35. Dazai i Nakahara

1.5K 134 66
                                    

- Dazai i Nakahara nas zdradzili. - Zaczął rozmowę Fumikage. Minęło kilka dni od pożegnania Iidy i kiedy wszystko się uspokoiło, dopiero teraz zaczynali analizować oraz przyswajać nabyte informacje. - Przecież, uważaliśmy ich za przyjaciół.

- Zgadza się. - Oznajmił krótko Todoroki.

- Nie do końca. Ja nadal ich uważam, za naszych przyjaciół. Nie zachowali się, jakby chcieli w jakikolwiek sposób nas skrzywdzić. Co więcej, pomagali nam, chodzili z nami do szkoły lecz zrezygnowali... to pokręcone. - Uraraka złapała się za głowę.

Siedzieli w mieszkaniu Izuki. Jego mamy nie było, a oni mieli czas aby wszystko przemyśleć. Potrzebowali tego. To było jasne.

- Racja, ale są głowami przestępczej organizacji, jako bohaterowie powinniśmy coś z tym zrobić. - Dodał Fumikage, drapiąc się po dziobie.

- Nie. Nic nie zrobimy. Chronili nas, obdarzyli przyjaźnią, tak samo jak my ich. Nie możemy tego zrobić Dazaiowi i Nakaharze. Ochronili nas w pewnym sensie, nawet kiedy byliśmy w budynku Mafii. Wybrali najlepszą opcję jaką mogli, aby nikt z nas nie był zaraz po Iidzie. Odkąd pamiętam, mieliśmy z nimi dobry kontakt. Pisaliśmy, odwiedzaliśmy się. Nawet byli na pogrzebie All Might'a. Wspierali nas, a my byśmy mieli ich zdradzić w taki okropny sposób? Okłamali nas, to fakt. Ale przemyślałem to, postawiłem się na ich miejscu. Nie mieli wyboru. Nie ma nawet takiej opcji, abyśmy ich wydali innym herosom! Jesteśmy bohaterami i naszym zadaniem jest ochrona naszych bliskich i innych ludzi. Z tego co wiem oni nie zabijają, a nawet więcej. Pomagali nam łapać przestępców. Temat uważam za zakończony. - Streścił wszystko Midoriya i skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej.

- Sam jeszcze niedawno chciałeś złapać głowę Mafii, ale cię rozumiem. Nie zrobimy nic, aby im zaszkodzić. - Kiwnął głową właściciel zdolności Dark Shadow.

- A Bakugou? Podpisał umowę z Dazaiem. - Zauważyła Ochaco.

- Więc niech zostanie ona między nimi. Nie chcę w nią wnikać. Bakugou zna swoją winę. - Zakończył Izuku.

- Więc postanowione. Dla dobra wszystkich zapominamy o całej sprawie, chyba że Port Mafia zacznie się mieszać w zadania herosów i wpływać na niekorzyść nas wszystkich. - Shoto wzruszył ramionami i bez słowa opuścił mieszkanie przyjaciela, miał zakupy do zrobienia i wolał mieć to jak najszybciej z głowy.

- Co go ugryzło? - Zdziwił się zachowaniem mieszańca zielonowłosy.

- Momo. - Zachichotała Uraraka, na co chłopak zdziwił się jeszcze bardziej, gdyż nie zauważył dwuznaczności jej słów.

W tym czasie, w budynku Mafii było niepokojąco cicho, tak cicho, że Chuuya zaczynał się zastanawiać, czy aby na pewno Atsushi i Akutagawa już się nie pozabijali, gdyż podobno byli w wieżowcu. Kilkukrotnie próbował sprawdzić, czy nie ma ich w apartamentach, i czy wszystko z nimi dobrze. Oczywiście Dazai odciągał go od pomysłu kontrolowania młodszych i próbował zajmować myśli rudzielca czymś innym, jak na przykład wybieraniem nowych butów, czy garniturów.

- A co jeśli na prawdę Ryuu coś zrobił tygrysołakowi? Może chociaż zadzwonię? - Cały czas dopytywał błękitnooki.

- Wszystko z nimi dobrze. Z tego co wiem, właśnie trenują. Daj im spokój, niech się nacieszą swoim towarzystwem. - Westchnął brunet.

