Jasne światło podrażniało moje oczy.
Nie muszę nawet myśleć gdzie się znajduje , ja to już po prostu wiem.Powoli otworzyłam oczy , kilka razy zamrugałam z powodu mocnego świata w pomieszczeniu.
Trochę się wahałam czy znajduje się w szpitalu lub psychiatryku.
Obróciłam moje spojrzenie na lewą stronę , gdzie skulony na krześle siedział chłopak.Najwyraźniej spał , bo miał zamknięte oczy.
Dotknęłam delikatnie jego ręki.Jego oczy się otworzyły.
-Roxana?To ty żyjesz?-spojrzał na mnie zdziwiony , łzy w jego oczach powoli zaczęły się pojawiać.
-Jak to , żyjesz?
-Nie chce ciebie zmartwić ale spałaś 5 miesięcy, lekarze tracili nadzieje i już mieli ciebie odłączyć.-pojedyncze łzy zaczęły spływać po jego policzkach.
Wyciągnęłam rękę z pod kołdry i podwinęła rękawy koszuli , nie byłam zbyt zdziwiona tym co zobaczyłam , całe ręce były w bliznach, 1cm głębokie rany doprowadziły mnie do takiego stanu w jakim się teraz znajduje.
Nie miałam pojęcia , że tak długo byłam w śpiączce.Tyle dni mi minęło.
-Obiecałaś już nigdy tego nie robić.-mówił zapłakany Shawn.
-Obiecałam,nie dotrzymałam i już nigdy mi w to nie wierz , Shawn mi już nawet psycholog nie pomoże.Bardzo mi przykro , że wybrałeś taką osobę jak ja.Powinieneś to zmienić , znajdź kogoś lepszego , kto nie będzie sprawiał tobie problemów.
-Nie.Ja nie chce nikogo innego.-złapał mnie za rękę gładząc ją delikatnie.
-Chciałbym porozmawiać na temat ślubu kochanie.
Westchnęłam
-Jak wrócę do domu to pogłębimy ten temat ,dobrze?-zapytałam.
-Dobrze kochanie.