25

216 13 4
                                    

Niemiłosierny dźwięk budzika obudził mnie ze snu. Chciałam wstać i wyłączyć, ale byłam przyciśnięta do ciepłego ciała szatyna.

- Pete pora wstać. - Powiedziałam cicho, przez ramię.

- Nie chce wstawać.

Przewróciłam oczami.

- Musimy wstać i iść na wręczenie dyplomów.

- Kiedy nie chce mi się iść. - Powiedział jak marudne dziecko.

Wyplątałam się z jego ramion i ruszyłam do łazienki.

Kiedy weszłam pod ciepły strumień wody usłyszałam krzątanie szatany, by po chwili poczuć jego ramiona oplatające moją talię. Nadal się przed nim wstydziłam, ale cóż powoli to z nim wypracowałam. Składał motyle pocałunki na moich ramionach, szyi. Po wspólnym myciu zaczęliśmy się zbierać.

Na wręczeniu z mojej strony była Natasha oraz Bucky, ze strony Petera ciocia May i Stark.

Wyszłam na podium, kiedy dostałam gratulacje oraz mój dyplom, widziałam kontem oka jak Natasha i Bucky wiwatują. Tak, kochałam ich, byli dla mnie niczym rodzice. Byliśmy pokręconą rodzinką, ale to właśnie kochałam. Z Natashą nie raz mogłam pogadać na babskie sprawy, a Bucky dużo uczył mnie o samochodach oraz motorach, mieliśmy nawet naszą tajemnicę, dzień przed zakończeniem szkoły sprezentował mi piękny czerwony motor. Czułam w nich prawdziwych rodziców.

***
Po całej uroczystości wręczenia dyplomów pojechaliśmy do bazy świętować. Tak to był dobry początek dorosłego życia. Miałam moją rodzinę przy sobie.

Kiedy impreza trwała w najlepsze, postanowiłam wyjść na dwór zaczerpnąć świeżego powietrza. Będąc na dworze, nagle został założony mi na głowę worek, poczułam pałkę przy moich plecach i prąd, który zaczął się rozchodzić po moim ciele, krzyczałam po pomoc, tylko na próżno były moje krzyki, po chwili straciłam przytomność od zbyt dużej dawki woltów w moim ciele.

***

Ocknęłam się, leżałam na łóżku, a raczej na pryczy, w małym pokoju, który robił raczej za cele. Z sufitu dyndała żarówka, która dawała nikłe światło. Starałam się maksymalnie wyostrzyć wszystkie zmysły. Kiedy drzwi się otworzyły, szybko skoczyłam gotowa do ataku, ale zakręciło mi się w głowie i upadłam tyłkiem na ziemię. 

- Nie radzę ci się przemęczać, marnie ci to wyjdzie.

- Też tęskniłam mamusiu. - Powiedziałam z sarkazmem.

Powoli wstałam, starając się zachować równowagę.

- Daruj sobie. Usiądź mamy do pogadania.

Usiadłam na łóżku, ona na krześle.

- Prawdę mówiąc nie jestem twoją matką, nigdy nie byłam, twój ojciec też nie. Jesteś dość dorosła, żeby znać tę prawdę. Tym bardziej to był rozkaz z góry, żeby sprowadzić dziecko hydry do domu.

No tak to wiele wyjaśniało.

- Kim są moi prawdziwy rodzice ?

- To są poufne informacje.

- Jak to poufne informacje, chce wiedzieć,  nie uważasz, że mi się to należy. - Powiedziałam wkurzona.

- Te informacje są ściśle strzeżone, tylko najwyższy człowiek rangą to wie. Mnie wiadomo tylko tyle, że masz nadludzkie zdolności. Zmodyfikowane dna po jednym z rodziców.

- Jeśli myślisz, że będę z wami współpracować, to się grubo mylisz.

- Raczej nie masz tutaj nic do dyskusji. Hydra dobrze wie jak przekonać.

- Podziękuję, mam swoje życie.

- Jeszcze zobaczymy. - Wstała i wyszła.

Myślałam o moich bliskich, nie chciałam, żeby coś im się stało, ale raczej byli bezpieczni, w końcu byli super. Tylko strach w moim wnętrzu potęgował.

Chyba następnego dnia wzięli mnie na pranie mózgu, nie miałam, wyjścia potem widziałam tylko biel.

***

Tymczasem na przyjęciu.

Peter POV

Wszyscy chodziliśmy nerwowo po salonie, czekając, aż wróci Bucki.

Kiedy wszedł do pomieszczenia, od razu na niego spojrzałem, widziałem jego minę. Wiedziałem, co to oznacza.

- To pewne porwali ją, Hydra uwinęła się z tym szybko bez zbędnych śladów, ich typowy sposób.

- Wiesz, gdzie może być ? - Zapytałem, czułem jak, mój głos się łamie.

- Mogę jedynie, zakładać gdzie ją trzymają. Nic pewnego.

- Musimy opracować plan odbicia, na razie radzę wszystkim odpocząć. - Powiedziałem i od razu wyszedłem, jednocześnie luzując krawat.

Poszedłem do naszej sypialni. Usiadłem na skraju łóżka, sięgnąłem do kieszeni marynarki. Wyjąłem małe czarne pudełeczko, otworzyłem, spojrzałam na srebrny pierścionek z błękitnym oczkiem. Wiem, że byliśmy strasznie młodzi, ale dzisiejszej nocy chciałem się jej oświadczyć pod koniec przyjęcia, wszyscy o tym wiedzieli prócz ciebie.

Głośno westchnąłem, zamknąłem pudełeczko i włożyłem do szuflady etażerki.

Zrzuciłem z siebie garnitur, w samych bokserkach położyłem się spać.  Wiedziałem, że musimy wszyscy się przespać, bo inaczej te poszukiwania to będzie klapa od samego początku. Szybko odpłynąłem w krainę snów.

Kiedy tylko nastał następny dzień, zebraliśmy się w salonie, gdzie zaczęliśmy opracowywać nasz plan, misje zwiadowcze na najbliższe tygodnie.

Poszukiwania trwały, miesiąc, dwa, trzy na razie zerowe postępy. To fakt rozwaliliśmy kilka kryjówek, ale nigdzie nie było śladu Emmy.


Take care of me // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz