-Cameron ?!-krzyknęłam zdziwiona.
-Tak to ja , skąd wiesz , nigdy się nie widzieliśmy.-podszedł do mojego łóżka i usiadł na krześle obok.
-No właśnie, emm skąd wiesz gdzie ja jestem i co ty tu do chuja robisz.
-Jednak jesteś taka niegrzeczna jak mówił.-przygryzł wargę i się zaśmiał.
-Przepraszam bardzo ale kto co mówił na mój temat ?-zapytałam.
-No jak to kto ?Shawn.
-A to szmaciura jebana.-wyciągnęłam mój telefon.
-Ej on ci nic nie zrobił, spoko z niego chłopak.-powiedział delikatnie dotykając mojego ramienia.
-Nie , nie nic mi nie zrobił.-prychnęłam.Tylko mnie zdradził , nic takiego , i całował się z tą dziwką na moich oczach , na moich jebanych oczach !-nie wytrzymałam , wybuchnęła płaczem.
Cameron od razu zareagował i mnie przytulił.Brakowało mi kogoś kto by mógł mnie pocieszyć , przytulić.Shawn niestety nie mógł , miał już kogoś innego.A ja jak zwykle zostałam sama.
-Ale z niego świnia,wiesz co nie chce ci sprawić przykrości ale , on tutaj jest.-powiedział cicho.
-Shawn?Ten gnój odważył się tutaj przyjść , po tym wszystkim co mi zrobił ? Niech spada.Nie chce go tutaj , nie chce go już w moim życiu.-odpowiedziałam i w sekundę po tym dostałam SMS.
Shawn: Jak sobie życzysz
-Ej co się stało ?-zapytał chłopak.
-O jezu...-wstałam szybko z łóżka i wybiegłam z sali.
-Roxana!
Biegłam korytarzem szukając jego sylwetki, biegłam jak najszybciej mogłam , może on tego nie chciał ? Może to nie jego wina?To ja zawaliłam.
-Shawn!-zawołałam widząc go jak wychodził ze szpitala.Nie obrócił się.-Shawn! Proszę.-nic , głupio mi , on też mnie prosił , ja go nie chciałam wtedy wysłuchać.Doganiałam go.-Shawn błagam !-zaczynałam już płakać.Zatrzymał się , obrócił się.W tym momencie moje serce się rozpadło.
-Obiecałaś mnie nie zostawić.-on , płakał.Zrobiło mi się bardzo przykro , jak nigdy.Nie zastanawiałam się , podbiegłam do niego i przytuliłam go najmocniej jak tylko umiałam.
-Shawn , obiecałam i nigdy tego nie zmienię.Obiecuje.-on naprawdę mnie kochał.Głupia ja.
-Nie, wszystko słyszałem.Aż tak bardzo mnie nienawidzisz ? -zapytał smutno.
-Nie, byłam wtedy zła.Uwierz mi.
-Uwierz mi ? Wiesz ile razy ja prosiłem ciebie żebyś mi uwierzyła a ty tego nie robiłaś, miałaś mnie totalnie w dupie.Wiesz jak się wtedy czułem ? Jak śmieć , takie bezwartościowe gówno.-odwrócił się do mnie plecami i poszedł przed siebie.
Straciłam go...
-Shawn!-podbiegłam i odwróciłam go w swoją stronę , nie zastanawiałam się długo , pocałowałam go.Bałam się że mnie odrzuci , nie zrobił tego , odwzajemnił pocałunek i przyciągnął mnie bardziej do siebie.
W tym objęciach mogłabym umrzeć.
Nikt inny nie zastąpi jego miejsca.-Roxana, ja tak bardzo ciebie kocham , nawet nie wiesz jak bardzo.Już długo się do tego przygotowywałem i mam zamiar to zrobić.Wiem że jest za wcześnie...ale pomyślałem że miłość wystarczy.Czy...
-Pani Roxano , dlaczego pani uciekła ?-ten debil wszystko zepsuł.Wziął mnie za rękę jak małe dziecko i zaprowadził do szpitala.
-Wrócę.-powiedziałam do chłopaka i weszłam do budynku.Nie wiem czy mnie zrozumiał , bo był daleko ale to się nie liczy , wiem co chciał zrobić.