Harry odsunął się od biurka, krzywiąc się przy przeciąganiu. Całe popołudnie przesiedział pochylony nad laptopem, pisząc szybko, by dotrzymać ostatecznego terminu ukończenia swojej najnowszej książki.
Hermiona nie odzywała się do niego – oprócz zawodowych maili z pytaniami o zdrowie i stan kolejnych rozdziałów, co było jeszcze gorsze od całkowitego ignorowania – więc pomyślał, że jeżeli skończy je wcześniej, wygrzebie się z kłopotów.
Fabuła książki przybrała inny obrót, niż Harry to sobie początkowo wyobrażał, ale był z niej zadowolony. Uśmiechnął się szeroko, zapisując swoje dzieło i wstał, ponownie się przeciągając. Aż do teraz Aurorzy, o których pisał, żyli samotnie i czuli się z tym dobrze. Jednak w tym manuskrypcie jego główny bohater miał żonę i syna. Sześcioletniego syna, który lubił szczeniaczki i bitwy na śnieżki.
Harry zachichotał złośliwie, zastanawiając się, jak Draco zareaguje, kiedy to przeczyta. Miał pewność, że blondynowi nie spodoba się przedstawienie go jako kobiety, ale Harry był realistą. Chociaż w czarodziejskim świecie akceptowano homoseksualizm, wciąż nie był on czymś, do czego społeczeństwo całkowicie się przyzwyczaiło. Przynajmniej nie na tyle, by kupować książki o gejach. Harry nie mógł podzielić się ich związkiem ze światem i zdawał sobie sprawę z tego, że to może nie ulec zmianie się przez wiele lat, przynajmniej dopóki Cal nie będzie starszy albo diametralnie nie zmieni się aura otaczająca nazwisko Malfoyów. Mógł jednak uwiecznić swoją miłość do Draco i Cala w książce, nawet, jeśli nikt oprócz ich przyjaciół nie wiedział, kto był inspiracją dla postaci.
Przez chwilę rozważał zawołanie Stworka, by zrobił mu kanapkę, ale zmienił zdanie, zamiast tego wrzucając szczyptę proszku Fiuu do kominka.
– Draco Malfoy, zamek Malfoyów – powiedział wyraźnie, kucając, by zajrzeć w zielone płomienie.
– Harry? – zapytał Draco, mrugając, gdy zobaczył głowę Gryfona nieoczekiwanie pojawiającą się w kominku. Widzieli się wczoraj na cichej kolacji na zamku z Calem i nie mieli na dziś żadnych planów.
– Cześć – powiedział Harry, siadając przed kominkiem.
– Ee, cześć? – odpowiedział Draco, ścierając ręką kurz z paleniska, zanim usiadł. – Potrzebujesz czegoś?
Harry tylko się uśmiechnął, kręcąc głową.
– Nie.
Draco zamilkł; nie był pewny, co powiedzieć. Zostały im trzy dni konkurów, zanim będą mogli zawrzeć oficjalny kontrakt małżeński, co oznaczało jeszcze trzy doby bez dotykania. Ustalili, że nie będą widywać się w tym czasie, bo i tak coraz trudniej było im się powstrzymać.
– Czy… – Draco znowu się zawahał, zaschło mu w gardle. Choć twarz Harry'ego była zniekształcona przez zielone płomienie, wyglądał absolutnie cudownie z lekko rozwartymi ustami i oczami błyszczącymi z rozbawienia i żądzy. – Czy chcesz przyjść?
Harry przekrzywił głowę, rozważając jego słowa. Widział, że blondyn był zdezorientowany co do powodu jego wizyty, tak jak on sam, jeśli miał być szczery. Czuł tylko potrzebę pogadania z Draco, choć nie potrafił wyjaśnić, dlaczego. Wiedział, że nie będzie w stanie widzieć się z nim dzisiaj bez dotknięcia go, a to się nie mogło stać – nie, gdy byli już tak blisko końca konkurów. Do tej pory robili wszystko jak trzeba i nie mogli teraz ryzykować porażki. Potrzebowali ochrony starożytnych praw, jeśli chcieli mieć jakąkolwiek nadzieję na ukrycie istnienia Cala.
– Ja... – Harry próbował wymówić słowa: Myślę, że to nie najlepszy pomysł, ale jego zdradzieckie usta odmówiły.
Przełknął, oblizując wargi. Odwrócił wzrok, mając nadzieję, że czar chwili pryśnie, jeśli nie będzie utrzymywał kontaktu wzrokowego z Draco. Jego spojrzenie wędrowało po pokoju, oczy rozszerzyły się, napotkawszy biurko. Jego biurko, z chronioną szufladą, do której nie mógł dostać się nikt prócz niego.
![](https://img.wattpad.com/cover/197491249-288-k878528.jpg)
CZYTASZ
Musi Kochać Quidditch
RomanceOpowieść nie należy do mnie ja tylko rozpowszechniam Autorka:dracosoftie Tłumacz:Daiquiri Okłatka: _MZSH_