-Rox.-ktoś zaczął mnie szturchać.-Wstawaj zaraz mamy lot na Tajlandię.
-Jaką Tajlandię ?-przetarłam zmęczona oczy.
-Walizki już spakowane , ubieraj się i jedziemy szybko na lotnisko.
Ledwo wstałam , wczoraj było tak super , że nie umiałam położyć się spać.
Nie mam pojęcia , czy Shawn mi już coś mówił o tym locie.
Ubrałam się w zwiewną sukienkę i białe sandałki i razem z moim chłopakiem wyszliśmy z mieszkania zabierając nasze walizki.Nagle mój telefon zadzwonił.
-Hej Roxi.-po głosie rozpoznałam , że to Harry.
-No hej , coś ważnego ?
-W sumie dzwonię tak z nudów.Nie chciałabyś wyjść razem do kina?-zapytał.
-Przykro mi słonko ale lecę do Tajlandii dzisiaj , może jak wrócę.-Shawn popatrzał na mnie z zaciekawieniem.
-Okey , to jesteśmy umówieni.-rozłączył się.
Wyłączyłam telefon i schowałem z powrotem do torebki.
-Kto to był?-zapytał chłopak.
-Harry , chciał się umówić do kina.-odpowiedziałam wzywając windę na przycisk.
-Jak to umówić się ?-spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-No idziemy razem do kina , nic takiego.-wzruszyłam ramionami.
-Nic takiego?A może przypomni się tobie , że masz chłopaka co ?-mówił wsiadając razem ze mną do windy.
-Daj spokój to tylko przyjacielski wypad.-machnęłam ręką.
Shawn jedynie pokręcił z rozbawienia głową i już więcej się nie odezwał.
Moja wina , że mam ochotę pójść z kumplem do kina?Od kiedy do kina chodzi się tylko na randki.
Wina się otworzyła , a my wyszliśmy z środka ciągnąć za nami nasze walizki , które były na maksa zapakowane aż po brzegi.
Na zewnątrz było bardzo słonecznie , nie żeby zaraz upał czy coś ale było po prostu ładnie.Kilka metrów od budynku stał nasz samochód , bardziej Shawna ale okej.Chłopak pomógł mi zapakować bagaże a ja w tym czasie weszłam do auta i czekałam aż ruszymy.-Kocham cie wiesz?-powiedział brunet wsiadając do auta i zapinają pasy.
-Kocham ciebie już na zawsze.-pocałowałam go delikatnie i ruszyliśmy w drogę.
Rozmawialiśmy trochę o jakiś błahostkach cały czas , mimo to rozmowa się kleiła.
Podziwiałam piękne krajobrazy jakie mijaliśmy , w duchu czułam że jest coś źle , coś mi tu nie pasowało.Musiało się coś stać.Tylko nie umiem sobie przypomnąć.W sumie nie mam pojęcia co to może być.Musze się wyluzować w końcu jadę na jakieś wakacje od niepamiętnych czasów.A tak w ogóle to chyba nigdy nie byłam tak daleko.
-O czym tak myślisz?-zapytał nagle Shawn.
-W sumie nie mam pojęcia.Czuje , że jest coś nie tak.-odpowiedziałam przymrużając oczy próbując sobie coś przypomnieć.
-Na pewno wszystko jest dobrze , nie zadręczaj siebie w takiej chwili.-delikatnie pogłaskał moje kolano.Miłe ciarki przepłynęły mnie od jego dotyku po całym ciele.
Nim się obejrzałam byliśmy pod lotniskiem.
Idąc do środka budynku dostałam wiadomość.
Cameron: Wiesz co jest nie tak ? Całowaliśmy się , nie pamiętasz?
Stanęłam jak wryta.Nic sobie nie przypominam.
-Coś się stało ?-zapytał chłopak zatrzymując się obok mnie.
-Nic , nic , wszystko jest okej.-powiedziałam cicho i resztę drogi nic się nie odzywałam.
A zapowiadało się tak fajnie.Roxana depresja , włączona.