11

574 33 2
                                    

- Z racji tego, że spaliłam obiad, co powiecie na pizze ? - Uśmiechnęła się do nas.

- Jasne będzie super. - Powiedział Peter.

- Co ty na to Emma ? - Spytała May.

- Podziękuję, nie jestem głodna.

- Dobrze, jeśli będziesz chciała, to nie krępuj się.

Uśmiechnęła się do mnie życzliwie, co odwzajemniłam.

-My pójdziemy do mnie. Zawołaj nas, jak będzie.

- Okej.

Peter poszedł przodem, a ja tuż za nim.

Jego pokój był zwyczajny, ściany w kolorze granatowym, pojedyncze łóżko, mała szafa i biurko.

Na biurku było pełno dziwnego sprzętu elektronicznego, którego wcześniej nie było.

- Może lepiej, jeśli usiądziesz. - Wskazał ręką na swoje łóżko.

Usiadłam we wskazanym przez niego miejscu.

- Dobra to słucham, czemu tak nagle wyszliśmy ?

Założył ręce na piersi, spojrzał w stronę okna i głośno westchnął.

- Widziałem, że źle się czujesz, dlatego poprosiłem pana Starka, żebym mógł cię zabrać.

Coś tu było nie tak, tylko nie wiem co. Tak mało odpowiedzi a tak wiele pytań.

- Znowu kręcisz. - Powiedziałam spokojnie.

- O co ci chodzi ? - Zapytał zdziwiony, spojrzał się na mnie.

Jego postawa wyrażała głęboki spokój, ale tym razem to mnie nie uspokoiło, tylko zdenerwowało.

- O co mi chodzi ?! No nie wiem może o to, że ostatnio mnie okłamałeś i teraz też to robisz. - Wstałam oburzona.

- Emma to nie tak jak myślisz, tylko......

- Tylko co ? - Spojrzałam mu w oczy i widziałam smutek.....

Głośno westchnęłam, pokiwałam głową na boki.

- Na dzisiaj mam dość emocji, wracam do domu, jak będziesz chciał mi powiedzieć prawdę to dzwoń.

Wyszłam z jego pokoju, mieszkania i chyba życia.

May próbowała mnie zatrzymać, ale nie zwróciłam na nią uwagi, ponieważ z moich oczu zaczęły płynąć łzy.

Objąłem się rękami, tak załamana wróciłam do domu.

Nie miałam na nic siły, poszłam do łazienki, gdzie zrzuciłam ciuchy i weszłam do kabiny prysznicowej.

Nie wiem, ile tak stałam pod źródłem wody, chyba aż moje emocje nie opadły.

***

Następny dzień wcale nie był lepszy, Petera nie było w szkole, byłam totalnie nieprzygotowana i dostałam kilka pał.

Starałam się przetrwać jakoś ten dzień, ale nie było łatwo, byłam zmęczona i niewyspana. Chociaż poszłam spać od razu po prysznicu.

***

Kiedy Peter łaskawie wrócił na drugi dzień, nie odezwałam się do niego ani słowem, chociaż on też nie był zbyt rozmowny.

***

Miesiąc za miesiącem.

Rodzice częściej przyjeżdżali, ale też na chwilę, tyle, co przyjechali, już ich nie było.

Nie byli zbytnio rozmowni, w sumie nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle.

Zbliżały się święta, był to przed ostatni dzień, przed wolnym od zajęć szkolnych.

Od razu po ostatnim dzwonku udałam się w stronę domu.

Na ulicach nie było śniegu, chociaż dało się wyczuć chłodny klimat.

***

Właśnie chciałam włożyć klucz, kiedy zobaczyłam, że są otwarte i jest mała szpara.

Popchnęłam delikatnie drzwi, które się otworzyły, poczułam jak po moim kręgosłupie, przebiega nieprzyjemny dreszcz.

Wszystko było wywrócone do góry nogami.

Powoli i cicho stawiałam kroki, skierowałam się do mojego pokoju.

Wcale nie było tu lepiej.

Nagle usłyszałam jakieś głosy z drugiego pokoju, po cichu zamknęłam się w mojej łazience.

Nie zastanawiając się długo, wybrałam jedynie zaufany numer w tym momencie.

Po kilku sygnałach odebrał.

- Peter, ktoś się do mnie włamał, ci ludzie jeszcze tu są, boję się. Jestem uwięziona w łazience. - Szeptałam.

Rozłączyłam się, ponieważ słyszałam, że są coraz bliżej.

Czułam jak moje serce, bije nienaturalnie szybko, a w żyłach płynie adrenalina.

Take care of me // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz