Dziwnie kręciło mi się w głowie, usiadłam na łóżku, żeby choć trochę uspokoić szargane nerwy.
- Co z moimi rzeczami ? - Zapytałam cicho.
- Skontaktuje się z panem Starkiem w tej sprawie.
Spojrzałam na niego, nadal był w pełni kostiumie.
- Czy jeszcze coś jeszcze przede mną ukrywasz ?
- Każdy ma sekrety. Odpocznij, ja muszę ogarnąć to wszystko, potem porozmawiam z ciocią o tobie.
- Ona wie o tym, że jesteś spidermanem ?
- Dowiedziała się niedawno.
Już miał wychodzić przez okno, kiedy wstałam i chwyciłam go za rękę.
- Uważaj na siebie.
Wiedziałam, że go nie zatrzymam.
- Postaram się. - Ledwo powiedział, a już go nie było.
Czułam jak, adrenalina w moim ciele spada, nie wiele myśląc, położyłam się na jego łóżku, od razu odpłynęłam.
***
Podniosłam się nagle, miałam szeroko otwarte oczy, moje serce momentalnie zaczęło szybko bić.
Zobaczyłam przy łóżku Petera w zakrwawionej koszulce, z dziwną szmatką w dłoni, które miał podniesione w geście poddania.
- Co ty robisz ? - Momentalnie się rozbudziłam.
- Chciałem tylko ci przemyć ranę na czole, ale ledwo się zbliżyłem, to podniosłaś się jak oparzona.
Zaczęłam się macać po czole i głowie, poczułam jedynie małą ranę i trochę zaschniętej krwi.
- Nic mi nie jest, niestety nie mogę tego powiedzieć o tobie. Dawaj mi tę szmatkę Parker i siadaj na łóżku. - Powiedziałam stanowczo.
Wstałam z łóżka.
Podał mi szmatkę i bez słowa zaczął zdejmować koszulkę, krzywiąc się przy tym, na koniec rzucił koszulkę na podłogę.
Usiadł, a cóż ja czułam nadal moje przyśpieszone serce, oraz delikatne wypieki na policzkach.
Usiadłam obok niego i delikatnie zaczęłam przemywać każdą ranę.
Pięknie to nie wyglądało, widziałam, że na jego żebrach już się formuje siniak.
- Bandaż jest na biurku.
Wzięłam rzeczoną rzecz, zabandażowałam mu kawałek ramienia oraz okolice brzucha.
- Połóż się na łóżku, ja się prześpię na podłodze.
- Nie ma mowy.
- Peter jesteś ranny, musisz odpocząć.
- To połóż się ze mną, nie pozwolę ci spać na podłodze, więc albo się położysz na łóżku, albo kładę się na podłodze.
Bezradnie pokiwałam głową na boki, nie miałam siły się z nim kłócić.
Zrzuciłam sweter z ramion na ziemię, skopałam buty w kąt pokoju.
Brązowooki położył się na boku przy ścianie, powoli położyłam się plecami do niego, musiałam uważać, żeby nie zlecieć z łóżka.
Okrył nas kołdrą.
Poczułam przyjemne ciepło bijące od niego, powoli zaczęłam się odprężać i zasypiać.
Ostatnie co usłyszałam, był jego szept.
- Dobranoc aniołku.
![](https://img.wattpad.com/cover/178512387-288-k491333.jpg)