- Oi, nie tak szybko, Ryota! Bo się przewrócisz! - Zawołał Chuuya za biegającym w brodziku dla dzieci chłopcem.
- Nie przewrócę! - Odkrzyknął mu i podbiegł do niewielkiej, niebieskiej zjeżdżalni z narysowanym słoniem.
- Jaki słodki. - Zaczepiła rudzielca jakaś szczupła blondynka.
- Prawda. - Błękitnooki się uśmiechnął delikatnie i spojrzał na bawiącego się pięciolatka.
- To pana syn? - Dopytała patrząc na niego swoimi wielkimi różowymi oczami.
- Nie. To kuzyn mojego przyjaciela, który nie potrafi się nim opiekować. - Na jego słowa kobieta zachichotała.
- Jest aż tak źle? - Zapytała przez nieco sztuczny chichot.
- Nie, nie będę przesadzać. - Machnął dłonią i wrócił spojrzeniem na małego czarnowłosego.
- Jak masz na imię? Tak głupio mi mówić per pan, kiedy chyba jesteśmy w tym samym wieku. Ja mam na imię Kin. - Wyciągnęła dłoń w stronę wyższego od niej o zaledwie sześć centymetrów chłopaka.
- Jestem Chuuya. - Uścisnął jej dłoń. Teraz dostrzegł, że dziewczyna wpatruję się w niego z ciekawością. - Cholerne malinki! - Wykrzyczał w myślach. - Czemu tak na mnie patrzysz? - Zmrużył oczy.
- Tak się zastanawiam, czy twoja dziewczyna nie zna litości? Masz tak dużo czerwonych śladów... - Odparła.
- Nie mam dziewczyny. - Powiedział zmieszany i dostrzegł radość w oczach nowej znajomej.
- Chuuya! Łap mnie! - Zawołał pięciolatek i skoczył ze zjeżdżalni prosto na kafelki. Rudzielec podbiegł złapał go dosłownie w ostatniej sekundzie.
- Ryota! Co ty robisz?! Mówiłem, że masz nie brać przykładu z Osamu! - Wrzasnął przestraszony Nakahara. Czarnowłosy mógł sobie coś zrobić. Błękitnooki wziął chłopca na ręce i do siebie przytulił, ten tylko zaczął płakać.
- Co ja? - Dazai podszedł do swojego ukochanego i zauważył strach w jego oczach. - Co się stało, Chuu? - Zapytał zmartwionym głosem.
- Młody skoczył ze zjeżdżalni. Złapałem go. - Chuuya oparł głowę o zabandażowaną klatkę piersiową bruneta. - Zanieś go do Momo i Ochaco. Muszę chyba ochłonąć w wodzie. - Oznajmił i przekazał pięciolatka czekoladowookiemu.
- Zaraz do ciebie przyjdę. - Osamu cmoknął go w czoło i poszedł.
- Kto to był? - Zapytała ciekawska blondynka.
- Mój narzeczony. - Po tych słowach kobieta się już nie odezwała, a rudzielec poszedł do jednego z większych basenów. Ciemnooki przyszedł do niego po niecałych dwóch minutach.
- Wszystko dobrze? - Podpłynął do rudzielca.
- Tak, tylko się trochę wystraszyłem. Kirishima miałby przerąbane jakby się młodemu coś stało. Ja z resztą też, że go nie przypilnowałem. Nie chciałbym aby ktoś nam uprzykrzył życie problemami z rehabilitacją. - Przytulił się do młodszego. Jego zestresowanie sytuacją nieco uleciało, tylko Osamu działał na niego w ten sposób. Potrafił go albo skrajnie wkurwić, albo uspokoić.
- Rzeczywiście, ale nic się nie stało. - Pogłaskał partnera po głowie.
- Twoje bandaże są mokre. - Nagle stwierdził niższy. Chciał zmienić temat.
- Brawo. Jesteśmy w wodzie. To by było dziwne gdyby nie były. - Zaśmiał się, pochylił i cmoknął rudzielca w kącik ust. - Nie lubię basenów. Mam wrażenie, że wszyscy się na ciebie patrzą.
- Patrzą się, bo jestem cały w tych cholernych malinkach. - Warknął rudzielec i odsunął się od wyższego.
- Wiem, przepraszam. - Brunet cmoknął partnera w policzek.
- Przestań, tu jest za dużo ludzi. - Zarumieniony krasnal zasłonił młodszemu usta dłonią. Ten tylko za nią złapał i cmoknął jego palce.
- Już przestaje. - Zapewnił i przestał jakkolwiek dotykać błękitnookiego. - Teraz ci się podoba? - Zaśmiał się.
