18. (Nie)typowy poranek

2.5K 182 149
                                    

Wczoraj sobie popłakała, dzisiaj się może uda pośmiać z głupoty... wszystkich (mojej też), ich reakcji i po prostu planu Dazaia. Uśmierciłam "znak pokoju", więc dziś będzie coś weselszego. Zastosowałam w tym rozdziale jeden z bardziej przeze mnie lubianych motywów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


- Panie Nakahara, ja błagam! Wracajcie! - Wykrzyczał przerażony Atsushi, kiedy jego przełożony odebrał połączenie.

- Co się znowu dzieje? - Zapytał lekko zmartwiony i odszedł na moment od towarzystwa.

- Jak to co?! Ten idiota goni mnie z poduszką po całym budynku mafii! - Wykrzyczał zdyszany. - Mieliśmy nic nie zburzyć, więc mam wojnę na poduszki! Ale on to wymyślił, tak dla mojej obrony!

- Ja pierdole... Zachowujecie się gorzej niż dzieci. Ogarnijcie się, ja i Dazai jesteśmy na stypie, do cholery. - Powiedział i się rozłączył.

- Kto dzwonił? - Zapytał Osamu, kiedy rudzielec wrócił do niego i znajomych.

-Dzieci dzwoniły. Mają wojnę na poduszki. Mówią, że w ten sposób niczego nie zburzą... zobaczymy jak wrócimy. - Odpowiedział lekko i wzruszył ramionami.

- Macie dzieci?! Jak?! To biologicznie niemożliwe... - Zapytał już trochę uspokojony Izuku.

- Nie są nasze. To nasi podwładni, którzy opiekują się firmą pod naszą nieobecność. Wiecznie się kłócą. - Westchnął brunet. - Zagroziłem im degradacją, jeśli znowu coś zniszczą. Coraz bardziej wskazuje na to, że będą czyścić kuwetę naszemu kotu. - Dodał.

- Dlaczego to wy decydujecie o degradacji? - Zainteresowała się Uraraka.

- Dazai jest szefem, a ja jego zastępcą. Oni są zdolni, ale się nie dogadują. Jakoś musimy trzymać rękę na pulsie. Grożenie kocią kuwetą jest zawsze skuteczne, patrząc na to jaki nasz kot ma charakter... - Dopowiedział kapelusznik.

- Cóż, od kogoś go podłapał. - Brunet spojrzał wymownie na rudzielca. On tylko zmierzył go wzrokiem i prychnął. - No mówiłem. - Rozłożył ręce.

- Może kiedyś do was wpadniemy? Możemy, czy macie napięty grafik? - Zapytała Momo, chowając chusteczki do małego woreczka w torebce.

- Oczywiście, że możecie. Jesteście mile widziani, ale najpierw nas uprzedźcie o przyjeździe chociaż dwa dni wcześniej. Musimy mieć czas na uszykowanie dla was noclegu i oczywiście musimy ustawić grafik. - Odpowiedział całkiem zadowolony Dazai. Mieć bohaterów za przyjaciół było dobrą opcją. Gdyby mafia była w centrum zainteresowania, zawsze można coś z nimi pokombinować, aby coś załatwili lub ich zmanipulować, aby z troski o przyjaźń ich kryli.

- To oczywiste. - Todoroki w końcu się odezwał.

Potem stypa trwała jeszcze jakieś dwie godziny. Po tym czasie wszyscy się rozeszli do domów lub hoteli. Podwójna czerń miała wracać do Yokohamy już kolejnego dnia i tak zrobiła. Trochę obawiali się wejść do budynku portówki. Najbardziej obawiali się zniszczeń, ale na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Nie zdziwił ich jakoś widok jeszcze nie posprzątanych piór z poduszek. W końcu Atsushi ich powiadomił o wojnie. Obeszli cały budynek. Widzieli wszystkich, oprócz Nakajimy i Akutagawy. Już się pozabijali? Tylko kto sprzątnął ciała? Weszli najpierw do mieszkania białowłosego. Nie było go. Znaleźli swoje zguby dopiero w apartamencie Ryuu. Spali wtuleni w siebie pośród sflaczałych poduszek i porozrzucanych piór. Uroczy widok, ale kto miał to wszystko posprzątać? Postanowili ich jak na razie nie budzić. Niech się wyśpią dzieci. Dazai i Nakahara postanowili pójść poszukać swojego kota. Tak jak się spodziewali, znaleźli go w biurze, leżącego na fotelu szefa mafii.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz