- Mała, spójrz na mnie — odezwał się Ben, uniósł mi brodę tak, że byłam zmuszona spojrzeć na niego.Tylko prawą stronę rozświetlał mu księżyc, lewa pozostała w cieniu. Przyglądał mi się w skupieniu i czekał.
- Ja, ja nie wiem...- zaczęłam dukać, nie wiedząc jak to ubrać w słowa.
Jak mam mu powiedzieć, że ciągnie mnie do niego i jednocześnie odpycha?
- July, cholernie mi na tobie zależy, ale muszę wiedzieć co się dzieje - powiedział a mnie zatkało.
- Zależy Ci na mnie? - wypaliłam głupio. Tak to było bez sensu.
- Tak Mała, zależy mi na Tobie.
- Ale...- nie dał mi dokończyć, bo przyłożył mi palec do ust.
- Wiem, nie jestem dumny ze swojego zachowania na początku naszej znajomości, ale niestety czasu nie cofnę, choć bardzo bym tego chciał. - Gdy skończył przytaknęłam tylko głową, nie wiedząc co mam powiedzieć, dziękuję? Rozumiem?
Lepiej nic nie odpowiedzieć.
- To jak powiesz mi co się dzieje? - spytał ponownie.
- Jak się dowiem to Ci powiem, obiecuję. Teraz mam straszny mętlik w głowie, sama muszę z tym wszystkim dojść do ładu. - Kończąc swoją wypowiedź nie udało mi się stłumić ziewnięcia.
Ben zaśmiał się cicho i wstał, obserwowałam go, dziwne, ale nie chciałam by wychodził.
- Wskakuj - powiedział unosząc kołdrę i gestem dłoni pokazując bym się położyła.
Nie protestowałam, leki przeciwbólowe działają na mnie bardzo sennie. Przeniosłam się z nóg łóżka na swoje miejsce i wygodnie ułożyłam. Ben przykrył mnie dokładnie, po czym ściągnął buty i położył się po drugiej stronie na kołdrze.
- Co ty wyprawiasz? - zapytałam odwracając głowę w jego stronę.
- Cii, poczekam aż zaśniesz.
Chciałam go pogonić, lecz gdy otworzyłam usta, by się odezwać, zamknął mnie w szczelnym uścisku uważając na gips. Zrobiło mi się tak przyjemnie i wygodnie, że zmieniłam zdanie i nic już nie powiedziałam tylko wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zamknęłam oczy.
- Śpij dobrze kochanie. - Usłyszałam jeszcze i poczułam ciepłe usta na swoim gołym ramieniu.
****
Gdy rano obudził mnie śpiew ptaków od razu obejrzałam się przez ramię. Miejsce obok było puste, nie powiem zrobiło mi się trochę przykro, poczułam dziwną pustkę. Przekręciłam się odruchowo na drugi bok i aż syknęłam z bólu. Cholera, chyba się do tego gipsu nie przyzwyczaję. Rozejrzałam się po pokoju, na stoliku leżał mój telefon, dziwne, wczoraj go tam nie było.
Po włączeniu urządzenie wydało z siebie kilka piknięć, od razu zabrałam się za czytanie.Od Bena
*July, jeśli przesadziłem to przepraszam. Nie chciałem stawiać Cię w niezręcznej sytuacji*
Od Alies
*Hej kochana, wpadniemy do ciebie po szkole z Mikem. Tęsknię ;**<3*
Od Bena
*Witaj piękna, wyspana? *
Po ostatniej wiadomości zrobiło mi się ciepło na sercu, ciekawe, o której wrócił do domu. Szybko im odpisałam i odłożyłam telefon na szafkę. Wygramoliłam się z łóżka i zgarnęłam z szafki pierwsze lepsze, czyste ubranie. Po niezdarnym prysznicu jedną ręką, ogarnęłam się na tyle, by zejść na dół. Niestety z tym gipsem zajmuje mi to wszystko dwa razy więcej czasu. Cholera, z tego wszystkiego nawet nie spojrzałam która może być godzina. Będąc już na korytarz dobiegł mnie zapach świeżo parzonej kawy i smażonych naleśników. Momentalnie ślinka nabiegła mi do ust, jednak mama wie jak sprawić mi przyjemność. Wkroczyłam do kuchni z wielkim uśmiechem na twarzy, moja rodzicielka stała akurat przy kuchence, delikatnie bujając się w rytm muzyki dobiegającej z radia. Po cichu podeszłam do niej.
