Gdy podjeżdżamy na miejsce zbiórki. Tomas wrzuca na luz i odwraca się w moim kierunku.— Mała, gdyby cokolwiek się działo masz do mnie od razu dzwonić, to przyjadę, jasne? Niezależnie, która będzie godzina — mówi tym swoim poważnym tonem, starszego brata.
To jest ten typ, który prześwietli każdego, kto się do mnie zbliży. Chodzi tu oczywiście o płeć przeciwną. Wiem, że gdy byłaby taka potrzeba, to wskoczyłby za mną nawet w ogień. Dobrze mieć kogoś takiego. Choć z drugiej strony, nie raz słyszałam jego rozmowę z kumplami, gdy go odwiedzali. Przestrzegał ich, że gdy tylko się do mnie zbliżą to im ręce połami. Gdy byliśmy razem w jednej szkole było jeszcze gorzej. Na przerwach co by nie robił, zawsze miał mnie na oku. Jest zaborczy i strasznie opiekuńczy, ale między innymi, za togo właśnie kocham. Choć nie powiem, czasem bywa naprawdę wkurzający.
— Dam sobie radę, jestem już dużą dziewczynką — mówię i łapię za klamkę, by otworzyć drzwi.
Jednak brat łapie mnie za rękę i przytrzymuję w miejscu.
— July — odzywa się ostrzegawczym tonem.
Przewracam oczami.
— Dobrze Tom, zadzwonię, gdyby coś się działo, ok? — Kiwa głową a na jego ustach znów gości uśmiech.
Puścił mnie i wysiadłam. Tomas wyciągnął i podał mi moją torbę. Jak zawsze na pożegnanie pocałował mnie w czoło i odjechał. Może i to obciach, ale mi się to podoba. Wzrokiem odnalazłam Alies i od razu skierowałam się do niej.
— Hej mała, gotowa na niesamowitą przygodę pod gwiazdami? — zapytała, gdy tylko uścisnęłyśmy się na powitanie.
— Cześć, wiesz, że na wszystko jestem gotowa — odpowiadam z kamienną twarzą.
Jednak gdy zauważyłam zdezorientowaną minę mojej przyjaciółki, nie wytrzymałam i się roześmiałam. Po chwili jednak dodałam.
— Mam tylko nadzieję, że wrócę do domu w jednym kawałku, bez żadnego załamania nerwowego czy innego świństwa.
— Nie martw się, myślę, że Ben odpuścił. Ostatni tydzień był spokojny. Będzie dobrze — powiedziała Alies, gdy kierowałyśmy się w stronę autokaru.
— Właśnie to mnie martwi. — Zaczęłam. — Boję się, że to może być cisza przed burzą. — Dodałam i zrobiło mi się przykro, że ktoś mógłby mi zmienić wycieczkę w piekło.
Myśląc ktoś, chodziło mi o Bena oczywiście.
-— Alies, July. Chodźcie tu, zająłem dla was miejsca ślicznotki. — Usłyszałyśmy głos Mike i obie odwróciłyśmy się w jego kierunku.
Oczywiście siedział z tym dupkiem. Zdziwiło mnie jedno, gdy spojrzałam na niego. Miał zamknięte oczy i słuchawki w uszach. To do niego niepodobne. Oby przespał całą drogę.
— Idziemy? — spytała Alies a ja tylko wzruszyłam ramiona.
Było mi w sumie obojętnie gdzie usiądę, byle było to przy oknie. Przyjaciółka rozpromieniła się jak bożonarodzeniowe lampki. Najwidoczniej czuję coś więcej do Mike. Dawno nie widziałam jej takiej szczęśliwej. Alies wolną ręką, złapała moją i pociągnęła mnie za sobą. Usiadłyśmy na samym końcu. Gdy tylko ruszyliśmy w drogę, zaczęliśmy w trójkę niezobowiązującą rozmowę. Mniej więcej w połowie drogi Ben się ocknął i dołączył do rozmowy. Dyskretnie zaczęłam się wycofywać z dyskusji. Następnie pod pretekstem zmęczenia, wyłączyłam się całkowicie. Założyłam słuchawki, wygodnie opierając się na fotelu. Kątem oka, widziałam jak Ben co chwilę zerka w moją stronę. O dziwo nie miał na twarzy tego swojego zarozumiałego uśmieszku. Po dwóch godzinach docieramy wreszcie na miejsce. Pole biwakowe znajduje się na polanie, otoczonej lasem. Nieopodal jest jezioro z wodospadem. Każda para wzięła się za rozbijanie swojego namiotu. Ubawiłyśmy się przy tym tak, że zaczęły nas boleć brzuchy. Alies ma do tego dwie lewe ręce ja tylko jedną, lecz to i tak marny ratunek dla nas.
