Patrzyłam na tę dwójkę przede mną jak na idiotów.
— Alies, proszę Cię odpuść – odezwałam się błagalnym tonem.
Cholera, zaraz się chyba spale ze wstydu. Nawet nie mam odwagi podnieść teraz głowy, czuję jak wszyscy się na mnie gapią.
— July, wiem jak grasz. Uwierz mi proszę. Dasz radę. Ja w ciebie wierzę – szepnęła mi do ucha tak bym tylko ja to usłyszała.
Szlag by cię trafił Alies. Może i wiesz jak gram, ale nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji tego. Westchnęłam ciężko.
— To jak July, spróbujesz? – zapytał Kevin, spojrzałam na niego.
Stał z uśmiechem, wyciągając w moją stronę gitarę. Spojrzałam to na instrument, to na Alies, która kiwnęła zachęcająco głową. Ona nie odpuści. Niepewnie wyciągnęłam rękę po gitarę. Wtedy usłyszałam pisk radości mojej przyjaciółki. Z drżącymi rękoma ułożyłam gitarę na kolanach. Podniosłam wzrok i rozejrzałam się po klasie. Wszyscy siedzieli teraz w ciszy i skupieniu. Spojrzałam na Alies, która kucała przede mną.
Wiem, że źle robię, później tego pożałuję.— Co mam zagrać? – Poddałam się.
— Zacznij na spokojnie, może zagraj naszą piosenkę?
— Jesteś pewna? – Upewniłam się, ona jedynie skinęła mi głową.
Wzięłam głęboki oddech i skupiłam się na instrumencie. Ustawiłam dłoń do pierwszego akordu. Raz się żyje – mruknęłam do siebie. Zaczęłam grać naszą piosenkę, czyli Perfect- da Sheerena. Mimo że to nie moja gitara, grało mi się dobrze. Strasznie mi tego brakowało. Muzyka zawsze była moją miłością. Od dziecka grałam na różnych instrumentach. Gdy skończyłam, usłyszałam jak wszyscy zgodnie biją brawo i domagają się bisu. Uległam. Zagrałam jeszcze raz. Po czym oddałam gitarę Kevinowi.
— Dziękuję – odezwałam się do niego.
— Nie ma za co, cudownie grasz, nie wiedziałem, że masz taki talent – powiedział, a ja się zaczerwieniłam.
Dobrze, że jest już ciemno.
— July! – usłyszałam i gwałtownie odwróciłam się w kierunku, z którego dobiegło moje imię.
Zobaczyłam stojącą z rękami za plecami Alies. Przekrzywiłam głowę lekko na bok, coś mi tu nie pasowało. Ona miała zbyt potulną minę. Coś knuła.
— July, wiem, że pewnie zaraz będziesz chciała mnie zabić. – zaczęła, a za zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, o co jej chodzi. – Musisz wiedzieć, że to nie był mój pomysł. Tomas do mnie dzwonił w tej sprawie i dosłownie kazać mi zabrać to ze sobą – kończąc swoją wypowiedź, wyciągnęła ręce zza pleców.
Trzymała w nich mój futerał ze skrzypcami elektrycznymi. Szczęka mi opadła, ręce zaczęły mi drżeć a w kącikach oczu poczułam łzy.
— Ale jak? Po co? – zaczęłam dukać. — Boże Alies zabije Cię – jęknęłam, kucając i chowając twarz w dłoniach.
Wdech, wydech, dasz radę – powtarzałam sobie w myślach. Musiałam się uspokoić, w końcu cała grupa się na mnie patrzyła. Poczułam dłonie przyjaciółki na ramionach, spojrzałam na nią. Między nami na ziemi leżał futerał.
— Proszę Cię, zagraj. Wiem ile sprawi Ci to szczęścia – zaczęła, po czym dodała już szeptem. – Kochasz to.
Chwilę przetwarzałam jej słowa w głowie. Ostrożnie otworzyłam futerał, moim oczom ukazał się biały lśniący instrument. Drżącą dłonią, delikatnie przejechałam po nim.
— Zrób to – usłyszałam szept.
Powoli wyciągnęłam skrzypce. Podniosłam się do pozycji stojącej. Przytuliłam instrument do piersi i powiodłam wzrokiem po klasie. Wkoło panował wręcz grobowa cisza. Gdzieś w lesie słychać było jedynie pohukiwanie sowy. Wszyscy uśmiechali się zachęcająco. Zatrzymałam wzrok nieco dłużej na Benie. O dziwo, on również się uśmiechał, odpowiedziałam niepewnie tym samym. To było nowe doświadczenie, nie doszukałam się w jego twarzy żadnych złośliwości. Spojrzałam na Alies i uniosłam jedną brew. Zrozumiała bez słów.
— Alone – pisnęła, klaszcząc w dłonie jak małe dziecko.
Skinęłam głową. Ułożyłam skrzypce na lewym ramieniu. W prawej dłoni trzymałam już smyczek, gotowy do użycia. Poczułam znajomy dreszcz oczekiwania. Spojrzałam jeszcze raz na moją przyjaciółkę, która stała najbliżej mnie. Opierała się o Mike, a ten czule obejmował ją, wspierając głowę na jej głowie. Wzięłam uspokajający oddech i uniosłam prawą dłoń. Zaczęłam grać, w ułamku sekundy stałam się ze swoimi skrzypcami jednością. Muzyka rozgrzmiała wokół mnie. Po moich przeszły cudowne ciarki. Muzyka to ja, gram z głębi serca, jak to zawsze powtarzała mi mama. Gram od 13 lat. Gdy wybrzmiał ostatni dźwięk, wkoło panowała cisza. Bałam się zerknąć nawet na nich. Po chwili usłyszałam chóralne „jeszcze, jeszcze”. Nie potrzebowałam większej zachęty. Zamknęłam oczy i zaczęłam grać Rockabye. Takie piosenki uwielbiałam grać. Mimo instrumentu na ramieniu moje ciało ruszało się idealnie zsynchronizowane z muzyką. Mimowolnie uśmiech zagościł na mojej twarzy.
***************************************
Dziś krócej, ale czasem tak bywa :) A.
CZYTASZ
Jedyny wyścig.
RomanceJuly. - Uczennica ostatniej klasy, szkoły średniej. Na co dzień spokojna dziewczyna, lecz to się zmienia, gdy tylko wjeżdża na tor. Ben- nowy uczeń w szkole, który przez przypadkowe zdarzenie wziął sobie na cel dręczenie July. Czy tych dwoje w końcu...