#24 July

697 23 3
                                    

Zdezorientowana patrzyłam to na jednego to na drugiego.

- To wy się znacie? - przerwał ciszę mój brat, który miał taką samą minę jak ja.

Oboje przytaknęli tylko głowami. Zaczęłam się denerwować. Czułam, jaki Ben jest spięty i widziałam jak kurczowo zaciska szczękę.

- Skąd się znacie? - zapytałam, uważnie ich obserwując.

Ben zaczął kręcić głową, myślałam, że się odezwie, jednak to mój ojciec ruszył z wyjaśnieniem.

- Matka Bena była moją żoną — odezwał się mężczyzna.

- O mój boże — szepnęłam, cofnęłam się o dwa kroki i przysiadłam jak mi się zdaje na oparciu kanapy.

Patrzyłam na nich przerażona. Czyli mój ojciec jest albo był ojczymem mojego chłopaka. Oczy zaczęły mnie piec, więc pospiesznie zaczęłam mrugać by obraz mi się nie rozmazał.

- Jak to możliwe? - zaczęłam szeptem. Jednak po chwili dodałam. — Lepiej nie chce wiedzieć. - Nie czekając na żadną odpowiedź pobiegłam do swojego pokoju.

Słyszałam jeszcze podniesione głosy wszystkich trzech facetów na dole, jednak zamknęłam drzwi i skuliłam się na fotelu. Nie minęła jednak minuta a Ben wpadł do pomieszczenia.

- Kochanie spójrz na mnie, proszę — odezwał się cicho chłopak, kucając przy fotelu.

Ja uparcie patrzyłam w okno, nie chciałam na niego spojrzeć, a słysząc jego głos, łzy napłynęły mi do oczu.

- July proszę... - zaczął znowu, nie wytrzymałam.

- Wiedziałeś o tym? - spojrzałam w jego czekoladowe oczy, które teraz wpatrywały się we mnie błagalnie.

- Odpowiedź mi! - krzyknęłam prostując się na siedzeniu.

- Wiedziałem, chciałem Ci powiedzieć, ale nie wiedziałem jak - zaczął się tłumaczyć, jednak ja nie chciałam go słuchać.

- Od kiedy Ben, co? Od kiedy wiedziałeś?

- Od kiedy Cię poznałem — powiedział cicho i spuścił głowę w dół.

Tak długo miał czelność zataić przede mną tak ważne informacje? Przecież to niedorzeczne, jak on śmiał?

- Wyjdź — odezwałam się cicho, ale stanowczo.

Chłopak gwałtownie spojrzał na mnie przerażony. Już otworzył usta, by coś powiedzieć jednak go uprzedziłam.

- Wyjdź, chce zostać sama - mówiąc to wstałam, omijając Bena i podeszłam do okna.

Słońce chyliło się już ku zachodowi a ja tępo patrzyłam na ten widok. Usłyszałam szmer za sobą jednak się nie odwróciłam.

- Przepraszam najdroższa - powiedział cicho chłopak a drzwi za nim zamknęły się z cichym klikiem.

Dalej stałam w oknie a tama puściła i teraz łzy leciały mi już ciurkiem po policzkach. Boże, jaka ja jestem głupia. Tata parę lat temu opowiadał mi o swojej rodzinie, mówił, że jego obecna żona ma dwóch chłopców, bliźniaków. Z tego, co opowiadał mi Ben miał brata, który zginął w wypadku przed rokiem, ale nie wspominał nic, że był jego bliźniakiem. Jestem wściekła na Bena, że zataił taka informacje przede mną. Mój telefon nagle zawirował mi w kieszeni, odruchowo sięgnęłam po niego. Wraz z komórką wyciągnęłam kluczyki z czerwoną wstążką. Na ekranie wyświetliło się imię Bena, odwróciłam się od okna i cisnęłam telefonem na lóżko.

Złapałam skórzaną kurtkę z szafy, ubrałam wygodne trampki i wybiegłam z domu nie zwracając uwagi na wołające mnie osoby. Gdy w biegu odpaliłam auto, zobaczyłam jeszcze w drzwiach moją mamę i Toma. Przełknęłam szybko gule w gardle i ruszyłam z piskiem przed siebie. Sama siebie nie poznaje, ale jestem tak wściekła, że muszę spokojnie wszystko przemyśleć, a najlepiej mi to wychodzi podczas jazdy, tak więc skierowałam się w stronę toru. Cholera, dziś sobota, więc tor będzie pełen, najwyżej sobie tylko popatrzę. Podjechałam jak najbliżej bramy wjazdowej i zgasiłam auto, wzięłam kilka głębokich wdechów i wysiadłam, od razu kierując się w stronę trybuny.

- Cześć piękna, co tutaj robisz? - cholera, nie udało się przemknąć niezauważona.

Przykleiłam do twarzy uśmiech i odwróciłam się w stronę Sama, który stał już z rozłożony i rękami, uścisnęłam chłopaka.

- Przyszłam popatrzeć.

- A nie wolisz się ścigać? - spytał z szelmowskim uśmiechem.

- Zapewne masz na dziś pełen grafik, więc może następnym razem - odpowiedziałam i zamierzałam już odejść.

- Tak się składa, że jest jedno miejsce wolne, koleś się wycofał i ma... 

- Wchodzę w to, wrócę tylko po auto, zaraz będę. - Nie dałam mu do kończyć nawet.

Takiej okazji nie przepuszczę. Pobiegłam szybko po auto i pojechałam do mety. Mijając prowadzącego, pokazał mi na migi, że jadę w trzecim wyścigu. Tak więc ustawiłam się na swoim miejscu i czekałam na swojego rywala. Gdy usłyszałam wyjący silnik obok, zerknęłam w boczną szybę. Chłopak uśmiechał się złowieszczo i pomachał do mnie, przełknęłam głośno ślinę. Cholera, w co ja się wpakowałam?

***************************************

A.

Jedyny wyścig. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz