- To powtórzmy jeszcze raz jutrzejszy plan. – zaczął Tom. – Ty Ben zabierasz jutro July do siebie na godzinę. Mike czeka z Alies na wiadomość, że droga wolna i wpadają pomoc nam szykować.
Wszyscy przytaknęliśmy głowami i udaliśmy się do salonu.
***
Następnego dnia przyjechałem po July przed 12, postanowiłem poczekać na nią na dworze. Gdy tylko w drzwiach stanęła dziewczyna, oniemiałem z wrażenia. Ubrana w zwiewną białą sukienkę, wyglądała zabójczo. Jej zgrabne nogi odziane w sandały na obcasie wyglądały wręcz zabójczo. Lustrowałem ją do momentu, gdy podeszła do mnie i położyła swoje małe dłonie na mojej klatce piersiowej. Pocałowałem ją, przygarniając to jej drobne ciałko do siebie. Po chwili odsunęła się ode mnie z uśmiechem na twarz.
- Witaj piękna, wyglądasz zabójczo – odezwałem się, na co dziewczyna zaczerwieniła się i uśmiechnęła nieśmiało.
- Dziś twoja kolej kochanie. – położyłem kluczyki na jej dłoni. – Ale ostrzegam Cię, nie szalej – dodałem, grożąc jej palcem.
- Będę grzeczna – pisnęła i podbiegła zająć miejsce kierowcy.
- Pasy – powiedziałem, gdy siedzieliśmy już na swoich miejscach.
July wystawiła mi język, ale grzecznie zapięła pas. Nie wytrzymałem i znów musiałem ją pocałować, jednak odepchnęła mnie ze śmiechem.
- Ben nie rozpraszaj mnie, chce nacieszyć się jazda, tak długo już nie prowadziłam – oznajmiła odpalając silnik i napawając się jego cichym pomrukiem.
Po chwili jednak wyrwała z podjazdu z piskiem opon.
- July... – powiedziałem ostrzegawczy tonem.
- Och nie panikuj – odezwała się ze śmiechem.
Po pięciu minutach byliśmy już na miejscu. July oddała mi kluczyki i uraczyła słodkim całusem, który został przerwany przez natarczywe szczekanie dobiegającej zza drzwi.
- Cholerny sierściuch – mruknąłem pod nosem.
- Nie mów tak o nim – oburzyła się July i uderzyła mnie lekko w pierś.
Na co tylko roześmiałam się i pocałowałem ją szybko. Gdy tylko weszliśmy do domu szczęśliwy Spike rzucił się na July, ta ze śmiechem kucnęła przy nim i zaczęła go głaskać i przytulać. Po chwili odciągnąłem go od niej i przechodząc przez dom, wypuściłem do ogródka.
- Ben, twoja mama robiła mrożona herbatę może?
- Nie wiem, zobacz w lodówce, zaraz do ciebie dołączę – krzyknąłem wchodząc po schodach.
Dziewczyna poszła do kuchni a ja do swojego pokoju wsiąść prezent dla niej. Schowałam małe czerwone pudełeczko do kieszeni i dołączyłem do July. Dziewczyna krzątała się po kuchni i przyszykowała dla nas szklanki z mrożona herbatą. Razem poszliśmy do ogrodu, Mała usiadła na bujanej ławce a ja wziąłem się za dokończenie pracy, którą wcześniej przerwałem, czyli malowanie bejcą drewnianego stołu, który w ostatnim czasie zrobiłem.
Mniej więcej po godzinie zebraliśmy się do domu, July znowu prowadziła tym razem spokojnie. Dziwne uczucie być pasażerem we własnym aucie. Tom wysłał mi już wiadomość, że wszystko już gotowe i czekają na nas. Zaparkowaliśmy na podjeździe i trzymając się za rękę weszliśmy do jej domu.
- Mamo, wróciliśmy! – krzyknęła July, ściągając buty.
- W salonie! – odkrzyknęła Pani Olsen.
- Niespodzianka! – usłyszeliśmy po przekroczeniu progu pokoju.
Dziewczyna stanęła oniemiała, zakrywając dłonią usta.
- Wszystkiego najlepszego kochanie – mruknąłem jej do ucha i ucałowałem w policzek.
- Ty, ty o tym wiedziałeś? – zapytała cicho, posłałem jej jedynie promienny uśmiech, gdyż podeszli już do niej znajomi i rodzina.
Po torcie przyszła kolej na prezenty, złoty łańcuszek ode mnie z serduszkiem, na którym wygrawerowane są nasze inicjały spoczął na jej szyi.
- Teraz czas na ostatni dziś już prezent, ale to musisz siostrzyczko wyjść przed dom – oznajmił Tom a zadowolona July skierowała się do drzwi, ciągnąć mnie za sobą.
- Zamknij oczy Mała i nie podglądaj – powiedział jej brat, trzymając drzwi i nie wypuszczając jej, dopóki nie spełniła jego prośby.
Prowadząc July pod ramię we trójkę wyszliśmy przed dom. Szybko zeskanowałem wzrokiem otoczenie. Przy chodniku stały dwa auta, czarny Bentley i Czerwony Mustang GT z wielką kokardą.
- Możesz otworzyć oczy July, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin – odezwał się mężczyzna, który właśnie wysiada z czarnego samochodu.
Przerażony puściłem dziewczynę i zacząłem się cofać w stronę domu.
- O mój boże, to dla mnie? Naprawdę? Nie mogę w to uwierzyć, dziękuję!! – Usłyszałem jeszcze pisk July, nim schowałam się za drzwiami.
Wróciłem do salonu i zacząłem nerwowo krążyć po pokoju, próbując wymyślić co mam do cholery teraz zrobić.
- Ben, czy wszystko w porządku? Strasznie pobladłeś – zza myślenia wyrwał mnie głos Pani Olsen, która położyła mi dłoń na ramieniu.
Wymusiłem z siebie nikły uśmiech.
- Tak, tak wszystko jest dobrze – powiedziałem i dalej zacząłem krążyć po pokoju.
Kątem oka widziałem jak kobieta przygląda mi się jeszcze chwilę a później znika za drzwiami. Usłyszałem śmiech dziewczyny i jej brata, musieli wejść do domu.
- Tato, wejdź proszę, chociaż na chwilę, chciałabym byś poznał mojego chłopaka – dobiegł mnie głos July.
Stanąłem w miejscu niczym posąg, gdy trzy osoby weszły do salonu. Kurwa, jestem w czarnej dupie. Przełknąłem ciężko gule, która utworzyła mi się w gardle. Cała trójka podeszła do mnie.
- Tato to jest Ben, mój chłopak. Ben to mój tata. – odezwała się dziewczyna, stając przy moim boku i prezentując nas sobie.
Co niestety, ale w naszym przypadku było zbędne. Odchrząknąłem by się odezwać, ale nie zdążyłem.
- Ben? Co ty tu robisz? – zapytał zaskoczony mężczyzna.
Zerknąłem na July która zdezorientowana skakała wzrokiem to na mnie to na swojego ojca.
***************************************
A.

CZYTASZ
Jedyny wyścig.
RomantikJuly. - Uczennica ostatniej klasy, szkoły średniej. Na co dzień spokojna dziewczyna, lecz to się zmienia, gdy tylko wjeżdża na tor. Ben- nowy uczeń w szkole, który przez przypadkowe zdarzenie wziął sobie na cel dręczenie July. Czy tych dwoje w końcu...