Dodatek 1 cz.1

1.5K 108 130
                                    

Dodatek o który prosiło kilka osób... nie wiem, czy sprostałam zadaniu, ale to sami ocenicie ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Jesteś tego stuprocentowo pewien, Chuuya? - Rudowłosa, zestresowana gejsza dopytywała od samego rana.

- Tak, siostrzyczko. - Potwierdzał po każdym tego typu pytaniu. Zaczynało go to powoli irytować, jednak musiał być dla niej cierpliwy.

- Ale to bardzo ważny krok! Przemyślałeś to wszystko bardzo dokładnie? - Panikowała dalej.

- Tak. Uspokój się, jak coś to ja sobie zniszczę życie a nie ty. - Mruknął poprawiając rękawy białej marynarki.

- Właśnie tego się obawiam! - Krzyknęła. - Dlaczego akurat musiałeś wybrać jego? - Dopytała.

- Bo go kocham? - Na te słowa starsza herszt zamilkła.

Od samego rana i od kilku dni trwały przygotowania, którymi zajmowała się właśnie Ozaki. Przygotowania do nielegalnego ślubu szefa Port Mafii z jego zastępcą, którzy oficjalnie byli martwi za sprawą dwójki herosów.

Aktualnie dwaj mężczyźni przygotowywali się do części oficjalnej, którą bardziej przejmowała się organizatorka niż oni. Dla nich to była formalność, i tak już ze sobą żyli i byli świadomi tego, że po podpisaniu papierów i wymianie obrączek między sobą, nic się między nimi nie zmieni. Nadal będą na siebie patrzeć z taką samą miłością i fascynacją, jak w dniu, w którym pierwszy raz wyznali sobie uczucia.

- A co jeśli... - Znowu zaczęła rudowłosa, ale przerwał jej młodszy.

- Proszę, przestań gdybać "a co jeśli...". Podjąłem decyzję. - Błękitnooki uśmiechnął się pocieszająco w jej stronę. - Kocham go, ponad wszystko. Wiele razem przeszliśmy i chcemy oficjalnie dla bliskich być związani węzłem. Długo czekaliśmy, a bardziej on czekał, bo dla mnie to wszystko i tak dzieje się szybko. - Uśmiechnął się. - Miał osiem odmów, kiedy się oświadczał. Dziewiąta prośba została przeze mnie przyjęta. Dzisiaj przyszedł czas, abyśmy podpisali co mamy podpisać, aby już nie było wątpliwości kto do kogo należy. - Usiadł na pechowej salonowej kanapie i westchnął.

Znajdował się w swoim i Osamu apartamencie. Był już ubrany w biały garnitur z przypiętą czerwoną kamelią. Stresował się trochę, ale wiedział, że tak będzie. Jego partner był w swoim biurze i tam był przygotowywany przez innych członków Mafii, oraz przez Gogola, gdyż Fiodor zajmował się alkoholem już na jednej z sal gdzie miało odbyć się wesele.

- Chcę mieć to już za sobą... - Westchnął miedzianowłosy i oparł głowę o jedną z większych kanapowych poduszek.

- Za dwadzieścia minut już będziesz podpisywał akt małżeństwa i będzie weselę. - Kouyou go "pocieszyła".

- Wiem. Chodźmy już tam. Może będę się mniej stresował. - Wstał ze swojego miejsca i po chwili był już w windzie razem ze starszą. Nie, stres mu nie przeszedł, a nawet się wzmocnił. Na początku nie był aż tak odczuwalny, ale teraz to nieprzyjemne uczcie dawało o sobie znać coraz mocniej. Chodził po sali gdzie miało się wszystko odbyć i miał ochotę uciec, ale nie mógł. Wiedział, że mu przejdzie i będzie szczęśliwy.

- Witaj, Nakahara. - Podszedł do niego zadowolony Fiodor trzymając w dłoni już otwartą i do połowy opróżnioną butelkę wódki.

- Cześć, ty już pijesz? - Spojrzał wymownie na czarnowłosego, na co ten się perfidnie uśmiechnął.

- Tak, na trzeźwo tego nie przetrwam. Pomyśleć, że ktoś z tak silną zdolnością będzie trwał resztę życia u boku mego najgodniejszego rywala... - Upił łyk trunku.

- Tak wyszło, ale wydawało mi się, że cię to cieszy. - Zdziwił się.

- Po części. - Wzruszył ramionami i został odepchnięty na bok przez gejszę, gdyż ta zauważyła, że Chuuya zaczął się denerwować jeszcze bardziej niż wcześniej po słowach Rosjanina.

Wątpliwości przychodziły do uzdolnionego i odchodziły. Tak w kółko. Coraz bardziej chciał aby Dazai już przyszedł do sali i coś z tym zrobił, choć był świadomy, że jego narzeczony też miał nerwy od samego rana.

