Draco kopnął grudę żyznej ziemi, gliniasta mieszanina pokryła czubek jego buta ze smoczej skóry. Był to widok dodający otuchy - przypominał mu o roku, który spędził tutaj, opiekując się swoim synem i ucząc się, jak prowadzić winnicę.
- Z pewnością nie jest aż tak źle - odezwał się bezcielesny głos, wytrącając Draco z zadumy.
Zwrócony w kierunku znajomego, głębokiego głosu, przeczesywał wzrokiem gęstą mgłę, która zawisła nad winnicą. Nie widział dalej, niż do winorośli przed sobą - nie miał pojęcia, skąd mężczyzna wiedział, że on tu jest.
- Zaklęcia ochronne - nadeszła odpowiedź na jego niewypowiedziane pytanie, głos stawał się silniejszy, w miarę jak mężczyzna się zbliżał. - Zaalarmowałeś je, wchodząc do winnicy.
- Czy to nie lekka przesada? - zapytał Draco, rozjaśniając się w uśmiechu, gdy pokazał się wysoki, ciemnowłosy mężczyzna.
- Wcale nie - odpowiedział Neville, w przyjacielskim geście zarzucając rękę na ramię Draco. - Są konieczne. Monitorują temperaturę, więc mam wystarczająco dużo czasu, by w razie mrozu rzucić stosowne zaklęcia osłaniające.
Pierwszego roku stracili cały zbiór winogron przez niedoświadczenie i nietypowo chłodną wiosnę z późnym przymrozkiem. Neville przeprowadził po tym mnóstwo badań, po początkowym niepowodzeniu jeszcze bardziej zdeterminowany, by winnica odniosła sukces. Tak się też stało.
- I zawiadamiają cię o mojej obecności?
Neville uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami. Jego wiara we własne możliwości wzrosła zaraz po wojnie, wyrósł na pewnego siebie - czasem nawet zbyt pewnego - mężczyznę. Zwłaszcza, jeśli chodziło o coś, w czym był ekspertem, mianowicie rośliny i przyjaciół.
- Dlaczego nie miałem dodać kilku środków ostrożności, skoro i tak rzucałem rozległe zaklęcia ochronne? - Neville tylko pokręcił głową, gdy Draco uśmiechnął się do niego miło, ściskając jego ramię w odpowiedzi.
To była prawda, po części. Zaklęcia ochronne potrzebne do monitorowania winogron były rozległe i rzucenie kilku dodatkowych, które poinformowałyby Neville'a lub kogoś innego w dużym zamku o intruzach, nie wymagało zbyt dużo pracy. Neville był na swój sposób tak zaciekle opiekuńczy w stosunku do Cala, jak Draco i Blaise. Robił wszystko, co mógł, by chronić chłopca, wiedząc, że Draco ufał mu, jeśli chodziło o czuwanie nad Caleumem i Narcyzą, gdy jego nie było.
- Dzięki, Nev - powiedział Draco, przez chwilę wstrząśnięty stopniem oddania i lojalności, które prawie emanowały z Gryfona. Uspokajająca obecność mężczyzny była dokładnie tym, czego potrzebował, gdy czuł się tak jak teraz. Draco zastanawiał się, czy przybył tu, podświadomie szukając towarzystwa Neville'a.
Neville wypuścił go, dołączając do Draco w leniwym spacerze między rzędami winorośli. Rozumiał, dlaczego jego przyjaciel przyjeżdżał tu, by myśleć - sam często wędrował tymi samymi ścieżkami, gdy coś go dręczyło. Obaj - ze sporadyczną pomocą Blaise'a - opiekowali się ziemią, spędzając godziny na przywracaniu borykającej się z kłopotami winnicy do jej obecnego stanu i urodzajności. Draco przeżywał ciężkie chwile w trakcie tych dwóch lat po tym, jak Patrizia go opuściła.
Nagle zaczął wątpić we wszystko w swoim życiu - w swoją seksualność, miejsce w społeczeństwie, wartość jako ojca, w decyzję, by ukryć Cala przed światem. Winnica była wybawieniem, dającym ujście jego niespokojnej energii.
- Jak tam Daphne? - zapytał Draco, dotykając z roztargnieniem liści winorośli.
Neville uśmiechnął się szeroko, jego oczy błyszczały.- Cudownie - powiedział, pochylając się do Draco. Zatrzymali się, Draco był coraz bardziej ciekaw, gdy zobaczył głupawy uśmiech Neville'a. - Jeszcze za wcześnie, by komukolwiek powiedzieć, ale nie mogę już tego znieść. Jest w ciąży!
CZYTASZ
Musi Kochać Quidditch
RomantikOpowieść nie należy do mnie ja tylko rozpowszechniam Autorka:dracosoftie Tłumacz:Daiquiri Okłatka: _MZSH_