… a potem zmieszałem ze sobą tamte dwa i wszystko wybuchło!
Harry roześmiał się, przewracając oczami, gdy Draco wdał się w szczegółowe wyjaśnienia o składnikach, z którymi Cal eksperymentował, tłumacząc mu dokładnie, dlaczego wybuchły. Chłopiec z pewnością miał potencjał, by być geniuszem eliksirów. Nawet Snape tak myślał. Był – Harry szukał właściwego słowa, ale cały czas wychodziło mu miły, co wydawało się raczej niemożliwe, ale to była prawda. Ponury Mistrz Eliksirów był miły dla Harry'ego, gdy rozmawiali długo w zeszłym tygodniu. Podziękował mu za skompletowanie, jak to nazwał, „wystarczająco przyzwoitego dziecięcego laboratorium" dla Caleuma.
Harry wiedział, że to była naprawdę duża pochwała od Snape'a, więc postanowił nie mówić mu, że to George wybrał zestaw. Przyda mu się każda przewaga nad portretem, również zyskana przez przypisanie sobie tego sukcesu. W końcu to jego pomysł, nawet jeśli nie był zaangażowany w jego wykonanie.
Harry skupił się na manuskrypcie, który sprawdzał, słuchając jednym uchem rozmowy Draco i Cala, patrząc na dwie głowy – jasną i ciemną – pochylone nad stołem. Entuzjazm był wyraźny w ich głosach.– … nigdy nie można ich mieszać...
– … wujek Ron mówił, że jest eliksir, który może zamienić futro C.C. w pomarańczowe...
– … dobry Mistrz Eliksirów zawsze czyści swoje kociołki...
– … Mamie nie pozwoliłaby mi kroić srebrnym nożem...
Harry zaśmiał się miękko i wrócił do trzymanej w dłoniach sterty pergaminu. Najnowsza książka Jamesa Evansa była prawie gotowa do druku. Jeszcze nigdy nie był tak zadowolony ze swojego manuskryptu. Wydawcy bardzo podobała się zmiana – od Aurora-kawalera do rodzinnego faceta – jaką tym razem przeszedł jego główny bohater, mówił, że to przyciągnie nowych ludzi do serii.
Zachichotał złośliwie, przypominając sobie reakcję Draco na widok niektórych z ich codziennych interakcji, przeniesionych na strony swojej najnowszej książki. Pochlebiało mu to, a jednocześnie był urażony, tak jak Harry to przewidział. Trochę się o to kłócili, ale, jako że Harry czuł przez więź, że Draco tak naprawdę był zadowolony, sprzeczka nie trwała długo.
Harry uniósł wzrok, gdy Narcyza wkroczyła do pokoju. Wciąż wyglądała jak wyniosła czarownica czystej krwi, za jaką ją wcześniej uważał, choć z czasem nauczył się, że jej wizerunek publiczny różni się od troskliwej i ciepłej mamie, którą była na zamku.– Neville potrzebuje was w szklarni – powiedziała, usadawiając się na podłodze obok Cala, nie zważając na zmarszczki na swojej jedwabnej sukni.
– Nas obu? – zapytał Harry, znowu skupiony na manuskrypcie. Pracowali nad szczegółami ich zbliżającej się ceremonii ślubu od ponad miesiąca, a Harry czuł się dość bezużyteczny we wszystkim, oprócz jedzenia.
– Tak – powiedziała krótko, wpatrując się w niego ostro. Chciała, by ten ślub był wszystkim, co Harry sobie wyobrażał i pracowała niestrudzenie razem z Draco, by upewnić się, że jego uparty mąż będzie miał wszystko, czego pragnął.
Ąą– No dobrze – westchnął, zaznaczając miejsce w grubym pliku kartek i odkładając je na bok. Wstał i przeciągnął się, wyciągając dłoń, by pomóc Draco podnieść się z podłogi.
* * *
– Są niewykrywalne? – zapytał Harry, spoglądając znad stosu kremowych zaproszeń leżących przed nim na stole.
– Całkowicie – zapewnił go Kingsley, błyskając białymi zębami w uśmiechu. Był niesamowicie zadowolony, że będzie nadzorował kolejną ceremonię ślubną Harry'ego i Draco – tym razem wystawną, na jaką zasługiwali, pełną rodziny, przyjaciół, śmiechu i szampana.
CZYTASZ
Musi Kochać Quidditch
RomantikOpowieść nie należy do mnie ja tylko rozpowszechniam Autorka:dracosoftie Tłumacz:Daiquiri Okłatka: _MZSH_