Każda minuta czekania mu się dłużyła niemiłosiernie, ale w końcu nadszedł wyczekiwany moment i do sali wszedł pewnym krokiem Osamu, przyodziany w równie śnieżnobiały garnitur co miedzianowłosy. Uśmiechnął się, kiedy go zobaczył, ale było widać, że próbuje ukryć stres pod maską właśnie tego uśmieszku. Brunet szybko podszedł do swojego narzeczonego i przytulił go na powitanie. Błękitnooki wzmocnił uścisk, kiedy wyższy spróbował go puścić.

- Nie bój się. - Ciemnooki szepnął mu do ucha i je delikatnie musnął ustami.

- Nie boję się, skąd ci przyszło to do głowy? Ja się tylko cholernie stresuję, aby wszystko poszło tak jak to zaplanowaliśmy. - Mruknął nadal wtulony w młodszego.

- Czyli czujemy to samo, jak zwykle. - Odsunął minimalnie rudzielca od siebie, aby móc spojrzeć mu w oczy.

- Tak. - Mężczyzna stanął na palcach, aby cmoknąć ciemnookiego w pliczek. Ten widząc to przekręcił głowę i złączył ich usta w delikatnym pocałunku, który po sekundzie pogłębił. Chuuya wytrzeszczył swoje, już i tak duże, błękitne oczy w zaskoczeniu i spojrzał na Osamu.

- No co? Może dzięki temu zapomnisz chociaż na chwilę o stresie, papierach i wszystkim dookoła? - Cmoknął go szybko w kącik ust i czekał na reakcję, kiedy ta nie nadeszłą, a miedzianowłosy nadal stał lekko zaskoczony, złączył swoje wargi z jego odpowiednikami w namiętnym i pożądliwym pocałunku, który ten po chwili oddał i złapał dłońmi za kołnierz koszuli bruneta, uniemożliwiając mu odsunięcie się.

- Em... p-przepraszam, że przerywam, ale zaraz mają panowie podpisać akt małżeństwa. - Przerwał im niepewnie Atsushi. Para stała prawie na środku sali, która zaczynała się napełniać najważniejszymi osobistościami Port Mafii i innymi zaproszonymi, a ci nic sobie z tego nie robili i zaczynali przechodzić do żarliwych pocałunków, które swoją drogą mogły przerodzić się w coś bardziej kontrowersyjnego, czego nikt w sali, poza prawą ręką Nakahary, nie chciał.

- T-tak, racja. - Powiedział speszony Chuuya, choć było wyraźnie widać, że przez działania młodszego się uspokoił.

- Zaraz. - Brunet machnął na białowłosego dłonią i znów dopadł usta ukochanego, który tym razem szybko przerwał pieszczotę i pociągnął go do stołu, na którym leżał akt i przy którym stał przekupiony urzędnik.

Padło kilka słów, które miały na celu życzenie parze szczęścia na ich wspólnej drodze i w końcu doszło do podpisania tego co musieli podpisać. Cały proces nie trwał długo. Zakochani wymienili się obrączkami, pocałunkami. Upomnieniem Fiodora, który przez emocje związane z tym wszystkim, zaczął otwierać już trzecią butelkę swojego ulubionego trunku.

Udało się. Osamu i Chuuya mogli się nazywać oficjalnie małżeństwem, z czego nie tylko oni się cieszyli. Nie żeby nie było osób, które nie podzielały tej radości. Oczywiście i takie się znalazły, ale nikt się nie przejmował i płynnie wszyscy przeszli do świętowania. Zaczęło się wesele. Jak to zazwyczaj bywa, młoda para otrzymała życzenia oraz prezenty. Potem dopiero zaczęła się zabawa.

- Wiem, że dostaliśmy ten widok jeszcze przed częścią oficjalną, ale weźcie się pocałujcie! - Krzyknęła prawa ręka rudzielca, Chie Watanabe.

- Właśnie... Gorzko, gorzko..! - Krzyknął zadowolony Gogol, za co dostał od Dostojewskiego w tył głowy z otwartej dłoni.

- Cóż, skoro tak chcecie. - Osamu wzruszył ramionami i pocałował delikatnie zarumienionego, już swojego męża, w kącik ust.

- Ej, nie o to mi chodziło! - Czarnowłosa tupnęła nogą, jak małe dziecko, które nie dostało upragnionej zabawki.

- Ona nie odpuści... - Mruknął zawstydzony rudzielec i stanąwszy na palcach złączył swoje wargi z tymi wyższego, ten szybko pogłębił pieszczotę i położył swoje dłonie na biodrach ukochanego, tan zaś te swoje wplótł w miękkie, ciemne loki młodszego. Goście zaczęli klaskać.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz