38. Niezdecydowanie

1.3K 128 59
                                    

Obiecałam więcej Soukoku, więc jest ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


- Nienawidzę cię, zasrana mumio od siedmiu boleści. Ty draniu bez serca. Zajebie cię, jak będę miał siłę. Za jaja powieszę! - Warczał Chuuya pod nosem od dobrych kilku minut w stronę swojego narzeczonego. Po kilkugodzinnym stosunku i to tylko w dwóch pozycjach, miał dość wszystkiego. I Dazaia, który tylko uśmiechał się z satysfakcją na jego zmarnowanie, i swoich mięśni, że tak bolały, przez ich napinanie.

Aktualnie rudzielec siedział na obszernym biurku i co chwilę uderzał stopą siedzącego na fotelu, już całkowicie ubranego szefa. Nakahara był prawie nagi. Prawie, bo miał na sobie koszulę i bieliznę. Tyle swoich ubrań udało mu się, jak na razie, wyrwać brunetowi.

- Nie wysyłaj takich gróźb swojemu przełożonemu, kochanie. - Osamu posłał mu zwycięski uśmieszek, który tylko jeszcze bardziej rozeźlił błękitnookiego.

- Używasz tytułu szefa, tylko kiedy jest ci to na rękę! - Krzyknął. - Teraz przez ciebie zastanawiam się czy dałem ci się przelecieć, jako "szefowi" czy "narzeczonemu". Weź się zdecyduj! - Wrzasnął kilkukrotnie kopiąc go nagą stopą w kolano.

- Jako narzeczonym, ale to nie zmienia faktu, że to bardzo wygodne, że jestem twoim szefem. Nie możesz mi odmówić, prawda? - Uśmiechnął się perfidnie. Na ten widok, Chuuya aż pobladł.

- Nie będzie kolejnej rundy! - Wrzasnął, przeczuwając co sugeruje ciemnooki.

- Nic o tym nie powiedziałem. - Bronił się.

- Ale pomyślałeś! - Na jego słowa młodszy się zaśmiał. Prawdą było, że o tym pomyślał, ale bardziej rozbawił go fakt, że miedzianowłosy wykrzyczał to niczym zawstydzona kobieta.

- Nie zaprzeczę. - Wstał ze swojego miejsca i oparł się dłońmi o biurko, po obu stronach Chuuyi. Ten warknął coś niezrozumiałego i spojrzał w jego czekoladowe oczy. Zarumienił się kiedy dostrzegł to pożądliwe spojrzenie.

- Spierdalaj. - Warknął niepewnie. Dazai się nie ruszył nawet o milimetr i tylko czekał na następne słowa swojego ukochanego. - Pocałujesz mnie w końcu, czy mam tu dalej tak kwitnąć? - Mruknął patrząc na wyższego spod byka.

- I to ja jestem niezdecydowany? - Brunet uniósł sugestywnie brew i odsunął się od rudzielca. Ten widząc co robi młodszy, szybko oplótł jego biodra swoimi nogami i przysunął do siebie. Właśnie na to czekał ciemnooki. - Co robisz? - Wiedział doskonale co robił starszy, ale wolał to usłyszeć.

- Zatrzymuję cię? - Błękitnooki uśmiechnął się minimalnie spuszczając wzrok.

- A w jakim celu? - Dazai zaczął się nim bawić. Perfidnie zaczął się bawić kosztem Nakahary i się z tym nawet nie krył.

- Nie zadawaj idiotycznych pytań, bo doskonale wiesz. - Wrócił wzrokiem na twarz Osamu.

- Wiem, ale bawi mnie twoja postawa. - Zachichotał, ale złapał rudzielca pod pośladki, uniósł go i po sekundzie siedział wraz z nim na kolanach, na fotelu przy biurku. - To co mówiłeś, że chcesz? - Czekoladowooki zrobił dzióbek.

Chuuya widząc to tylko złączył swoje usta z tymi Osamu w delikatnym pocałunku. Krótkim i czułym. Po kilku sekundach jednak go przerwał i uderzył bruneta z otwartej dłoni w tył głowy, na co ten syknął zaskoczony.

- Ajć, za co, skarbie? - Zapytał rozmasowując bolące miejsce.

- Za zabawę mną. - Wysyczał przez zęby i znów złączył swoje wargi z odpowiednikami ciemnookiego, ale tym razem w bardziej żarliwym i zachłannym pocałunku.

Głowa mafii znów zdjęła resztki ubrań ze swojego zastępcy, ale przerwało mu głośne walenie w drzwi. Westchnął i krzyknął w stronę wejścia, że jest zajęty bardzo ważnymi sprawami i nie ma czasu, jednak walenie nie ustało, co albo oznaczało, że nieproszony gość go nie usłyszał, albo mu życie nie miłe i chce go wkurwić. Odsunął od siebie niezadowolonego i klejącego się do niego rudzielca, zdjął go ze swoich kolan i wstawszy z fotela ruszył zirytowany ku drzwiom. Otworzył je minimalnie, aby owy człowiek nie dostrzegł nagiego błękitnookiego i spojrzał na przybyłego z jawnym niezadowoleniem. Okazało się, że owym gościem był zmieszany Atsushi, wyraźnie wystraszony wyrazem twarzy przełożonego.

- Jestem zajęty, co się stało? - Osamu zadał pytanie.

- P-przepraszam, że panu przeszkadzam! - Ukłonił się. - Przyszedłem powiadomić, że pan Nakahara gdzieś zniknął. Jego ludzie oddział zaczął się martwić i... - Brunet mu przerwał.

- Chuuya jest ze mną. - Mruknął i zauważył, że miedzianowłosy zaczął się ubierać.

- C-co? Nikt go nie widział od kilku godzin, jest cały czas z panem? - Białowłosy się zdziwił.

- Tak, pomagam mu przy papierach. - Nakahara podszedł do drzwi i odsunął od nich głowę mafii, aby bardziej je uchylić. - Wszystko w porządku. - Uśmiechnął się pocieszająco w stronę podwładnego, aby się uspokoił, gdyż nadal był wystraszony wyrazem twarzy bruneta. - Co z moimi ludźmi? Zrobili coś? - Dopytał.

- Wszystko z nimi dobrze, tylko wystraszyła ich pana nieobecność. - Zapewnił.

- Chodźmy do nich, Atsushi. - Poczochrał Tygrysołaka po włosach i wyszedł. - Do zobaczenia później, "szefie". - Posłał Dazaiowi zwycięski uśmieszek i zamknął za sobą drzwi, zostawiając wkurwionego czekoladowookiego samego.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz