-Shawn nie mam siły.-powiedziałam padając już ze zmęczenia.
-Dopiero przylecieliśmy.-spojrzał na mnie.
-Gdybyś wiedział co się stało to nie był byś taki wesoły.-odpowiedziałam i odeszłam ze swoją walizką.
-Czekaj.-zatrzymał mnie.-Jak to nie był bym teraz wesoły?-jego mina spoważniała.
-Wiesz co.Powiem ci jak będziemy wyjeżdżać nie chce spędzić wakacji w złym nastroju , albo w ogóle ich nie spędzić.
-Roxana proszę.Nie trzymaj mnie w takiej sytuacji.Martwię się o ciebie.-kciukiem pogłaskał mój podbródek i podniósł do góry.Mimowolnie się uśmiechnęłam.-Nie ważne co się stało zawsze będę z tobą.-przyciągnął mnie do siebie i przytulił.Wszystkie moje złe myśli wyparowały.
-Nie zasługuje na takiego dobrego chłopaka.
-A ja nie zasługuje na taką cudowną dziewczynę.-uśmiechnęłam się.
(Zadzwonił mój telefon)
-Czego chcesz?-zmieniłam ton na bardziej cichszy.
-Ja tak nie mogę.
-Jak to nie możesz?Cameron kurwa jasna o co ci znowu chodzi.
-Ja cie kocham.Nie mogłem już wytrzymać, musiałem zadzwonić.Wiem że masz chłopaka ale chce żebyś to wiedziała.Po prostu te myśli były silniejsze ode mnie.
-Przykro mi.
Rozłączyłam się
-Kto dzwonił ?-zapytał Shawn.
-Nikt ważny.Cameron.-wywróciła oczami.
-Co chciał ?
-Co to jakieś przesłuchanie ?Chodźmy już do hotelu.
***
To nie był hotel.
Raczej mały domek przy plaży.
Wiem , że mam trudny charakter ale dziś nie miałam na nic siły, ledwo udawało mi się uśmiechnąć z przymusu.Życie bywa trudne.Ale wiecie co?Ale nie tak trudne jak ja.