Siedzę właśnie w niewielkiej kawiarence na obrzeżach Oxfordu i kończę jeść lunch, gdy odzywa się moja komórka. Zerkam na wyświetlacz Tom. Cholera July, pośpiesznie odbieram telefon. Do tej pory wysyłał mi tylko SMS z informacją o jej stanie.
- Halo, co z July? – pytam spanikowanym głosem.
Jednocześnie płacąc za rachunek, po chwili wychodząc z kawiarni.
- Cześć Ben, spokojnie July się obudziła. Wszystko na razie wygląda w porządku, jest w lekkim szoku – mówi, a ja oddycham z ulgą.
Kamień spadł mi z serca.
- Dzięki za informację, zaraz będę w szpitalu. – informuje Toma i rozłączam się nim zdarzy mi odpowiedzieć.
Muszę przekonać się na własne oczy że nic jej nie jest. Zapewne wywali mnie z sali, ale przynajmniej będę miał pewność co do jej stanu. Wsiadam do swojego wozu i ruszam z pieskiem opon.
Po 15 minutach docieram pod sale w której leży mała. Gdy chce wejść ktoś kładzie mi ręką na ramieniu. Odwracam się.-July teraz odpoczywa – odzywa się Pani Olsen.
- Wejdę tylko na chwilkę, proszę – mówię uśmiechając się do niej najlepiej jak potrafię.
Kręci głową, ale widzę, że też się lekko uśmiecha. Gdy odwracam się w stronę drzwi słyszę jeszcze.
- Ale tylko na chwilę. – kiwam głową w odpowiedzi.
Wchodzę najciszej jak potrafię. Widzę jak July śpi, opatulona kołdrą. Wydaje się taka drobna i krucha. Po cichu podchodzę do jej łóżka i jak robiłem to do tej pory codziennie. Łapie ją za zdrową rękę i przysiadam na krześle. Dziewczyna nagle mruga i próbuje wyostrzyć na mnie swój zaspany wzrok. Uśmiecham się.
- Wybacz nie chciałem cię obudzić – mówię i speszony zabieram rękę z jej dłoni.
Widzę, że próbuje się podnieść więc szybko wyszukuje pilota i ustawiam jej łóżko w wygodnej dla niej pozycji.
- Ben co ty tu robisz? – pyta słabym głosem wpatrując się we mnie.
Wzruszam ramionami.
- Musiałem się upewnić, że wszystko jest dobrze – bąkam niepewny jej reakcji.
Nagle to ona kładzie rękę na mojej. Zdezorientowany spoglądam to na nasze dłonie to na jej twarz. Uśmiecha się nieśmiało.
-Dziękuję Ci – mówi cicho.
- Nie ma za co – wypalam raczej bez sensu.
- Za to, że mnie uratowałeś – odpowiada i przenosi swoją rękę z mojej na swój gips.
Cholera chyba właśnie strzeliłem buraka. Tak śmiejcie się, ale to pierwszy taki przypadek w moim życiu. Chrząkam.
- Jak się czujesz? Jak ręką? – zadaje pytanie.
- Jestem skołowana. Próbuję to wszystko przetrawić. Ręką na razie nie boli, ale podejrzewam, że to dzięki tym wszystkim lekom, które we mnie ładują – odpowiada i próbuje się zaśmiać, ale po chwili zaczyna jednak kaszleć.
Podaję jej stojąca obok wodę.
- Dzięki – mówi oddając mi butelkę.
Odstawiam ją na miejsce.
Zapada niezręczna cisza.- Ben, co się stało, że postanowiłeś wskoczyć za mną? Przecież ty mnie nawet nie lubisz – odzywa się cichutko ona, unikając mojego wzroku.
Nie odzywam się przez chwilę. Co mam jej powieść? Że mam świra na jej punkcie? Wyśmiałaby mnie.
- July to nie tak. – przerywam, szukając w głowie odpowiednich słów. – Przecież zawarliśmy zgodę, prawda? – dodałem pośpiesznie, mam nadzieję, że to jej wystarczy.
Zerka na mnie i posyła mi nikły uśmiech.
- Jaki mamy dziś dzień? – pyta nagle, patrzę na nią zdezorientowany.
- Sobota — opowiadam niepewnie, zachodzące w głowę, o co chodzi.
- Cholera wyścig – szepcze, po czym zakrywa dłonią usta.
- Jaki wyścig? O co chodzi? – zadaje pytanie.
July powoli spogląda na mnie, ma takie smutne oczy. Aż coś mnie w środku ściska na ten widok.
- Dziś miałam, się ścigać. Wszystko diabli wzięli. – wzdycha ciężko i nakrywa zdrowym ramieniem twarz.
- To tylko wyścig July, za parę tygodni znowu pojedziesz.
- Dla mnie to coś więcej – mówi smutno.
- Znam to uczucie. – pomyślałem.
July spojrzała na mnie zaciekawiona. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc. Cholera chyba jednak to powiedziałem.
- Ścigasz się? – wypaliła nagle. No i szlag by to jasny trafił.
- Ścigałem się — odpowiadam niepewnie.
- Czemu dalej tego nie robisz?
- Bo nie — odpowiadam pospiesznie.
Postanawiam szybko zmienić temat.
- Wiesz już może, kiedy cię wypiszą do domu?
- Nie mam pojęcia, mam tylko nadzieję, że nastąpi to szybko. – musiała wyczuć moja niechęć do tematu wyścigów, gdyż na moje szczęście nie drąży tematu.
***************************************
A.
CZYTASZ
Jedyny wyścig.
RomanceJuly. - Uczennica ostatniej klasy, szkoły średniej. Na co dzień spokojna dziewczyna, lecz to się zmienia, gdy tylko wjeżdża na tor. Ben- nowy uczeń w szkole, który przez przypadkowe zdarzenie wziął sobie na cel dręczenie July. Czy tych dwoje w końcu...