- Właśnie o to się martwię. Oni się nie lubią. - Warknął starszy bawiąc się włosami mumii.

Para była u siebie w mieszkaniu. Rudzielec leżał na łóżku, a na nim Osamu, przez co nie mógł wstać. Cieszyli się dniem wolnym od pracy w papierach i na misjach. Było miło, lecz mogłoby być jeszcze lepiej gdyby Nakahara przestał się martwić na zapas.

- Lubią. Jakbyś nie zauważył, Aku trzymał ostatnio Jinko za dłoń. Polepszyło się między nimi. - Wymruczał czując głaskanie, kręcenie i delikatne ciągnięcie za kosmyki swoich włosów. To było dla niego jak swego rodzaju masaż. Jego głowa spoczywała na klatce piersiowej partnera, przez co tego aż kusiło, aby się pobawić ciemnymi włosami mężczyzny.

- Aha... czyli nie potrzebnie się zamartwiam o podopiecznych. Mogłeś mi wcześniej powiedzieć. - Niższy pociągnął młodszego za jeden z zaplecionych na swój palec kosmyków. Czekoladowooki tylko syknął w odpowiedzi.

- Wcześniej nie było takiej potrzeby. - Wymruczał i przymknął oczy, kiedy starszy wrócił do pieszczenia jego włosów.

- Ale to nie zmienia faktu, iż powinienem wiedzieć. - Oznajmił dalej bawiąc się ciemnymi kosmykami. - Złaź ze mnie, chcę iść po wino. - Zaprzestał męczenia włosów partnera i spróbował wstać, jednak Dazai nawet nie drgnął. - Rusz się, draniu.

- Nie. - Odparł mu krótko i leżał dalej. - Upijesz mi się i co wtedy zrobię? Znowu będę musiał trzymać ci włosy, kiedy będziesz wymiotował. - Osamu uniósł nieco swoją głowę, po czym położył ją w na tyle wygodnej pozycji, aby mógł patrzeć Nakaharze w oczy. - Wolę jak jesteś taki jak teraz. Trzeźwy. - Podsumował.

- Ale ja mam na nie ochotę... - Mruknął zrezygnowany i zrobił bardziej uroczy wyraz twarzy niż zwykle.

- A ja mam ochotę z tobą poleżeć... - Dazai podniósł się nieznacznie na łokciach i złączył swoje usta z tymi rudzielca. Starszy widząc okazje, pogłębił pocałunek i spróbował się przekręcić z młodszym chociaż na bok, aby móc się potem mu wyrwać. Jednak plan nie udał się tak do końca. Prawda, udało mu się z nim przekręcić na bok, lecz o ucieczce mógł pomarzyć, gdyż Osamu zamknął go w szczelnym uścisku.

- A gdzie pan chce uciec? - Brunet wyczuł intencje miedzianowłosego, już w momencie kiedy ten pogłębił pocałunek.

- Nigdzie... - Odpowiedział niepewnie, rozglądając się po sypialni.

- Nigdzie? Mi się jednak wydaje, że po wino, ty mały alkoholiku. - Zaśmiał się Dazai, zobaczył jednak mordercze spojrzenie swojego partnera i umilkł. Chuuya potrafił być straszny, nie dawało się ukryć, a teraz jego twarzy okazywała złość, albo i nawet wściekłość, na pewno nie był zadowolony ze słów mężczyzny i nie żartował.

- Czy ja mam zarządzić celibat, kretynie? - Zapytał na pozór spokojnie. - Nie jestem mały, tylko po prostu niższy od ciebie, cepie. Głupia makrelo w bandażach! - Krzyknął zły, lecz został zaraz przymknięty przez usta ciemnookiego. Bez niczego, po prostu pocałował go zachłannie na uspokojenie.

- Żadnego celibatu. Już raz go zarządziłeś i dobrze wiesz jak to się skończyło. - Wymruczał zmysłowo prosto w usta ukochanego. - Potem nie mogłeś chodzić... No chyba że chcesz to powtórzyć, ale przypominam, że to nie ja wtedy zacząłem. - Dodał i zanim starszy odpowiedział cokolwiek znów go pocałował, tym razem już delikatniej, doprowadzając tym niższego do chęci bardziej rozgorączkowanych muśnięć.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz