim gardle.

– Spadła z urwiska do wody. Udało mi się ją wyciągnąć, ale nie oddychała, reanimowałem ją do czasu przybycia ratowników. Na chwilę się ocknęła a później straciła przytomność. Lekarz mówił mi, że jej stan jest stabilny. Teraz zabrali ją na OIOM — mówię na jednym wydechu.

– Kurwa. Ben będziemy najszybciej jak się da. Dzwoń, gdybyś się czegoś dowiedział — mówi tamten, a ja kiwam głową.

Po chwili uświadamiają sobie, że przecież mnie nie widzi.

– Ok. Do zobaczenia — odzywam się z zamiarem zakończenia rozmowy.

– Będziemy niebawem, a i Ben, dziękuję — mówi jej brat.

Słyszę w tle warkot silnika i pisk opon. Zapewne ruszył już w drogę.

– Nie ma za co. Na razie. - kończę połączenie.

    Chowam July telefon, a wyciągam swój i wykonuję kolejne połączenie.

– Ben, coś się stało? Mówiłeś, że zadzwonisz wieczorem — odzywa się moja mama.

  A ja nie wiem jak zacząć by nie wpadła w panikę.

– Mamo, tylko się nie denerwuj proszę. Nic mi nie jest. - zaczynam.

– Ben mów co się dzieje! - Słyszę podniesiony głos.

– July spadła z klifu do wody, wskoczyłem za nią. - zaczynam znowu. Po czym dodaje szeptem — Mamo, ona nie oddychała. - Wzdrygam się na samo wspomnienie.

– Oh, Ben. Jak ona się czuje? - pyta, a ja słyszę, że głos jej drży.

– Zabrali ją na intensywną terapię, nic więcej nie wiem — powiedziałem, dodając, w jakim szpitalu się znajdujemy.

– Jadę do ciebie synku. - usłyszałem, jeszcze zanim mama się rozłączyła.

  Zmęczony całym tym zdarzeniem opieram się o ścianę i przymykam oczy. Nie wiem ile czasu mija, ale musiałem chyba przysnąć. Czuję czyjąś rękę na ramieniu i zrywam się gwałtownie.

– Spokojnie Ben, to ja Tom — słyszę głos.

   Przecieram oczy i dostrzegam dwie stojące obok mnie osoby. Podaję rękę Tomowi.

– Dzień dobry Pani Olsen. - witam się z mamą July.

– Oh Ben, tak bardzo Ci dziękuję — mówi kobieta i mocno mnie przytula. — Dzwonił do mnie wasz opiekun, gdy tu jechałam, opowiedział mi jak dzielnie się zachowałeś, ratując moją malutką córeczkę - kontynuuje zdławionym od emocji głosem.

Nie wiem co odpowiedzieć więc pytam.

- Wiecie co z July?

- Operują ją właśnie — mówi Tom.

- Co? - pytam z rozdziawioną buzią.

- Albo spadając, albo już w wodzie musiała uderzyć o jakąś skałę. Ma złamaną rękę w dwóch miejscach i zerwane ścięgno. - tłumaczy kobieta.

- Co będzie z jej grą? - pytam szeptem, bardziej siebie niż jej rodzinę.

- Jest szansa, że po rehabilitacji znów zacznie grać. To wszystko zależy od tego, jak się będzie goić — odpowiada Tom.

Kiwam mu tylko głową i opadam na krzesło.

– Jak długo potrwa operacja? - pytam.

– Kilka godzin. Będą nas informować. Teraz musimy czekać — odpowiada Pani Olsen i siada na krześle obok.

– Chcesz może kawę? - pyta Tom, zerkam na niego.

– Poproszę czarna bez cukru. Dzięki — mówię i opieram głowę na dłoniach.

  Jak mogło dojść do tego wszystkiego? Cholera Mike i Alies oni szli za July, zapewne będą wiedzieć. Zrywam się z krzesła z przyłożonym do ucha telefonem i czekam aż któreś odbierze.

– Ben, stary co się dzieje? Co z July? - pyta mój kumpel.

– Właśnie ja operują, złamała rękę — streszczam mu i kontynuuje. — Mike widziałeś jak to się wszystko stało?

– Widziałem tylko jak spada. Alies mówiła, że przed nią szła Mary, która się potknęła i traciła plecakiem July. - tłumaczy on.

– Cholera jasna.

– Stary już jedziemy do Was. Będziemy za jakieś 20 min. - informuje mnie on.

– Ok — mówię i kończę połączenie.

  Trzy godziny później, lekarz informuje nas że operacja się udała. Pani Olsen i Tom mogli wejść do July. Zostałem z Alies, Mikem i moją mamą, która jakiś czas temu dołączyła do nas.

– Jedźmy już do domu — mówię do mamy i zaczynam się zbierać.

Kiwa mi głową i również się podnosi.

– Zabieracie się z nami? - pytam przyjaciół.

– Jasne, przyjechaliśmy tu taksówka — odpowiada Mike.

– Co z naszymi rzeczami? - zadaje pytanie Alies.

- Zadzwonię do Kevina by nas spakował. Najpotrzebniejsze rzeczy mamy, że sobą. Podejrzewam, że nie zostaną tam do jutra, tylko wrócą jeszcze dziś — odpowiada jej chłopak.

  Odwracam się ku drzwiom w momencie, gdy wychodzi z nich Tomas. Podchodzę do niego szybkim krokiem.

– Co z nią? - pytam szybko.

– Jest nieprzytomna. Jej życiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo. Musimy teraz czekać aż się wybudzi — odpowiada smutnym głosem.

– My będziemy już jechać, informuj mnie proszę na bieżąco o jej stanie.

– Oczywiście. - zaczyna i podaje mi rękę.

Robię to samo.

– Jeszcze raz Ci dziękuję Ben, gdyby nie ty... 

– Nie kończ tego nawet. - warczę do niego.

   Nie dopuszczam do siebie myśli co by było, gdyby. Kiwa tylko smętnie głową.
Wymieniamy się numerami telefonów. Wychodząc ze szpitala mam tylko nadzieję, że teraz będzie lepiej i July się wybudzi. Gdy opadam na fotelu w samochodzie, czuję jak zmęczenie bierze górę. Nim zdążymy wyjechać spod szpitala zasypiam.

***************************************
A.

Jedyny wyścig. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz