Zdenerwowany Severus Snape krążył po salonie Kwatery Głównej, jak zwierzę zamknięte w klatce. Swoją długą szatą zamiatał podłogę ze skutecznością, która zawstydziłaby zawodową sprzątaczkę lub skrzata. Dochodziła godzina dwudziesta druga, a oni nie mieli żadnych informacji o Lily. Ta niewiedza doprowadzała Mistrza Eliksirów do szaleństwa. Już dawno powinni mieć cokolwiek. Chociażby najmniejszy ślad.
Po dwóch próbach Albusa nikt inny nie próbował uspokoić go, by usiadł spokojnie w fotelu. Remus i Syriusz nawet nie próbowali. Jedno spojrzenie, rzucone przez Severusa wystarczyło, by powstrzymać ich od otwierania ust. Ten człowiek potrafił być naprawdę przerażający, gdy tylko tego chciał. A żaden z nich nie miał życzenia śmierci.
W pokoju na górze w stanie nieświadomości leżał James Potter. Minęło ledwo dwie godziny od podania antidotum. Tak jak Severus powiedział, nawet się nie poruszył. Jedyną rzeczą świadczącą, że żyje, było równomierne wznoszenie się klatki piersiowej w miarowym oddechu. Remus rzucił na przyjaciela zaklęcia monitorujące, by wiedzieć, gdyby działo się coś złego lub odzyskał przytomność i pozostawili go samego, by odpoczywał.
Wszyscy wstali jak jeden mąż, gdy kominek zapłonął szmaragdową zielenią. Z płomieni wyszedł stary auror Szalonooki Moody. Severus już widział po jego minie, że nie posunęli się w śledztwie dalej, niż było to wcześniej.
- Alastorze, znaleźliście coś? - zapytał Albus. W błękitnych oczach dyrektora brakowało wesołych ogników, które zwykle doprowadzały Severusa do szału. Wyglądał na starszego niż normalnie.
- Niestety nie. Przetrząsnęliśmy wszystkie posiadłości Jamesa. Nigdzie nie było ani śladu żadnej z kobiet. - Severus zaklął pod nosem i to w kilku językach, ale nie został przez nikogo upomniany. Moody rzucił mu tylko krótkie spojrzenie. Może jednak Snape nie jest takim złym człowiekiem, jak mu się wydawało? Wyglądał na naprawdę zmartwionego porwaniem Lily Evans. Ten, zwykle opanowany człowiek, który zawsze ukrywał emocje za maskami obojętności, teraz nawet się z tym nie kłopotał. Moody zauważył zmianę, odkąd przestał szpiegować.
- To nie mamy nic. - warknął Syriusz. On też martwił się o Lily. Mogła nie być już żoną Jamesa, ale nadal traktował ją jak przyjaciółkę. Nawet jeśli spotykała się ze Snape'em.
- Tego nie powiedziałem. - zaprzeczył Szalonooki Moody. Wszyscy na nowo zwrócili na niego uwagę. - Kingsley poszperał w papierach i nigdzie nie znał aktu urodzenia ani żadnych innych dokumentów osoby Felicity Crowbary. - Severus zmarszył brwi, łącząc kropki.
- Czyli nikt taki nie istnieje. - jak zwykle szybko wyciągnął wnioski. Moody pokiwał głową, zgadzając się.
- Zgadza się. Felicity Crowbary nigdy nie istniała, więc jest to fałszywa tożsamość.
- Ciekawe... - Dumbledore pogładził swoją brodę.
- Nie użyła Eliksiru Wielosokowego, do zmiany tożsamości, ale musiała jakoś zmienić swój wygląd. - zauważył Remus.
- Ma ktoś pomysł, kto to może w ogóle być? - Syriusz bardziej był zainteresowany tożsamością tej osoby niż sposobem, w jaki zmieniła swój wygląd.
- Jeśli odkryjemy jej tożsamość, będziemy mogli ustalić, gdzie może przebywać Lily. - Severus myślał tylko o Lily. Gdy już ją znajdą będzie się zastanawiał, kim naprawdę jest Felicity Crowbary. Prosił Merlina, żeby tylko nic się jej nie stało.
- Severus ma rację. - zgodził się Remus. - Musimy... - likantrop przerwał, gdy nagle na środku pokoju zamigotało biało-błękitne światło, rozjaśniając salon. Kilka sekund późnej pojawiła się w nim Lily Evans, a blask zniknął. W pierwsze kilka sekund była cisza, zanim Severus w kilku krokach znalazł się przy niej, wychodząc z szoku.
CZYTASZ
𝓞𝓫𝓼𝓮𝓼𝓳𝓪 (𝓢𝓷𝓲𝓵𝔂 𝓢𝓽𝓸𝓻𝔂)
Fanfiction𝐋𝐢𝐥𝐲 𝐰𝐲𝐜𝐡𝐨𝐝𝐳𝐢 𝐳𝐚 𝐉𝐚𝐦𝐞𝐬𝐚. 𝐍𝐢𝐞𝐬𝐭𝐞𝐭𝐲 𝐢𝐜𝐡 𝐬𝐳𝐜𝐳ęś𝐜𝐢𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐭𝐫𝐰𝐚 𝐝ł𝐮𝐠𝐨. 𝐉𝐚𝐤 𝐨𝐛𝐬𝐞𝐬𝐲𝐣𝐧𝐚 𝐦𝐢ł𝐨ść 𝐦𝐨ż𝐞 𝐝𝐨𝐩𝐫𝐨𝐰𝐚𝐝𝐳𝐢ć 𝐜𝐳ł𝐨𝐰𝐢𝐞𝐤𝐚 𝐝𝐨 𝐬𝐳𝐚𝐥𝐞ń𝐬𝐭𝐰𝐚 𝐢 𝐬𝐩𝐥𝐞ść 𝐝𝐰𝐢𝐞 𝐫óż...