13

576 30 8
                                    

Dziwnie kręciło mi się w głowie, usiadłam na łóżku, żeby choć trochę uspokoić szargane nerwy.

- Co z moimi rzeczami ? - Zapytałam cicho.

- Skontaktuje się z panem Starkiem w tej sprawie.

Spojrzałam na niego, nadal był w pełni kostiumie.

- Czy jeszcze coś jeszcze przede mną ukrywasz ?

- Każdy ma sekrety. Odpocznij, ja muszę ogarnąć to wszystko, potem porozmawiam z ciocią o tobie.

- Ona wie o tym, że jesteś spidermanem ?

- Dowiedziała się niedawno.

Już miał wychodzić przez okno, kiedy wstałam i chwyciłam go za rękę.

- Uważaj na siebie.

Wiedziałam, że go nie zatrzymam.

- Postaram się. - Ledwo powiedział, a już go nie było.

Czułam jak, adrenalina w moim ciele spada, nie wiele myśląc, położyłam się na jego łóżku, od razu odpłynęłam.

***

Podniosłam się nagle, miałam szeroko otwarte oczy, moje serce momentalnie zaczęło szybko bić.

Zobaczyłam przy łóżku Petera w zakrwawionej koszulce, z dziwną szmatką w dłoni, które miał podniesione w geście poddania.

- Co ty robisz ? - Momentalnie się rozbudziłam.

- Chciałem tylko ci przemyć ranę na czole, ale ledwo się zbliżyłem, to podniosłaś się jak oparzona.

Zaczęłam się macać po czole i głowie, poczułam jedynie małą ranę i trochę zaschniętej krwi.

- Nic mi nie jest, niestety nie mogę tego powiedzieć o tobie. Dawaj mi tę szmatkę Parker i siadaj na łóżku. - Powiedziałam stanowczo.

Wstałam z łóżka.

Podał mi szmatkę i bez słowa zaczął zdejmować koszulkę, krzywiąc się przy tym, na koniec rzucił koszulkę na podłogę.

Usiadł, a cóż ja czułam nadal moje przyśpieszone serce, oraz delikatne wypieki na policzkach.

Usiadłam obok niego i delikatnie zaczęłam przemywać każdą ranę.

Pięknie to nie wyglądało, widziałam, że na jego żebrach już się formuje siniak.

- Bandaż jest na biurku.

Wzięłam rzeczoną rzecz, zabandażowałam mu kawałek ramienia oraz okolice brzucha.

- Połóż się na łóżku, ja się prześpię na podłodze.

- Nie ma mowy.

- Peter jesteś ranny, musisz odpocząć.

- To połóż się ze mną, nie pozwolę ci spać na podłodze, więc albo się położysz na łóżku, albo kładę się na podłodze.

Bezradnie pokiwałam głową na boki, nie miałam siły się z nim kłócić.

Zrzuciłam sweter z ramion na ziemię, skopałam buty w kąt pokoju.

Brązowooki położył się na boku przy ścianie, powoli położyłam się plecami do niego, musiałam uważać, żeby nie zlecieć z łóżka.

Okrył nas kołdrą.

Poczułam przyjemne ciepło bijące od niego, powoli zaczęłam się odprężać i zasypiać.

Ostatnie co usłyszałam, był jego szept.

- Dobranoc aniołku.

Take care of me // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz