Ostatnie dwa tygodnie minęły, jak z bicza strzelił. Kilka razy wybraliśmy się z Mikem, by kupić namiot, śpiwory i tym podobne rzeczy, potrzebne na biwak. Dużo czasu spędziłem w domu. Zbudowałem dla mamy drewnianą ławkę bujaną w naszym ogrodzie, od paru tygodni mnie o to prosiła. Kumpel pomógł mi wymurować grilla. Tak, tak, dziwne prawda? Po co robić skoro można kupić? Otóż nie, nie można. Mama miała swoją własną wizję i obiecałem, że się tym zajmę.
Lubię majsterkować, nie powiem, ale wole tworzyć rzeczy z drewna. Na swój sposób mnie to uspokaja. Zacząłem też wykładać taras drewnem, jeszcze dwa, no może trzy dni i będzie gotowe. Na wakacje zostanie mi tylko wykonanie mebli tarasowych. Mama myśli o czymś z palet. Tak, jeśli chodzi o wystrój to ona o wszystkich decyduję. Ja mogę jedynie pomóc w wykonaniu. Nie mogę narzekać, skoro takie zadania sprawiają mi tylko przyjemność.— Cześć synku. — Słyszę głos mamy, gdy tylko schodzę na dół.
W powietrzu unosi się przyjemny zapach jajecznicy. To tutaj ostatnio rzadkość.
— Cześć — mówię, jeszcze lekko zaspanym głosem.
Parzę sobie kubek kawy i siadam do stołu. Przyglądam się uważnie krzątającej się przy kuchence Tessie. Zmizerniała ostatnio, mimo że jest naprawdę piękną kobietą, to widać mocne cienie pod jej zielonymi oczami. Jej czarne włosy zawsze tak bujne i lśniące, teraz oklapłe i matowe. Widać, że schudła.
— Mamo, wszystko u ciebie dobrze? — odzywam się, gdy tylko dosiada się do stołu, po podaniu śniadania.
- Wszystko dobrze — odpowiada pośpiesznie i zaczyna grzebać widelcem w swoim talerzu.
— Przecież widzę, że coś się dzieje. Ostatnio bardzo dużo pracujesz, schudłaś, chodzisz niewyspana — wymieniam, obserwując ją uważnie.
Kręci się chwilę na krześle, po czym podnosi na mnie wzrok.
— Strasznie mi go brakuje to już rok — odzywa się zdławionym głosem a w jej oczach szklą się łzy.
Przełykam ciężko. Wstaję szybko i podchodzę do niej, by ją przytulić. Delikatnie się kołyszę i czekam aż się uspokoi. Mnie też strasznie brakuje Davida. W zeszłym tygodniu była pierwsza rocznica jego śmierci. Pojechaliśmy z mamą na cmentarz. Gdy wróciliśmy do domu, posiedzieliśmy trochę razem w salonie. Później zamknąłem się w pokoju i spiłem tak, że nie byłem w stanie wyjść przez następne dwa dni.
— Weź proszę urlop. Musisz odpocząć. Może pojedziemy na jakieś wakacje? — pytam, gdy już mam pewność, że będzie w stanie mi odpowiedzieć.
— A co ze Spikem? — odzywa się i głową wskazuję na zwierzaka, który siedzi obok i wesoło merda ogonem.
Zapewne liczy, że coś dostanie. Zapomniałem o psie, cudownie.
— No to zrobimy sobie tutaj wakacje. Pojedziemy na jezioro, weźmiemy ze sobą psa — mówię i posyłam jej słaby uśmiech.
Odwzajemnia mi się tym samym i wiem, że zacznie myśleć o tym.
— No i super. — Zaczynam. — to mamy ustalone. — Dodaję.
— Porozmawiam w pracy i załatwię urlop jak skończysz szkołę.
Po zjedzeniu na szybko śniadania ruszam na zajęcia. Po drodze zganiam Mike.

CZYTASZ
Jedyny wyścig.
RomanceJuly. - Uczennica ostatniej klasy, szkoły średniej. Na co dzień spokojna dziewczyna, lecz to się zmienia, gdy tylko wjeżdża na tor. Ben- nowy uczeń w szkole, który przez przypadkowe zdarzenie wziął sobie na cel dręczenie July. Czy tych dwoje w końcu...