- Cześć mamuś – powiedziałam, na co ona gwałtownie odwróciła się w moją stronę.
- Auu — syknęłam, gdyż stałam za blisko i dostałam łyżka prosto w palce chorej ręki.
- Na miłość boską, kochanie nic Ci nie jest? Dziecko nie strasz mnie tak. Boli cię rękę? Przepraszam July nie chciałam, tak mi przykro, usiądź zaraz podam ci środki przeciw... – uniosłam zdrową rękę przerywając jej monolog.
- Jest dobrze, spokojnie. Jestem tylko strasznie głodna — odezwałam się, wyciągając z szafki swój ulubiony kubek i podstawiając go pod ekspres.
Po śniadaniu wróciłam do siebie, zdążyłam wziąć podręcznik z chemii oraz angielskiego i usiąść na łóżku, gdy mój telefon znowu zapikał.
Od Ben
* wyszedłem, gdy zasnęłaś, co nie było łatwe, ale nie chciałem Ci robić problemów bo chyba twój brat nie spał i kręcił się po domu. *
Dziwne Tom zazwyczaj nie wstaje w nocy i nie szwenda się po domu.
Do Ben
*ok, Alies z Mikem wpadną po szkole, muszę zacząć nadrabiać zaległości bo mnie jeszcze usadzą a za tydzień egzaminy. *
Cudowne egzaminy i koniec szkoły. Nigdy nie miałam problemów z nauką, ale strasznie się denerwuje. Powtórzenie materiału bardzo by mi się przydało, a teraz w szkole zapewne na tym się skupiają. Odłożyłam telefon i zaczęłam lekturę. Po trzech godzinach wałkowania materiału zmęczenie wzięło górę i wtuliłam się w poduszkę.
Z drzemki wybudziło mnie delikatne głaskanie po ręce, mruknęłam pod nosem z zadowolenia. Jednak po chwili dotarło do mnie, że coś mi tu nie gra, cholera. Zerwałam się gwałtownie do pozycji siedzącej.- Spokojnie Mała, to tylko ja. - usłyszałam rozbawiony głos Bena, który leżał obok mnie na łóżku.
- Czyś ty zwariował? Chcesz, żebym dostała zawału? - fuknęłam zła.
Co za kretyn...
- Oj tam od razu zawału — zaczął. - Boli? - dodał, gdy tylko zauważył, że próbuje rozmasować obolałe palce.
Również usiadł.
- Daj mi rękę — powiedział i zanim zdążyłam odpowiedzieć ujął ją delikatnie.
Jezu, jego dłonie są razy większe od moich, a jednak masował bardzo ostrożnie każdy palec po kolei.
- Strasznie drętwieją mi palce i mam problem z poruszaniem nimi — wyznałam cicho.
- Co na to lekarz? - zapytał spokojnie.
Wzruszyłam tylko ramionami, gdy zerknął na mnie, nie przestają masować.
- July, czyś ty zwariowała? Dlaczego lekarz nic o tym nie wie? Mówiłaś swojej mamie albo Tomowi? – zaczął unosić głos, widziałam jak zdenerwowany zaciska szczękę.
- Co mi mówiła? - odezwał się nagle mój brat, który wszedł do pokoju i rozsiadł się w nogach łóżka.
- Nic - mruknęłam pod nosem, patrząc wszędzie tylko nie na nich.
Coś czuję, że to się dobrze nie skończy.
- Jak to nic July? Przecież to mogą być jakieś powikłania, komplikacje czy jak to się tam zwie – prychnął zdenerwowany Ben.
- O czym wy do cholery mówicie, dowiem się wreszcie? – włączył się Tom, a jego głos nie był już taki wesoły jak na początku.
Szlag by to trafił, mam przesrane...
***************************************
Nie zapomnijcie o ⭐⭐ ;**
A.

CZYTASZ
Jedyny wyścig.
RomantikJuly. - Uczennica ostatniej klasy, szkoły średniej. Na co dzień spokojna dziewczyna, lecz to się zmienia, gdy tylko wjeżdża na tor. Ben- nowy uczeń w szkole, który przez przypadkowe zdarzenie wziął sobie na cel dręczenie July. Czy tych dwoje w końcu...