— Alies jak, tak dalej pójdzie to naprawdę spędzimy noc pod gwiazdami — powiedziałam, ocierając łzy z kącików oczu, które zebrały się tam od śmiechu.
— To wszystko twoja wina — marudzi ona, rozkładając ręce na boki.
Wytykam jej język.
— Ej laski. My skończyliśmy, ale widzę, że wam to jakoś nie idzie. — Zaczął Mike, który podszedł do Alies i o dziwo objął ją ramieniem.
Na co dziewczyna zaczerwieniła się i rzuciła mi szybkie spojrzenie. Ben stanął obok swojego kolegi i przyglądał mi się intensywnie tymi swoimi czekoladowymi oczami. Speszyło mnie to i spuściłam wzrok na instrukcję obsługi, którą trzymałam w rękach.
— Idźcie się rozejrzeć po okolicy a my to zrobimy — odezwał się nagle Ben.
Podniosłam gwałtownie głowę, w chwili jak podszedł do mnie i sięgnął po instrukcję. W momencie, gdy dotknął przypadkiem mojej dłoni, przeszył mnie dziwny prąd. Speszona szybko cofnęłam rękę.
— No i super. — Zaczęła Alies, klaszcząc w dłonie. — Tylko żeby namiot stał stabilnie — powiedziawszy to dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę skraju lasu.
Dreptałam za nią oniemiała. Parę metrów dalej, szarpnęłam ją by się zatrzymała.
— Czyś ty do końca zwariowała? — syknęłam do niej. — Przecież to jakiś podstęp, nie widzisz tego? Pewnie w nocy namiot zawali się nam na głowy — dodałam, mierząc ją wściekłym wzrokiem.
Wszystko się we mnie gotowało.
— Daj spokój, Mike nie pozwoli na coś takiego. — Przewróciła oczami.
Wzięła mnie pod ramie i pociągnęła w stronę lasu, skąd dobiegał nas cichy szum strumyka.
— Totalnie Ci odbiło Alies — prychnęłam.
— Oh, już przestań. Chodź zobaczymy czy woda w strumieniu jest ciepła.
Doszłyśmy już do pierwszych drzew i ukazała się nam niewielka rzeczka. Przysiadłyśmy na skraju i po ściągnięciu sandałów zamoczyłyśmy nogi. Wada była chłodna, ale przyjemna.
— Nie podoba mi się to. Czuję, że święci się coś złego. Ciągle zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, przyjeżdżając tutaj — odezwałam się cicho do mojej towarzyszki.
Odkąd tu przyjechałam, targają mną jakieś złe przeczucia. Na pewno nie pomaga mi fakt, że chłopcy rozbili się koło naszego namiotu.
— Jesteś przewrażliwiona. Wyluzuj trochę i ciesz się czasem spędzonym tutaj. Jestem z Tobą, nie pozwolę by coś złego się stało. A jeśli Ben coś odwali to przysięgam, że osobiście dam mu w mordę — powiedziała, opierając głowę na moim ramieniu.
Nie skomentowałam już tego, tylko cicho się zaśmiałam wyobrażając sobie tę scenę.
***************************************
A.

CZYTASZ
Jedyny wyścig.
RomansaJuly. - Uczennica ostatniej klasy, szkoły średniej. Na co dzień spokojna dziewczyna, lecz to się zmienia, gdy tylko wjeżdża na tor. Ben- nowy uczeń w szkole, który przez przypadkowe zdarzenie wziął sobie na cel dręczenie July. Czy tych dwoje w końcu...