Harry zmrużył oczy, patrząc na stół przed sobą i przechylił głowę, gdy Hermiona oznaczała plan swoją różdżką. Jej ciotka Betty czułaby się nieswojo, siedząc z obecnymi tam czarodziejami i czarownicami, stwierdziła, ponownie stukając w pergamin. Imię jej ciotki pojawiło się, dołączając do imion kilku innych krewnych przy stole na tyłach pomieszczenia.
Hermiona zmarszczyła brwi, studiując rozmieszczenie gości i spoglądając na zmniejszającą się listę w swojej ręce. Przygryzła wargę i z wahaniem zaczęła mówić.
– Zostało już tylko kilka osób – powiedziała. Harry zastanawiał się, czy tylko wyobraził sobie obawę w jej oczach. – Głównie przyjaciele. Z moją rodziną poszło gładko, a Molly i Artur poprosili mnie wcześniej, żeby przy ich stole siedział Kingsley i paru innych pracowników Ministerstwa.
Harry pokiwał głową, nie wiedząc, co mogło ją tak zdenerwować.
Planowanie ślubu jak na razie przebiegało bez problemów, wszystko zostało ściśle zorganizowane, dlatego Harry był pewien, że nic nie waży się zepsuć w obawie przed gniewem Hermiony.
– Chciałam, żebyś siedział przy stole z nami, ale tam są same pary i –
– Nie martw się, Hermiono – powiedział, uśmiechając się szeroko. Jeżeli właśnie o to się martwiła, mógł ją uspokoić. – Nie przeszkadza mi siedzenie z resztkami.
– Och, Harry – jęknęła, wyglądając na jeszcze bardziej zmartwioną jego żartem. – To naprawdę nie tak. Chodzi o to, że –
– Żartowałem, Hermiono – powiedział, jego usta drżały z rozbawienia. Dlaczego tak martwiła się tym, gdzie będzie siedział na przyjęciu?
– W ostatniej chwili doszło parę osób. Kilku kolegów z klasy, którzy myśleli, że nie uda im się przyjechać, a potem Ginny poprosiła, żeby dodać jeszcze dwóch swoich znajomych – powiedziała ostrożnie, kuląc się, gdy spojrzała na najnowsze nazwisko na liście gości.
Oczywiście utrzymywali przyjazne stosunki, ale nie zamierzała zaprosić żadnego z mężczyzn. Obaj jednak przyjaźnili się z Theo i Ginny, a także z Daphne i Neville'em. No i wiedziała, że Theo pracował z nimi, żeby rozkręcić swój nowy klub i to była zbyt mała przysługa, żeby odmówić. A przynajmniej uważała tak do momentu, kiedy musiała wymyślić, gdzie ich posadzić.
– Umieszczam cię z nimi, bo wiem, że mogę ci ufać – kontynuowała, a Harry'emu ścisnął się żołądek.
Przeczuwał, co zaraz nastąpi. – Wiem, że postarasz się, żeby dobrze się tu czuli, co nie powinno być zbyt trudne, zwłaszcza, że są zaprzyjaźnieni z większością gości.
Harry pokiwał głową, zadowolony, że nie powiedział jej o wczorajszym spotkaniu na Ulicy Pokątnej. Było tylko kilka osób, które pasowały do opisu Hermiony i właśnie spotkał się z jedną z nich.
– No więc, będziesz siedział tam – powiedziała, wskazując różdżką na stół z boku sali. Wiedziała, że Harry nienawidził siedzieć eksponując swoje plecy, więc posadzenie go koło ściany miało sens. Widziała Draco na wystarczającej ilości wydarzeń towarzyskich, by wiedzieć, że on również to preferował.
– Z Malfoyem – dodał Harry, podnosząc brew, gdy jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
– I Blaise'em – powiedziała potulnie, kuląc się i czekając na eksplozję.
– W porządku – odpowiedział łagodnie, śmiejąc się, gdy rozdziawiła usta ze zdumienia. – Jesteśmy już wszyscy dorośli, Hermiono. Raczej nie będziemy rzucać klątw na swój widok.
![](https://img.wattpad.com/cover/197491249-288-k878528.jpg)
CZYTASZ
Musi Kochać Quidditch
RomanceOpowieść nie należy do mnie ja tylko rozpowszechniam Autorka:dracosoftie Tłumacz:Daiquiri Okłatka: _MZSH_