- A żebyś wiedział, że tak. - Prychnął władca grawitacji. Zaczął powoli wychodzić z wielkiego basenu.
- A ty dokąd? - Osamu zapytał wyraźnie zdziwiony. Było tak miło, a miedzianowłosy tak po prostu go opuścił.
- Do jacuzzi. Powiedziałbym, abyś ze mną poszedł, ale będziesz mnie gwałcił pod pianą. - Parsknął śmiechem na zmieszanie partnera.
- To nie jest gwałt, jeśli ty też tego chcesz. - Zawołał za nim brunet. Kilka osób na nich spojrzało.
- Zboczeniec! - Wrzasnął na niego niższy. - Od kiedy ty się taki stałeś? Wcześniej taki nie byłeś. - Pociągnął go za dłoń z basenu i tym samym pozwolił iść ze sobą do jacuzzi.
- Chyba przy tobie się taki zrobiłem. - Zaśmiał się i wszedł do gorącej wody za błękitnookim. W małym zbiorniku byli sami. Uraraka i Momo zajmowały się Ryotą po drugiej stronie hali z basenami. Bakugou wraz ze swoim chłopakiem, brokułem i mieszańcem byli na dworze w jednym z największych zbiorników.
- Jak zrobisz coś co mi się nie spodoba, albo zwrócisz na nas uwagę innych ludzi, zapewniam cię, będziesz spać w salonie. - Uśmiechnął się cwaniacko. - Albo zarządzę celibat.
- Jesteś bardzo dla mnie okrutny. Dla mnie. Swojego narzeczonego. - Przysunął się bliżej niższego i zaczął bawić się jego mokrymi, kosmykami włosów.
- Tak, bo ostatnio zachowujesz się jak niewyżyty nastolatek. - Warknął. - Zależy ci na mnie czy na czymś innym?
- Oczywiście, że na tobie. - Ukląkł przed niższym w małym zbiorniku, przez co teraz woda sięgała mu do obojczyków. - Chuuya, kocham cię. Wisz o tym. Jeśli naprawdę ci to przeszkadza, to przestanę. Chcę abyś dobrze się czuł. Po tylu próbach w końcu się zgodziłeś na życie ze mną, nie chcę abyś odszedł... - Dazai chciał kontynuować, ale starszy mu przerwał.
- Czy ja ci zagroziłem odejściem, kretynie? - Zapytał retorycznie. - Nie dramatyzuj. Zakładasz najgorsze. Mi chodzi tylko o to abyś przystopował. - Zachichotał i gestem ręki nakazał, aby chłopak usiadł obok niego.
- Przystopuję. - Zapewnił czekaoladowooki. - A teraz zmieńmy temat. Nasi goście jutro rano wyjeżdżają i pewnie już nie wrócą, patrząc na to co z nami musieli znieść. - Zaśmiał się. - Dzisiaj wieczorem dam Bakugou umowę do podpisania. - Oznajmił pewnie.
- Tak. Dzięki nam, stanie się "lepszy", a my zyskamy jakieś zabezpieczenie jeśli herosi się zainteresują tymi mniej legalnymi działaniami naszej organizacjami. - Myślał na głos rudzielec. - Dzisiaj wieczorem muszę przeprowadzić jedną egzekucję, więc zostaniesz z nimi sam. Dasz radę? - Zapytał lekko zmartwiony o już i tak naruszone zdrowie psychiczne bohaterów.
- Oczywiście. - Zapewnił z uśmiechem. - Ale mam nadzieje, że wrócisz szybko. Będzie nieciekawie jeśli znów się schleją. - Wywrócił oczami.
- Postaram się. - Cmoknął wyższego w kącik ust.
Grupa była na basenie przez prawie cały dzień. Było miło, poza sytuacją z najmłodszym. Kiedy wrócili do domu zjedli kolacje, a potem Chuuya poszedł "pomóc podwładnym w pracy, bo sobie nie radzą". Tak tłumaczył jego wyjście Dazai. Goście nie chcieli alkoholu i było to absolutnie zrozumiałe. Dlatego skończyło się na rozmowach i piciu herbaty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uf, jednak dzisiaj wpadł rozdział...
CZYTASZ
Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //Fanfiction
FanfictionDazai i Chuuya mają po szesnaście lat i obydwoje należą do Mafii Portowej. Mori-szef organizacji daje im zadanie, przez które muszą iść do liceum U.A.-Akademii szkolącej przyszłych bohaterów. Mają uzyskać informacje o bohaterach i przy okazji może s...