6

719 40 1
                                    

Wyszłam z budynku, od razu oślepiły mnie promienie słoneczne, przymrużyłam oczy, wierzchem dłoni starałam się uformować daszek, który choć trochę mógłby mnie uchronić przed słońcem.

W oczy rzucił mi się Peter, który stał przy ścianie budynku, w jednej ręce miał telefon, zapewne czekał na moją odpowiedź.

Po cichu się do niego zakradłam, jako że był tyłem do mnie.

Stanęłam na palcach i już chciałam krzyknąć, kiedy nagle się odwrócił i krzyknął typowe buuu.

Po chwili zaczął się śmiać z mojej reakcji.

Nie powiem, trochę się wystraszyłam, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.

Zrobiłam lekko obrażoną minę, założyłam ręce na piersi.

- Wyglądasz uroczo, jak się złościsz. - Powiedział nadal w przypływie śmiechu.

Ręce opadły wzdłuż mojego ciała, zrobiłam wielkie oczy.

Od nikogo nigdy nie usłyszałam, że jestem urocza.

Poczułam delikatne ciepło w mojej klatce piersiowej.

Peter od razu to zauważył i wyglądał teraz na zmieszanego, zawstydzonego, nie wiem nawet jak to określić.

- Chodźmy do szkoły, bo się spóźnimy. - Powiedział, nie patrząc mi w oczy.

W ciszy dotarliśmy do szkoły, to wszystko nagle stało się strasznie krępujące.

Lekcje, na których siedzieliśmy razem również.

Szczerze było mi smutno.

W kiepskim nastroju wróciłam do domu, po drodze robiąc zakupy na obiad.

Rzuciłam plecak w kąt pokoju, od razu w oczy rzuciły mi się walizki w salonie.

Ruszyłam do kuchni z zamiarem odłożenia zakupów.

Kiedy nagle z gabinetu wyszli moi rodzice, pośpiesznie go zamykając.

Dopiero po chwili zorientowali się, że stoję w pokoju.

- Witaj Emma jak w szkole ? - Powiedział mój tata lekko chłodnym tonem.

- Dobrze.

Bez zbędnych dalszych pytań ruszyłam do kuchni, szybko rozpakowałam zakupy.

Już chciałam wrócić do pokoju, kiedy drogę zagrodziła mi moja mama.

Szczerze, nawet kiedy myślałam o słowie mama, nie czułam tej miłości, moja matka mi jej nie okazywała, nawet kiedy byłam mała, częściej widziałam moje opiekunki niż ją, to samo z tatą. Tylko chyba jako dziewczyna bardziej potrzebuje matczynej miłości.

Moja mama była to wysoka, szczupła kobieta, zawsze ubrana bardzo elegancko.

Byłam jej przeciwieństwem z wyglądu i charakteru.

- Z ciebie nic dobrego już nie będzie, daliśmy ci z ojcem wszelkie możliwości. Twoja kondycja sportowa to gorzej niż zero, inteligencji też za dużo nie masz. Jesteś już dość duża, żeby zrozumieć, podkładaliśmy w tobie dość duże nadzieje, ale cóż zawiodłaś nas. Jutro znowu wyjeżdżamy.

Bez słowa wyminęłam ją i poszłam do pokoju.

Zamknęłam drzwi na klucz.

Usiadłam na łóżku, dopiero wtedy pozwoliłam łzą płynąć.

Rozumiem ich, kiedy byłam mała, miałam nauczanie indywidualne.

Wszelkie zajęcia sportowe, nauki ścisłe, ale cóż w niczym nie byłam dobra oprócz łucznictwa.

Od dziecka ciągła krytyka, to źle tamto źle.

Położyłam się na łóżku i pomimo lecących łez starałam się zasnąć.


Take care of me // Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz